Niezwykle interesującą sprawę opisała „Rzeczpospolita”. Doszło do kolizji – na skutek źle działających hamulców ciężarówka uderzyła w SUV-a. Kobieta prowadząca drugi z wymienionych samochodów najpierw wystąpiła z polisy OC sprawcy, ale następnie wniosła o jej naprawienie z własnego ubezpieczenia AC – w innym towarzystwie. Kwota nie rekompensowała jednak szkody w całości, zażądała więc uzupełnienia odszkodowania od pozwanego. Auto naprawiał kolega męża kobiety i na skutek tego powstała sytuacja sporna – czy naprawa przywróciła wartość użytkową pojazdu. Sąd rejonowy uznał że tak, jednak Sąd Okręgowy w Szczecinie zmienił pierwotny werdykt, a sprawa trafiła do Sądu Najwyższego.
Sąd Najwyższy uznał, że orzeczenie Okręgowego jest niezgodne z prawem. Jak się bowiem okazuje, roszczenie o zapłatę odszkodowania, i jego zakres, nie zależy od tego, czy poszkodowany dokonał naprawy. Sąd uzasadnił, że wybór sposobu naprawy należy do poszkodowanego i firma ubezpieczeniowa nie ma podstaw, aby żądać dokumentowania wydatków na naprawę pojazdu. Często jednak do tego dochodzi, czego niezbitym dowodem jest opisywana sprawa.
Należy oczywiście pamiętać o tym, że polski system opiera się na prawie stanowionym, a nie precedensowym i powyższy wyrok Sądu Najwyższego nie oznacza, że w każdym podobnym przypadku ubezpieczyciel bez oporów wypłaci odpowiednią kwotę w sytuacji, gdy sami zdecydujemy się naprawić szkody powstałe w wyniku kolizji. Warto jednak pamiętać o tej sprawie i w razie potrzeby dochodzić własnych praw. Chociaż rzecz jasna wszystkim życzymy, aby w przyszłości uniknęli podobnych problemów.