Inwazja na Moskwę. Przygotuj auto na zimę

Znów zapowiadają zimę trzydziestolecia. Bedzie jak będzie, ale i tak powinieneś przygotować samochód na śnieg, mróz i korki na Zakopiance. Jak to zrobić dobrze, podpowiada nam najlepszy z najlepszych: Michał „Miłośnik czterech kółek” Jesionowski.
iStock-149153738.jpg

Wystarczy jeden zimniejszy tydzień, by twój samochód ujawnił długo skrywane defekty, doprowadzając do awarii, których usunięcie nie tylko będzie kosztowało krocie, ale przede wszystkim obniży twoje bezpieczeństwo na drodze. Jak przygotować samochód na zimę, by móc najechać nim na Moskwę, porozmawialiśmy z Michałem Jesionowskim – twórcą największego w Polsce youtube’owego kanału motoryzacyjnego „Miłośnicyczterech kółek”, dla którego nie tylko wyłączamy adBlocka, a nawet polecamy wesprzeć na Patronite.

1. Co trzyma przy ziemi

Zaczynamy od najważniejszego, czyli opon. Te 15 centymetrów, w których gumy stykają się z nawierzchnią, mają kluczową rolę w zachowywaniu się auta. „I niektórzy już na etapie wulkanizacyjnym chcą zaoszczędzić pieniądze kosztem bezpieczeństwa. Po pierwsze, nie do końca trafionym pomysłem jest zakup wielosezonówek” – mówi Michał Jesionowski, który na swym kanale niejednokrotnie robił testy porównawcze opon, ukazując olbrzymią przepaść dzielącą opony całoroczne i zimowe. „Unikajcie też taniej i pozbawionej atestów „chińszczyzny” zalewającej nasz rynek, a także wszelkich opon używanych” – radzi „Michu”.

Jego słowa potwierdzają badania amerykańskiej Narodowej Rady Bezpieczeństwa Transportu. Ustaliły one, że średnia różnica w drodze hamowania między wielosezonówkami a zimówkami przy prędkości 64 km/h (40 mph) wynosi ok. 10 metrów. Innymi słowy, kiedy kierowca na zimowych oponach przed tobą się zatrzyma, ty na całorocznych gumach przywalisz mu w tył z prędkością 30 km/h. I coś z innej beczki: jeśli nie masz wozu z napędem na cztery koła, to para łańcuchów (za ok. 200 zł) bardzo się przyda w górach. Co ci po dobrych warunkach narciarskich, skoro nie będziesz nawet w stanie dojechać do pensjonatu?

2. Filtry też marzną

Rzecz, o której rzadko się mówi, a jest zimą ważna, to wymiana filtrów kabinowych. Zapobiegają one parowaniu szyb i przedostawaniu się do auta szkodliwych substancji, z których słyną polskie zimy.

„Filtry kabinowe powinno się zmieniać co 15 tys. kilometrów” – zaleca Michał Jesionowski. Włókienne bariery wyłapują większość pyłków roślin, sadzę i kurz. My najbardziej polecamy filtry z aktywnego węgla, które zatrzymują cząsteczki PM10 – najgroźniejsze dla zdrowia, bo absorbowane w górnych drogach oddechowych i PM2,5, które potrafią przeniknąć do krwiobiegu.

Cena wymiany filtru kabiny w Golfie „czwórce” to raptem ok. 30 zł plus robocizna. „Większy problem mają właściciele nowszych aut, których wyrafinowane konstrukcje zmuszają klientów do odwiedzin w ASO, bo w nich wymiana filtra wiąże się np. z demontażem schowka, elementów konsoli środkowej, a nawet... kierownicy” – dodaje „Michu”.

3. Płyny to nie tylko paliwo

Brzmi to paradoksalnie, ale przed zimą trzeba sprawdzić... płyny w układzie chłodzenia. Płyn od chłodnic bowiem z upływem czasu traci swoje właściwości i zaczyna wrzeć przy niższej niż standardowo temperaturze, a zamarzać przy wyższej. „Gdy ciecz zamarznie w silniku, możemy rozwalić sobie blok silnika, głowicę czy samą chłodnicę.

