9 wielkich sportowych powrotów – w tym ten Roberta Kubicy

Niektórzy sportowcy mają problemy, żeby znieść zwykłą porażkę. A znaleźć się na krawędzi – gdy kariera, a często i życie zawisły na włosku – zebrać w sobie siły i wrócić w wielkim stylu... to potrafią tylko najwięksi z największych.
sportowcy.jpg

Robert Kubica (tutaj znajdziesz nasz wywiad z Robertem)

Gdyby wszystko ułożyło się jak należy, 32-letni krakowianin miałby dziś na koncie ponad 200 startów w wyścigach Formuły 1, a jak podejrzewamy, także parę tytułów mistrza świata. Życie jednak zadecydowało inaczej. Na początku 2011 roku Robert Kubica, wtedy jedna z najszybciej wznoszących się gwiazd wyścigów samochodowych, wbił się w barierę podczas małego treningowego rajdu we Włoszech. Cudem przeżył, ale doznał tak rozległych obrażeń prawej ręki i dłoni, że zmieniły się one praktycznie w martwe kikuty. Wielu położyło na nim krzyżyk. Polak jednak się nie poddał – po żmudnej rehabilitacji wrócił za kółko, wpierw w rajdówkach, potem w słabszych wyścigówkach, aż wreszcie w sierpniu 2017 roku wsiadł do superciasnego i superszybkiego bolidu F1 i pojechał w testach tak, że niektórzy do teraz zbierają szczęki z asfaltu.

A teraz, w listopadzie 2018 roku po niemal roku jeżdżenia dla Williamsa jako trzeci kierowca, powrót Roberta Kubicy na tor F1 stał się nareszcie faktem. Wielu komentatorów jest przy tym zgodnych, że wyczyn Polaka to powrót stulecia!

Karol Bielecki (tutaj znajdziesz nasz wywiad z Karolem)
Wiadomo, piłka ręczna to ostry kontaktowy sport. Nikt jednak nie mógł przypuszczać, że podczas gry można odnieść aż takie paskudne obrażenia. W 2010 roku, w trakcie towarzyskiego meczu z Chorwacją, Karol Bielecki – jeden z najlepszych szczypiornistów na świecie – został trafiony przez rywala kciukiem w lewe oko. Przypadkowy cios był tak potężny, że oka nie udało się uratować. Tydzień po wypadku na wpółoślepiony, załamany Polak ogłosił zakończenie kariery... a niedługo potem przypomniał sobie, że jest prawdziwym twardzielem i – wbrew zaleceniom lekarzy – wrócił na parkiet! Warto było. Od tamtego wypadku jednooki, dziś 35–letni rozgrywający m.in. triumfował w Lidze Mistrzów, zdobył brązowy medal na Mistrzostwach Świata i został królem strzelców Igrzysk Olimpijskich w Rio de Janeiro 2016!

Hermann Maier
Austriak ma obecnie 44 lata, a na przełomie wieków totalnie zdominował narciarstwo alpejskie. Ksywka „Herminator” mówi wszystko – na Maiera nie było mocnych w gigancie i supergigancie, a i w zjeździe radził sobie wyśmienicie, zgarniając łącznie dwa złota olimpijskie, parę tytułów mistrza świata i niezliczona ilość Kryształowych Kul. Ale nawet jego najwięksi fani zakładali czarne ciuchy i żegnali go na wieki, gdy w 2001 roku wracał na motocyklu z treningu i władował się pod samochód. Początkowo lekarze chcieli w ogóle amputować Maierowi pogruchotaną prawą nogę, z której wystawała kość i resztki mięśni. Ale to był Herminator, a nie miękka pipka! Maier dostał w nogę 32-centymetrowa śrubę, nauczył się ponownie chodzić, znowu złamał tę samą nogę, ponownie ją posklejał i ostatecznie wrócił na narciarski stok po to, żeby wygrać klasyfikację Pucharu Świata, kolejne mistrzostwo świata oraz srebro i brąz na olimpiadzie w Turynie w 2006 roku.

Eric Abidal
Gra w FC Barcelonie jest szczytem marzeń dla każdego piłkarza (oprócz Neymara). Francuski obrońca Eric Abidal, wicemistrz świata z 2006 roku, spełnił swoje marzenia w latach 2007–2013. Sielanka? Tylko na papierze. W marcu 2011 okazało się, że Francuz ma raka wątroby. Dla innych to wyrok śmierci, ale nie dla niego. Przez kolejne dwa lata Abidal na przemian przechodził chemioterapię, przeszczepy narządów i grał mecze na najwyższym poziomie. W środku walki z nowotworem wygrał z Barcelona Ligę Mistrzów, a po pokonaniu śmiertelnej choroby przeszedł do AS Monako, gdzie od razu został kapitanem w wicemistrzowskim sezonie. Teraz pogromca raka ma 38 lat i czuje się dobrze jak nigdy.

