Moto

Piątek 23.10.2015, IR / zdjęcia Custom Factory

Warsztat z historią

Kuba i Artur prowadzą wyjątkowy warsztat samochodowy „Custom Factory”, w którym zajmują się renowacją klasyków. Od początku swojej działalności w 2011 roku odrestaurowali już blisko 50 aut, których na pewno nie przegapisz na drodze. Chłopaków w akcji możecie też oglądać w programie „Retroreanimacja” na Dicovery. My wzięliśmy ich na swój warsztat dziennikarski i złożyliśmy ten wywiad.

Custom Factory warsztatCKM: Skąd pomysł na to aby zajmować się konserwacją MILF-ów samochodowych?
Kuba: To tak jak z kobietami, człowiek na początku zachwyca się laskami młodymi, pięknymi, a później okazuje się że i owszem fajnie się „przejechać”, ale na dłuższy związek potrzebujemy czegoś innego. Z wiekiem okazuje się, że zaczynamy dostrzegać piękno w innych rzeczach, mniej powierzchownych i doceniamy doświadczenie oraz ponadczasowe piękno. Tak właśnie jest też ze starszymi samochodami, są piękne inaczej, opowiadają niesamowite historie.

CKM: Dlaczego stare, a nie nowe auta – bardziej opłacalny biznes?
Artur: Nowe auta to dramat, wszechobecny plastik, przeładowane elektroniką, totalnie bez duszy i właściwie ciężko odróżnić jedno od drugiego, bo wszystkie reprezentują sobą to samo, takie motoryzacyjne mydło. Stare samochody mają w sobie to coś, są proste, a jednocześnie wymagające. Najważniejsze jednak jest ich piękno, te seksowne kształty, w których człowiek się zakochuje. Trzeba z nimi rozmawiać, otaczać troską, dotykać i przytulać, dlatego są takie kochane. Biznes stoi w tym przypadku gdzieś z boku.

CustomFactory2.jpg

CKM: Najciekawsze projekty nad którymi pracowaliście?

Kuba: Dla każdego znaczy to coś innego. Moglibyśmy powiedzieć, że najciekawsze były super samochody, które robiliśmy typu Porsche 911, czy Jaguar E-type i większość społeczeństwa zapewne zrobi wielkie wow przy zetknięciu z takimi pojazdami. Rzeczywiście są mega ekscytujące, praca przy nich dostarcza mnóstwo ciekawych emocji, ale my nie jesteśmy do końca normalni i chyba dużo większą frajdę sprawiają nam pojazdy przez innych uznane za brzydkie czy bezwartościowe, jak choćby Simson Duo czy Żuk. Obecnie pracujemy nad czymś co bardzo mocno nas jara. To amerykański Hudson Pickup z 1947 roku, którego zmieniamy w prawdziwego potwora. Silnik V8 5,7 litra z Chevroleta, zawieszenie pneumatyczne, szerokie felgi, specjalnie przebudowana rama, a to wszystko w klasycznej budzie z 47 roku. To będzie mocny, męski samochód!

CKM: Jak godzicie realizację programu w Discovery z pracą w warsztacie?
Artur: Realizujemy program podglądając prace warsztatu. Wiadomo, że jest to utrudnienie logistyczne, ponieważ nagrywanie materiału nie odbywa się poprzez filmowanie sto na sto wszystkiego co dzieje się w warsztacie, ale jest oparte o scenariusz, którego musimy się trzymać. Mamy liczną załogę dlatego możemy realizować kilka projektów jednocześnie, które ze sobą nie kolidują. Jedynie pracownicy czasem narzekają, gdy usłyszą hasło „uwaga będzie ujęcie, prosimy o ciszę”, ponieważ wtedy muszą rzucić narzędzia i zrobić sobie przerwę.

CKM: Jak się podrywa dziewczyny na stare auta?
Kuba: Krzyczysz: „hej dziewczyny mam trabanta...” i same się zlatują! (śmiech). A na poważnie, to jest zupełnie odwrotnie. Na stare auto musi się znaleźć amatorka, bo laski wyrywa się raczej na nowiutkie auta klasy premium. Starsze samochody imponują raczej kobietom, które mają coś w głowie (śmiech), ale nie wystarczy podjechać przegazować i krzyknąć „wsiadaj mała, przewiozę cię moim wartburgiem”, trzeba niestety zagadać.

