Seks

Piątek 22.02.2019, Jakub Rusak/ fot. istockphoto.com

Blokada Pornhuba wywołała w Korei uliczne protesty

Południowokoreańska Komisja ds. komunikacji zablokowała 895 stron pornograficznych, w tym Porbhuba. I to bardzo nie spodobało się Koreańczykom.

iStock-124952005.jpg
Cenzura internetu z reguły wywołuje słuszny wkurw u obywateli, a tym bardziej gdy dotyczy ona rzeczy związanych z ich życiem seksualnym. Tak, także tym samotnym, bo w końcu co komu do tego, co kto robi po robocie w zaciszu własnego mieszkania, o ile nikogo nie krzywdzi?

Z tego samego założenia wyszli południowokoreańscy obywatele, którzy pod koniec lutego wyszli na ulice Seulu w ramach protestu przeciwko blokadzie 895 tamtejszych stron pornograficznych na czele z Pornhubem. Wspomniana rządowa komisja zdecydowała się na taki krok, po tym jak na koreańskich stronach dla dorosłych coraz częściej pojawiały się filmy nielegalnie nagrane przy użyciu sekretnych kamer umieszczonych np. w przebieralniach. Oczywiście bez wiedzy kobiet, które pojawiały się na tych filmach.

I pewnie Komisja ds. komunikacji miała całkiem szczytne idee wprowadzając ten zakaz, ale Koreańczycy odebrali to jako zamach na ich wolność i niezależność. I to też słuszny punkt widzenia, który podzielają nie tylko uliczni protestujący, ale i ponad 240 tys. osób, które złożyło podpis pod internetową petycją opublikowaną na stronie Cheong Wa Dae (Błękitnego Domu), czyli siedziby prezydenta Korei Południowej.

W odpowiedzi na protesty komisja wydała oficjalne oświadczenie, w którym tłumaczyła, że wcale nie chodzi o ograniczanie niczyjej wolności, ale Koreańczycy niespecjalnie w to uwierzyli i na razie nie składają broni. A my trzymamy za nich kciuki.