Nie zdał prawka, bo egzaminatorka się uparła. Przegrała w sądzie

Czy wjeżdżając na rondo z zamiarem skrętu w lewo, włączasz lewy kierunkowskaz? O to sądzili się kursant i pracownica WORD-u po niezdanym egzaminie na prawo jazdy.

Lublin_Al._Unii_Lubelskiej,_Al._Zygmuntowskie,_Roundabout.jpg


Egzaminatorzy potrafią być uparci i trzeba przyznać, że niekiedy to dobra cecha, bo muszą zweryfikować wiedzę i umiejętności przyszłych kierowców. A przecież codziennie widzimy w sieci nowe nagrania z udziałem piratów drogowych, którym jakimś cudem udało się zdobyć uprawnienia.

Upór pracownicy WORD-u z Lublina doprowadził ją i kursanta na salę sądową. Nieszczęsny egzamin odbywał się w kwietniu 2017 roku. Młody mężczyzna starał się o uprawnienia kategorii B. Udało mu się z sukcesem przejść testy teoretyczne oraz część na placu manewrowym. Potem przyszła kolej na jazdę po mieście.


Na rondzie w lewo

Kandydat zbliżał się do ronda, na którym miał skręcić w lewo. Wjechał na nie, dotarł do swojego zjazdu, wrzucił kierunek w prawo i zjechał ze skrzyżowania. Egzaminatorce jednak coś nie pasowało i wysłała kursanta raz jeszcze na rondo, każąc wykonać ten sam manewr. Ku zdziwieniu kierowcy, jazda zakończyła się oblanym egzaminem.


Kobieta uznała, że kierowca popełnił dwukrotnie ten sam błąd, nie sygnalizując, przed wjechaniem na rondo, zamiaru skrętu w lewo poprzez włączenie lewego kierunkowskazu. Ten nie dał za wygraną i zaskarżył jej decyzję. Sprawa trafiła do Samorządowego Kolegium Odwoławczego, gdzie podważono negatywny wynik egzaminu i przyznano rację kandydatowi.

SKO uznało, że prowadzący pojazd podczas wjazdu na rondo nie zmienia dotychczasowego kierunku jazdy, dlatego nie musi włączać kierunkowskazu. Należy natomiast użyć prawego kierunkowskazu przed opuszczeniem ronda.

Kolejna runda
Egzaminatorka nie potrafiła pogodzić się z przegraną. Całą sprawę skierowała do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego, w którym zaskarżyła decyzję SKO. Kobieta ponownie usłyszała, że jest w błędzie, jednak i to jej nie przekonało.

Twierdziła, że na jezdni przed rondem znajdowało się poziome oznakowanie nakazujące skręt w lewo, co zdaniem kobiety miało obligować kierowcę do włączenia lewego kierunkowskazu. Natomiast sąd stwierdził, że w tym konkretnym przypadku, strzałki na drodze nie zobowiązują kierowcy do włączenia migacza.

– Nie jest sporne w sprawie, że egzaminowany przed wjazdem na skrzyżowanie zajął lewy skrajny pas ruchu. Zatem przy wykonywaniu zadania egzaminacyjnego nie musiał zmieniać pasa ruchu i włączać lewego kierunkowskazu – orzekł sąd administracyjny.

W takiej sytuacji chyba każdy już by odpuścił i przyznał się do błędu, ale nie egzaminatorka. Nie zgodziła się z wyrokiem w pierwszej instancji, który zapadł pod koniec stycznia 2018 r. i zaskarżyła go w Naczelnym Sądzie Administracyjnym. Wytrwałość i upór kobiety jednak się nie opłacił, bo skarga właśnie została oddalona. Tym razem kobieta nie ma co szukać pomocy w kolejnych instytucjach, bo wyrok NSA jest prawomocny i zamyka ten spór.

ZOBACZ TEŻ: Mniej kontroli trzeźwości kierowców. Winny oczywiście… koronawirus


Dodał(a): Konrad Siwik / fot. wikimedia Środa 04.03.2020