Seks

Środa 25.02.2015, Bartosz Joda

50 twarzy głupoty

Podczas, gdy film "50 twarzy Greya" bije rekordy oglądalności na całym świecie (w Polsce jest już numerem jeden wszech czasów), niektórzy fani nie poprzestają na projekcji i wcielają filmowe (tudzież literackie) fantazje w czyn. Niestety okazuje się, że w życiu realnym zabawy w Greya mogą skończyć się na policji...

shutterstock_147434624.jpgO niezbyt mądrych ludziach, którzy zbyt serio podeszli do lektury "50 twarzy Greya", pisaliśmy wam już wiele miesięcy temu. Pewien mężczyzna za pośrednictwem internetu znalazł sobie wtedy seksualną niewolnicę, z którą zaplanował zrealizowanie fabuły bestsellera. Kobieta podpisała nawet oświadczenie, że "zrobi wszystko" i "godzi się na ból", jednak czar prysł, kiedy tylko doszło do spotkania i realnej chłosty. Sprawa skończyła się przed sądem (o czym więcej przeczytasz TUTAJ).

Tymczasem premiera ekranizacji, o której trąbią wszystkie media, inspiruje kolejnych ludzi do zabawy w Greya. Szkoda tylko, że i tym razem zabrakło rozumu i po raz kolejny skończyło się nie tak podniecająco, jak przewidywał scenariusz.

Pewien student z Chicago został właśnie oskarżony o napaść na tle seksualnym. Mężczyzna zaprosił koleżankę do swojego pokoju w akademiku. Najpierw kazał jej się rozebrać, co zapewne uczyniła z chęcią, potem skrępował jej nogi i ręce, co może w tamtej chwili wydawało się jeszcze podniecające, aż w końcu spuścił jej łomot, o jakim zapewne nie śniło się nawet autorce powieści (w ruch poszły pięści i pasek od spodni). Dziewczyna płakała i błagała o litość, ale na nic zdały się te prośby. Poszkodowanej nie pomogło nawet to, że do pokoju chciał wrócić współlokator oskarżonego (ten nie chciał go wpuścić). Tak czy owak, kiedy dziewczyna została w końcu uwolniona, od razu zadzwoniła na policję.

Co ciekawe, adwokat twierdzi, że kobieta zgodziła się na odegranie scen z "50 twarzy Greya", a jego klient to dobry, porządny student, zaangażowany w sprawy uczelni. Ciekawe, czy w tę linię obrony uwierzy sąd...