CKM: Twoja pierwsza myśl, gdy przyszła propozycja z „Top Gear”? „O rany, tak!” czy „O rany, nie!”?
Sabine Schmitz: Moja pierwsza reakcja? „Nie mam czasu!” Prowadzę firmę, ścigam się, prowadzę warsztat przygotowujący auta do startów w wyścigach, mam masę spraw na głowie… W pierwszym odruchu powiedziałam, że chyba nie dam rady. Ale producenci nie ustępowali, dali mi czas do namysłu. Gdy zadzwonili po raz kolejny, byłam już zdecydowana, żeby to zrobić.

CKM: „Top Gear” zyskał w tobie doświadczonego kierowcę wyścigowego. Odeślesz Stiga na bezrobocie?
Sabine Schmitz: Teraz po prostu będzie nas dwoje.

CKM: Nowy skład „Top Gear” liczy, zamiast trzech, aż sześć osób. Plus Stig. Jak sobie radzicie? Nie było chaosu podczas pracy?
Sabine Schmitz: Pracowaliśmy zwykle w mniejszych grupach, czasem cztery osoby, czasem dwie przeciw dwojgu, tworząc rywalizujące zespoły. Prawdziwymi gwiazdami „Top Gear” były i są nadal samochody, my tylko staramy się stwarzać zabawne sytuacje wokół nich. To wciąż ma być program dla całej rodziny, by wszyscy mogli zasiąść na kanapie i obejrzeć go wspólnie, od babci do wnuczka. Świat jest pełen niezwykłych aut. Wszyscy znają BMW lub Porsche, ale wciąż do odkrycia pozostaje wiele ciekawych i zabawnych konstrukcji.

CKM: Jakie ciekawe miejsca odwiedziliście kręcąc program? Byliście w Polsce?
Sabine Schmitz: Tym razem nie. To jednak nie oznacza, że „Top Gear” nie pojawi się
u was. Macie w Polsce jakieś fajne samochody, które można przetestować?

CKM: Poproszę o następne pytanie…
Sabine Schmitz: (Śmiech)

To tylko krótki fragment naszego wywiadu z  Sabine Schmitz z nowego „Top Gear'a” – cały wywiad przeczytasz w czerwcowym numerze miesięcznika CKM (w kioskach!)

Po co iść do kiosku? Zamów CKM prosto do domu!
Nie tylko zaoszczędzisz pieniądze, ale dostaniesz ekstra książkę gratis!