Hipersamochód z Walhalli

Moc Formuły 1 zabierze cię do raju, niczym piękne, mitologiczne dziewice na skrzydlatych koniach.

gl2.jpg

Najpierw były literki z cyferkami. Projekt Astona Martina o kryptonimie AM-RB 001 otrzymał w końcu lepszą i bardziej wpadającą w ucho nazwę. Ostateczne imię jego to Valkyrie. Dlaczego? Bo wygląda jakby przybył na ziemię z raju.

W mitologii nordyckiej Walkirie to boginie, córki Odyna uzbrojone we włócznie i tarcze , a także posiadające niezłe imiona. Najsłynniejsze to w końcu Wyjąca i Wściekła. Najczęściej przedstawiane są jako piękne dziewice ujeżdżające skrzydlate konie. Ich zadaniem jest przeprowadzenie dusz wojowników poległych w bojach do Walhalli, czyli raju dla walecznych mężczyzn.



W zależności od gustu nowy model Astona Martina może być nieco brzydszy, bądź nieco ładniejszy niż mitologiczne dziewice. Niemniej jego wygląd jest powalający. I nie trzeba polec w chwale, żeby móc go zobaczyć.

Aston Martin Valkyrie to hipersamochód, który jest efektem współpracy koncernu i Red Bull Advenced Technologies. Dlatego ma też wiele wspólnego z Formułą 1. Jeszcze nie podano konkretnych danych co do osiągów, ale wolno nie będzie.

Pod maską ma się znaleźć wolnossące V12. Krążą również informację, że stosunek masy do mocy ma wynosić 1:1, czyli na każdą tonę wagi przypadnie 1000 koni mechanicznych. Nie wiadomo jednak ile kilogramów samochód ma liczyć.



Powstać ma 150 sztuk aut drogowych i 25, które będą jeździć wyłącznie po torze wyścigowym. Pierwsze egzemplarze mają trafić do użytkowników w 2018 roku. Ile trzeba wyłożyć, żeby sunąć modelem po ulicach? 2,5 miliona funtów, czyli ponad 12 milionów złotych.

Chwytamy więc nasze tarcze i nagie miecze, aby móc dostąpić zaszczytu stanięcia przed nowym modelem Astona Martina. Wierzymy, że Valkyrie zabierze nas do raju jeszcze za życia.



Dodał(a): Mateusz Kryś / fot.: Aston Martin Czwartek 09.03.2017