CKM: Sami prywatnie też jeździcie leciwymi samochodami?
Artur: Posiadamy głównie trabanty, bo to jest nasza stara miłość, która nie rdzewieje, a od tego wszystko się niejako zaczęło. Posiadamy też leciwe jednoślady i DDR-owski wózek inwalidzki po swapie silnika. Na co dzień jako daily driver także wybieramy auta, które nie są młode jak 25-cio letnie Volvo 740, czy VW Polo z 1985 roku. Takie skrzywienie.

CustomFactory7.jpg

CKM: Najtrudniejszy projekt, nad którym pracowaliście?

Kuba: Najtrudniejsze są projekty polegające na poprawianiu po kimś, kto się zabrał, nie skończył, coś źle zrobił, bo to zazwyczaj jest bardziej pracochłonne i kosztowne niż zetknięcie z pojazdem, którego żaden „majster” jeszcze nie dotykał. Wbrew pozorom trudniejsze jest wrócenie do oryginału i odrestaurowanie pojazdu na tak zwaną pokazową jedynkę, niż customing, bo przeróbki dają nam wolną rękę i możemy działać po swojemu, co daje więcej możliwości i radości, niż trzymanie się ustalonych reguł w przypadku prawdziwej renowacji.

Do tej pory jednym z cięższych projektów jest chyba Chevrolet Impala z 1964, który trafił do nas w stanie gorzej niż agonalnym. Był już „naprawiany” przez kilku „fachowców”, którzy zrobili mu straszną krzywdę. Samochód był porozcinany, połamany, nie trzymał żadnych wymiarów, naprawiany w stylu „przyjdzie kit, będzie git”  po czym żaden warsztat nie chciał podjąć się jego uratowania. Osobiście uważamy, że pojazd w takim wydaniu jak do nas trafił, powinien pojechać prosto na złom, ale właściciel miał inne plany (może i dobrze) i za wszelką cenę postanowił go uratować. Podjęliśmy rękawice i możemy powiedzieć, że udało się przywrócić karoserię do wyglądu Impali '64, ale do zakończenia projektu jeszcze długa droga.

CKM: Jak drogie są wasze projekty?
Artur: W porównaniu z zachodem to jesteśmy tani jak zakupy w Biedronce, ale prawdę mówiąc na polskie realia renowacje i customizacje to dość droga zabawa. Dla przykładu, Syrena 100, którą robiliśmy od zera, wyniosła mniej więcej 120 tyś zł, a to przecież tylko Syrena ...

CustomFactory4.jpg

CKM: A macie w głowach auto, które chcielibyście nawet za darmo zrekonstruować?

Kuba: Ciężko się zdecydować mając tak ogromny wybór pojazdów klasycznych. Nie jesteśmy zapatrzeni w jeden konkretny model, bo każdy ma w sobie coś wyjątkowego. Jednak mam dobrą informację dla fanów klasyków. Już wkrótce będziemy brali udział w projekcie, gdzie każdy będzie mógł zgłosić swojego klasyka, a my zajmiemy się jednym z nich i odrestaurujemy go za darmo. Na razie tylko tyle mogę zdradzić.

CKM: Najmłodsze auto, którego byście się dotknęli to….
Artur: Jakiś przedstawiciel klasy premium. Nowe bezduszne maszyny, przeznaczone dla ogółu, w ogóle nas nie ruszają. Nie mamy ustalonych granic wiekowych aut, które dotykamy, ale pojazd musi mieć na pewno miano klasycznego i może to być nawet nowy mercedes G klasy, ważne aby miał to coś. Wszystkim którzy noszą się z zamiarem zapytania o prace przy aucie typu Astra F czy Golf III, radzimy poszukać innych warsztatów.

CKM: Widzieliście Niemca, który płakał jak sprzedawał… stare auto?
Kuba: Nie, ale pewnie dlatego, że Niemiec, który sprzedaje stare auto zazwyczaj się cieszy, bo albo pozbywa się złomu … zarobi kupę szmalu na prawdziwym klasyku. Tak naprawdę to z reguły płacze Polak, który kupuje „okazje” od „Niemca”.

CustomFactory3.jpg