Primož Roglič

27-letni Słoweniec był jednym z najlepiej zapowiadających się skoczków narciarskich na świecie i mistrzem świata juniorów w tym sporcie. Jako nastolatek w 2007 roku zadebiutował w Pucharze Świata i już podczas pierwszego skoku wypięła mu się narta, walnął o zeskok, złamał nos i doznał wstrząśnienia mózgu... OK, w porównaniu z innymi bohaterami tego artykułu to żadne obrażenia. Ale coś niesamowitego stało się podczas rehabilitacji po tym wypadku. Roglič jeździł rowerem i spodobało mu to się tak bardzo, że nieoczekiwanie świat na zawsze stracił utalentowanego skoczka narciarskiego – za to zyskał świetnego kolarza. Primož zmienił dyscyplinę, w 2016 roku wygrał czasówkę podczas słynnego Giro d'Italia, w 2017 roku górski etap na kultowym Tour de France i podejrzewamy, że to wciąż początek jego drugiego życia.

Janne Ahonen
Słynny skoczek narciarski, wielokrotny mistrz świata, wszystkie części ciała ma jeszcze w porządku. Tak przynajmniej nam się wydaje. Jednak omal nie przeszedł w zaświaty z innego powodu – uzależnienia od alkoholu. 40-letni Fin sam przyznał, że niemal cała karierę pił ponad miarę, a w trakcie legendarnego skoku na 240 m w Planicy w 2005 roku był na gigantycznym kacu. Na kompletnym alkoholowym dnie znalazł się trzy lata temu, gdy jego kariera całkowicie się załamała. Po kolejnym ostrym chlaniu wziął się jednak w garść, całkowicie przestał pic i wrócił na skocznie. Do poziomu Stocha i Kota jeszcze nie doskoczył, ale niedawno wywalczony tytuł mistrza Finlandii to już jest coś.

Krzysztof Cegielski
Po niektórych wypadkach powrót do uprawiania sportu jest niemożliwy – ale trzeba wałczyć o powrót do normalnego życia. Tak jak żużlowiec Krzysztof Cegielski, brązowy medalista mistrzostw Europy w 2001 r. W 2003 roku podczas wyścigu w Szwecji motor rywala przygniótł Cegielskiego do bandy. Polak odzyskał przytomność po 50 minutach, ale ze złamanym kręgosłupem. Lekarze „optymistycznie” stwierdzili, że już nigdy nie wstanie z wózka... Lekko nie było, ale dziś Cegielski, który właśnie skończył 38 lat, porusza się o własnych siłach, jest cenionym ekspertem oraz komentatorem żużlowym, ba, już po wypadku jeździł znów na motocyklu, ożenił się i w zeszłym
roku urodziła mu się córka!

Alessandro Zanardi
Kubica omal nie stracił reki? Alex Zanardi marzyłby o takim zadraśnięciu. Włoski kierowca wyścigowy, weteran Formuły 1 i dwukrotny mistrz serii Cart (amerykańskiej konkurencji F1), w 2001 r. w przerażającym wypadku w Niemczech został staranowany przez rywala pędzącego 320 km/h, stracił 1/3 krwi oraz obie nogi. Załamanie? Depresja? Przykucie do wózka inwalidzkiego do końca życia? Skąd! Gdy tylko Zanardi odzyskał przytomność, założył na ucięte kończyny protezy i wrócił za kierownicę. Ścigał się w serii WTCC (samochodów turystycznych) i w 2005 r. został pierwszym niepełnosprawnym kierowcą, który wygrał wyścig klasyfikowany do mistrzostw świata FIA! Mało? Zanardi, dziś 50-letni, startował też na paraolimpiadach w Londynie (2012) i Rio de Janeiro (2016) na rowerze z napędem ręcznym – gdzie zdobył łącznie 4 złote medale i parę srebrnych.

Chapecoense
Pamiętasz ten przejmujący obraz: w listopadzie 2016 r. samolot lecący do kolumbijskiego Medellin rozbija się z powodu braku paliwa... W katastrofie ginie 71 osób, w tym 19 graczy brazylijskiego klubu Chapecoense, którzy lecieli na finał rozgrywek Copa Sudamerica (odpowiednika naszej Ligi Europy). Tragedie przeżyło tylko trzech ciężko rannych piłkarzy: Jakson Follmann, Alan Ruschel i Neto. Trudno powiedzieć,że ta historia ma całkiem optymistyczne przesłanie – zabici dalej leżą w grobach. Ale Chapecoense przetrwało. Odrodzona drużyna znów gra w lidze, a w sierpniu 2017 roku zagrała z samą FC Barceloną – pierwsze symboliczne kopniecie w tym meczu wykonał Follmann, który w katastrofie stracił nogę, a w pierwszej połowie zagrał Ruschel. Do powrotu na boisko szykuje się tez Neto. Jeśli to, co przeżyli, nie złamało tych wszystkich sportowców – nic ich już nie złamie.

Tekst ukazał się w magazynie CKM nr 10/2017

Dodał(a): Krzysztof Nowak/ fot. Starstock Czwartek 22.11.2018