Seks

Poniedziałek 01.10.2018, Tomek Makowski/ fot. istockphoto.com

Pozycja „na misjonarza” to już przeżytek – teraz czas na pozycję „na zakonnicę”

Wbrew pozorom, ta pozycja nie ma nic wspólnego ze świętością. Wręcz przeciwnie. To może być jedna z ostrzejszych łóżkowych igraszek.

iStock-499362429.jpg
Jeśli pozycja misjonarska przejadła wam się już w łóżku (a na pewno się już przejadła) i traktujecie ją rzeczywiście jako formę współżycia najbardziej „po bożemu”, to proponujemy wprowadzić do sypialni nieco więcej pikanterii. I choć pozycja „na zakonnicę” brzmi jak ostatnia rzecz, która może wprowadzić tę pikanterię, to zaraz przekonacie się, że jest wręcz przeciwnie.

Jak to wygląda w praktyce
Pozycja „na zakonnicę” to odwrócony i zmodyfikowany „jeździec”. Mężczyzna kładzie się płasko na łóżku (czy na jakiejkolwiek innej powierzchni płaskiej), a partnerka klęka między jego rozłożonymi nogami, jak gdyby się modliła. Twarz kobiety zwrócona jest w przeciwną stronę do twarzy faceta. Następnie partnerka wsuwa łydki pod uda swojego kochanka i ugina głowę, jakby składała hołd jakiemuś bóstwu. I wierzcie nam, że w tym przypadku może to być jedynie bóstwo czystej przyjemności (dokładne ułożenie ciał możecie zobaczyć TUTAJ).


Pozycja zapewnia bowiem bardzo głęboką penetrację i to przy niewielkich nakładach sił. Umożliwia też obojgu partnerów dowolne regulowanie tempa. No i jest naprawdę ostrym urozmaiceniem łóżkowego życia. Gotowi, żeby spróbować?