Pijany podpalacz. Pożyczył zapalniczkę od policjanta

Na polskich drogach zdarzają się coraz częściej bardzo nietypowe zdarzenia. Niektórzy kierowcy mają naprawdę dużego pecha, czego doświadczył pewien 27-latek z województwa łódzkiego.

iStock-1223734760.jpg


Z niedzieli na poniedziałek niedaleko miejscowości Ładzice w powiecie radomszczańskim doszło do wypadku. 27-letni kierowca Opla Zafiry na łuku drogi zjechał do rowu i doprowadził do dachowania niemieckiego samochodu.

Kierowcą samochodu, który miał wypadek był mieszkaniec Przedborza. Po incydencie próbował wezwać pomocy. Na  jego sygnały zareagował tylko jeden spośród wielu przejeżdżających. Okazało się, że był to małopolski policjant w cywilu, o czym nie wiedział sprawca wypadku.

– Jak wynikało z jego relacji, kierowca opla poprosił o użyczenie telefonu i zapalniczki. Jednocześnie stwierdził, że nie nic mu się nie stało i nie ma żadnych obrażeń. Przez pożyczony telefon poinformował swego rozmówcę, że miał wypadek, auto dachowało, a teraz idzie spalić samochód, aby zatrzeć wszystkie ślady. Policjant szybko zauważył, że mężczyzna jest nietrzeźwy. Natychmiast poinformował o tym dyżurnego radomszczańskiej policji, a sam pilnował, aby sprawca nie spełnił swoich zamiarów i nie uciekł z miejsca zdarzenia – przekazała PAP Aneta Wlazłowska z Komendy Powiatowej Policji

Na miejsce bardzo szybko przyjechał patrol drogówki. Kiedy 27-latek zobaczył funkcjonariuszy zaczął uciekać. W pościg za nim ruszyli umundurowani policjanci oraz sam zgłaszający incydent. Ostatecznie udało się  go schwytać. Po badaniu alkomatem okazało się, że że miał w organizmie 1,2 promila.

Co więcej, auto niedoszłego podpalacza nie miało aktualnych badań technicznych oraz opłaconej składki ubezpieczeniowej. Dodatkowo 27-latek nie posiadał prawa jazdy. Za swoje wyczyny odpowie przed sądem. Grozi mu kara do 2 lat pozbawienia wolności, grzywna oraz zakaz kierowania pojazdami.


Dodał(a): Kamil Nowicki Wtorek 11.05.2021