Ferrari za pół ceny, ale… bez silnika. Tak fiskus robi licytacje

Urząd Skarbowy ogłosił licytację kilku sportowych bryk, jednak ich ceny wywoławcze były podejrzanie kuszące. Taka okazja może się nie powtórzyć, o ile chcesz postawić przed domem sportowe cztery kółka, żeby przyprawić sąsiada o ból czterech liter, bo tymi furami na pewno nie pojeździsz.
Ferrari_(8943100262).jpg
To już kolejna licytacja zorganizowana przez Urząd Skarbowy w Częstochowie. O dziwo “najciekawsze” propozycje nie zostały sprzedane podczas pierwszej aukcji. Wśród niecieszących się zainteresowaniem modeli znalazły się takie perełki jak: Ferrari F430, Nissan GTR, Jaguar XF, Maserati Quattroporte, Aston Martin DB9, Aston Martin V8 Vantage i Land Rover Discovery IV.

Siedem samochodów ponownie trafi pod młotek, choć przyglądając się im, można odnieść wrażenie, że miały już do czynienia z cięższymi narzędziami. Kolejne aukcje odbędą się 20 i 21 sierpnia, a cena wywoławcza aut to 50 proc. ich wartości szacunkowej.

 Marka i model  Rok produkcji  Wartość szacunkowa  Cena wywoławcza
 Ferrari F430  2005  225 300 zł  112 650 zł
 Nissan GTR  2012  122 600 zł  61 300 zł
 Jaguar XF  2012  50 400 zł  25 200 zł
 Maserati Quattroporte  2008  49 700 zł  24 850 zł
 Aston Martin DB9  2008  148 900 zł  74 450 zł
 Aston Martin V8 Vantage  2007  191 600 zł  95 800 zł
 Land Rover Discovery IV  2011  36 300 zł  18 750 zł

Jednemu z zainteresowanych kupnem podczas pierwszej licytacji udało się strzelić kilka fotek luksusowych samochodów. Jednak to, co zobaczył, musiało wprawić go w osłupienie, bo postanowił podzielić się tym widokiem z portalem Dziennik.pl. Przy okazji dosadnie skwitował licytację.

“Auta, które nie zostały zlicytowane na pierwszej licytacji, są totalnymi złomami! Na poprzedniej licytacji pojawiło się ponad 100 osób, ale każdy odjechał rozczarowany” – zdradził pan Grzegorz rozmówca Dziennika. “Ferrari, o którym mowa, jest warte tyle, ile masa złomu składająca się na to auto” – dodał mężczyzna.

Z jego relacji wynika, że włoski ogier przez dwa lata stał z otwartymi szybami, przez co w kabinie pojawiła się pleśń i grzyb, a w drzwiach osy urządziły sobie gniazdo. Brakowało w nim także najważniejszego, czyli silnika. Reszta samochodów nie była w dużo lepszym stanie.

Najlepiej obrazują to zdjęcia, którymi podzielił się pan Grzegorz:



Dodał(a): Konrad Siwik / fot. wikimedia (CC BY 2.0) Czwartek 20.08.2020