Czołówka z kombajnem. Trudno uwierzyć, że wyszedł bez szwanku

Zderzenie czołowe osobówki z kombajnem to jakby wyskoczyć na pojedynek z rozpędzonym nosorożcem. Szanse na przeżycie są nikłe. Tymczasem 24-latek, którego Honda Civic została doszczętnie zmiażdżona, wyszedł z wypadku bez szwanku.
100-159240.jpg
Sam jadąc kiedyś przez wieś na Mazurach, wyjechałem na czołówkę z kombajnem. Uratowała mnie wtedy szybka redukcja biegu i ciężka noga. Nie ukrywam jednak, że życie przeleciało mi przed oczami, a po wyjściu z samochodu nogi miałem jak z waty.

Takie sytuacje na wsiach w okresie letnim, kiedy zaczynają się żniwa to standard. Przekonałem się o tym nie tylko ja, ale także 24-latek, którego spotkało szczęście w nieszczęściu. Kierowca Hondy Civic zjeżdżając ze wzniesienia w Kitnowie, zboczył na przeciwległy pas jezdni i wbił się pod nadjeżdżający z naprzeciwka kombajn.
100-159241.jpg
Samochód został zgnieciony o grubość dachu, a mimo to mężczyzna wyszedł z wypadku bez szwanku. Policjanci, którzy przybyli na miejsce zbadali kierowcę alkomatem. Okazało się, że miał on w organizmie 0,3 promila alkoholu. Do przestępstwa brakowało 0,2 promila, ale to nie przeszkodziło funkcjonariuszom w zabraniu mu prawka.

Mundurowi ustalili, że młody kierowca nie dostosował prędkości do warunków ruchu i to on jest winny spowodowania wypadku. Z drugiej strony jazda kombajnem z założonym hederem po publicznych drogach jest wykroczeniem, ale kto by się tym na wsi przejmował. Jak mawiają, większy ma zawsze pierwszeństwo.


Dodał(a): Konrad Siwik / fot. Policja Wtorek 11.08.2020