Dlatego płyn trzeba zmieniać mniej więcej co 5 lat” – przypomina nasz ekspert. A skoro jesteśmy przy płynach, to poruszmy też temat paliwa. Szczególnie właścicielom diesli zaleca się lanie zimowych paliw o niższych temperaturach zamarzania. Powodem są występujące w ropie parafiny. Przy ujemnych temperaturach przechodzą one w stan stały, zostawiając kryształki, które mogą zablokować filtr paliwa

4. Cicha noc, ciemna noc

Tak, zimą jest ciemno. Przez ograniczoną widoczność o tej porze roku jest najwięcej wypadków z udziałem pieszych. W zeszłym roku od października do marca na polskich drogach zginęło aż 470 pieszych. „W Polsce połowa ludzi nie ustawia świateł mijania, sprawiając tym duże zagrożenie dla wszystkich uczestników ruchu” – mówi „Michu”, nie kryjąc przy tym wzburzenia. To i tak optymistyczna liczba.

Doktor Tomasz Tagrosiński z Inspekcji Transportu Drogowego w 2015 roku szacował, że tylko 1 proc. pojazdów w Polsce ma dobrze ustawione reflektory! Przypomnijmy, że za źle wyregulowane światła grozi do 500 zł mandatu i zabranie dowodu rejestracyjnego do czasu poprawy usterki. A ich ustawienie na stacji diagnostycznej kosztuje zaledwie 20 zł. Chyba łatwo policzyć, co się opłaca bardziej, prawda?

5. Pełne baterie

Odpalanie auta zimą pochłania ogromne ilości energii. To z akumulatora płynie moc potrzebna do uruchomienia rozrusznika, wtrysku paliwa, zapłonu i alternatora. „Przy
odpalaniu samochodu podczas dziesięciostopniowego mrozu akumulator potrzebuje dostarczyć do zmrożonych podzespołów dwa razy więcej energii, mając w dyspozycji
jedynie 40 proc. mocy nominalnej.

Pamiętajmy więc, by przed rozruchem wyłączyć nawiew, radio, wycieraczki i wszystkie rzeczy obciążające alternator podczas startu” – poucza Michał Jesionowski. Jeśli to cię nie przekonuje, to my dodamy, że niewystarczające napięcie akumulatora podczas startu może powodować zwarcie komputera pokładowego – a za tym idzie nierówne dobieranie mieszanki do silnika i jego nierówna praca.

I jeszcze jedno – bezpośrednio związane z akumulatorami są paski klinowe. Zima to dla nich także ciężki czas – mocno obciążone przez pracę alternatora pękają pod wpływem niskiej temperatury, czego oznaką jest długotrwały pisk wydobywający się spod maski po chłodnym odpaleniu. Jeśli masz alternator w dobrym stanie, ale nie masz pieniędzy na nowy akumulator, spraw sobie kable rozruchowe, kosztujące ok. 30–40 zł, czyli tyle, ile chcą taksówkarze za pomoc przy „odpaleniu z kabla”.

6. Na zewnątrz

Docierając do końca artykułu, wracamy do jego początku, czyli do widoczności. Guma z piór wycieraczek ma tendencję do kruszenia się podczas niskich temperatur, więc przejedź po nich dłonią i zwróć uwagę na nierówności. Oraz rozważ zainwestowanie w wycieraczki z wyższej półki (od ok. 200 zł) – są drogie, ale dzięki nim zapomnisz o nierównym odgarnianiu i przymarzaniu piór do szyby.

„Patentem zapobiegającym przymarzaniu wycieraczek do szyby, jest pozostawianie ich na noc podniesionych do góry. Ale nie jest to pomysł pozbawiony ryzyka. Podmuch wiatru bądź zwierzę, może gwałtownie złożyć wycieraczkę, doprowadzając do pęknięcia szyby” – przestrzega Michał Jesionowski.

Ważne! Parkując auto na zewnątrz, pamiętaj rano o usunięciu śniegu z dachu i świateł. Tym bardziej że za sypanie nieodgarniętym śniegiem, przewidziany jest mandat w wysokości do pięciu stówek i 20 punktów karnych.

I już naprawdę na koniec: ostatnią rzeczą, którą powinniśmy robić, szykując auto na zimę, a co bardzo zaniedbujemy, jest przesmarowanie wszystkich uszczelek samochodu wazeliną kosmetyczną tudzież preparatami chroniącymi uszczelki przed zamarzaniem. Zapobiegnie to mocowaniu się z przymarzniętymi drzwiami i nie rozerwie uszczelek zapobiegających przedostawaniu się wilgoci do kabiny. Za to mandat nie grozi, jednak nie radzimy tego ignorować. A nuż zima stulecia w tym roku naprawdę przyjdzie

TEKST: Daniel Arciszewski

Artykuł pochodzi z CKM nr 12 (256) 2019.




Dodał(a): CKM / fot. iStock Poniedziałek 23.12.2019