Bentley Bacalar znalazł kolor idealny. Zdaniem producenta

Bentley ogłosił konkurs dla swoich pracowników na kolor hiperluksowego modelu Bacalar. Wynik zaskoczył wszystkich zainteresowanych.
bentley-bacalar-da07ac287e5cd545.jpg

Jak mówi łacińska maksyma „o gustach i kolorach się nie dyskutuje”. Choć w przypadku Bentleya Bacalara naprawdę byłoby o czym. W kwestii koloru, bo gustu nie stwierdzono wcale. 

Finałem plebiscytu zorganizowanego dla pracowników fabryki i ich rodzin było wybranie idealnego koloru pojazdu, który powstanie zaledwie w 12 egzemplarzach. Skoro jest to aż tak limitowana edycja, to dlaczego ograniczać się w kwestii koloru?

CZYTAJ TAKŻE: BENTLEY WZNAWIA PRODUKCJĘ MODELU Z 1929 ROKU

Ostatecznie wybór padł na wielobarwną karoserię, łączącą w sobie 7 kolorów z palety Bentleya. Kontrowersyjną decyzję podjął szef biura projektowego Stefan Sielaff. Mamy więc czerwień Dragon II, pomarańczowy Flame, żółcień Flame, zieleń Apple, Jeststream II, błękit Sequin i fiolet Azura. Całość wygląda jak kolorowanka dziecka uzbrojonego w wielokolorową kredkę – hit każdego piórnika w latach 90.


Żaden z prawdziwych samochodów nie zostanie pomalowany w taki sposób - plebiscyt miał charakter zabawy skierowanej do pracowników. Zresztą nie byłoby czego malować, ponieważ wszystkie egzemplarze zostały wyprzedane – każdy kosztował ok. 8 mln złotych. Za te pieniądze przyszli właściciele dostaną 6-litrowy silnik W12, napęd na 4 koła i 8-biegową skrzynię. Za to nie ma dachu – nawet składanego. Dla bogatych zawsze świeci słońce. 



Dodał(a): Adam Barabasz / Bentley Poniedziałek 25.05.2020