Moto

Wtorek 14.03.2017, Mateusz Kryś

Opłaty za prawko załatają dziurę budżetową?

Pieniądze z opłat za egzamin na prawo jazdy, zamiast do WORD-a, mają trafiać do budżetu państwa. Same ośrodki miałyby być finansowane przez resort infrastruktury bądź wojewodów.

gl.jpg
W SKRÓCIE:

Posłowie koalicji rządzącej chcą zmienić zasady funkcjonowania Wojewódzkich Ośrodków Ruchu Drogowego. Pieniądze z opłat za egzaminy na prawo jazdy miałyby trafiać do budżetu państwa. Dodatkowo uprawnienia można by zdobywać u swoich instruktorów jazdy, aby odciążyć WORD-y i zmniejszyć kolejki.

PEŁNA WERSJA:
Posłowie partii rządzącej uznali, że prace Ministerstwa Infrastruktury i Budownictwa nad zmianą przepisów dotyczących egzaminów na prawo jazdy idą zbyt wolno. Posłowie postanowili więc wziąć sprawy w swoje ręce.

Politycy doszli do wniosku, że w ramach obecnego systemu nadawania uprawnień do kierowania pojazdami, ośrodkom opłaca się oblewać kandydatów. W 2015 roku po kontroli siedmiu z 49 placówek, niecałe 90% przychodów WORD-ów pochodziło z opłat egzaminacyjnych.
1.jpg
Egzamin teoretyczny na kategorię B kosztuje 30 złotych, a praktyczny 140 złotych. Im więcej osób wykupuje „poprawki” tym więcej pieniędzy wpływa do kasy ośrodka.

W związku z tym posłowie chcieliby, aby wszystkie pieniądze płacone przez egzaminowanych trafiały do budżetu państwa. WORD-y miałyby być wtedy finansowane przez resort infrastruktury lub wojewodów.

Inną zmianą ma być możliwość przeprowadzania egzaminów w ośrodkach szkolenia kierowców, o ile te miałyby odpowiednią do tego infrastrukturę. W skrócie, prawo jazdy będzie można zdobyć u swojego instruktora, jeśli przygotuje on do tego placówkę. Miałoby to skrócić kolejki do egzaminu w wojewódzkich ośrodkach.
2.jpg

Jeden z WORD-ów mógłby się nazywać od nazwiska polskiego rekordzisty, który podchodził do egzaminu praktycznego aż 80 razy.

My nie boimy się żadnych zmian. Kurs przechodziliśmy u samego Stevie’ego Wondera, a prawo jazdy znaleźliśmy w płatkach śniadaniowych. Nikt nie każe nam ponownie zdawać egzaminu.