Moto

Czwartek 04.08.2011, Michał Jośko

Angielska robota

Powiedzmy wprost – to nie jest auto dla kogoś, kto ciągle myśli o sushi, tiramisu i sudoku.

kit car
Masz ochotę zasmakować w przyjemnościach sprzed pół wieku, kiedy kierowca, który nie potrafił porządnie jeździć, nie zbliżał się do sportowego wozu albo ginął na pierwszym zakręcie? No problem! Stoi przed tobą replika legendarnego Lotusa Seven. Ten samochód zajmuje w historii motoryzacji takie miejsce, jak Roman Abramowicz w historii Chelsea London — wiesz, że mnóstwo chłopaków przez niego płakało, ale dzięki temu wyrosły im większe... cojones. Pierwszy kontakt z Sevenem będziesz zawsze pamiętał. Bo zawsze będziesz pamiętał pierwszy obóz harcerski, pierwszą musztrę i pierwsze śmiertelne zejście w piwiarni na rogu. Oczywiście, jeśli masz skłonności do masochizmu i kochasz oldschool.

SZCZĘŚLIWA SIÓDEMKA
Produkcja tego modelu została zapoczątkowana w 1957 roku przez angielską firmę Lotus Cars. Wszystko zostało w nim podporządkowane wyczynowi — dlatego nie ma tu żadnych wygód. I dlatego od razu Seven zdobył serca i umysły rasowych drajwerów. Lotus zaprzestał montażu tego pojazdu po 15 latach, jednak niemal natychmiast, bo w 1973 roku, prawa do niego zakupił brytyjski Caterham, który wytwarza go do dziś. Ale nie jest jedyny — na całym świecie możesz znaleźć niewielkie firmy wytwarzające zestawy do budowy Sevena bądź sprzedające gotowe repliki. Egzemplarz, który trafił w nasze ręce, pochodzi właśnie z warszawskiej firmy MaXumCars.Pojazd jest pomalowany ciemnozielonym lakierem, który dla ścigantów z Wysp jest właściwie obowiązkowy. Inny kolor może wskazywać, że jego kierowca kiedyś w młodości nie wytrzymał internatowego chłodu i zaczął się przytulać do kolegów. Ale to chyba nie jest wystarczający powód, żeby rezygnować z zielonego. Również jego ciasnota nie powinna dziwić — gdyby Kubica chciał mieć wygodnie, a nie szybko, to pewnie wyremontowałby starą Pobiedę. Caterham jest naprawdę mały — mierzy zaledwie 3,5 m, przy czym większość zajmuje wielka komora silnika. To, co znajduje się za nią, to już tylko dodatki — mikroskopijna dziura w karoserii (coś jakby przedział dla dwóch krasnoludków) i króciutki tył ze zbiornikiem paliwa. Bagażnik? A co to takiego? No dobra, ambitni upchną kilka numerów CKM pomiędzy oparciami foteli a bakiem. Na nic więcej nie ma miejsca. — Wartości praktyczne tego auta są niemal równe zeru. Ale wie o tym zaledwie garstka ludzi w kraju — w Polsce jest około 30 takich pojazdów — mówi Maciej Glapiński, właściciel naszej Siódemki i jednocześnie człowiek, przed którym Lotusy i ich kolejne wcielenia nie mają żadnych tajemnic.

PEŁEN WYPAS
Czy muszę mówić, że mam kłopot z wciśnięciem się na miejsce kierowcy? Okej, nawet gdybym miał tyłek jak Kate Moss, musiałbym narzekać na ucisk kubełkowych foteli. Regulacja foteli albo kierownicy? Zapomnij. Z lewej strony obijam się łokciami o elementy stalowej ramy samochodu, z prawej atakuje mnie wysoki i kanciasty tunel środkowy. Po długiej szamotaninie klinuję się na miejscu kierowcy niewiele powyżej poziomu asfaltu. Kiedy jesteś w Caterhamie, nawet kierowcy Maluchów patrzą na ciebie z góry. Teraz rozpoczynam rozpaczliwe próby zapięcia wyczynowej uprzęży, która zastępuje zwykłe pasy bezpieczeństwa. Ogarniam tablicę rozdzielczą — znajduje się tu zaledwie siedem przełączników i sześć zegarów w chromie (prędkościomierz, obrotomierz, wskaźnik paliwa, ciśnienia oleju, temperatury wody i naładowania akumulatora). Do tego dwa guziki (starter oraz klakson) i tyle. — To i tak wersja komfort — śmieje się Maciek. W niektórych Siódemkach nie znajdziesz nawet wycieraczek przedniej szyby! Nawiew powietrza do kabiny albo ogrzewanie? Bez żartów! W chłodniejsze dni musi ci wystarczyć gorące powietrze bijące z komory silnikowej wprost na nogi. Zmarzły ręce? Potrzymaj je przez chwilę w okolicach drążka zmiany biegów. Tam również jest ciepło. System audio? Sorry, ale i tak nie zagrałby lepiej niż silnik i układ wydechowy. Opcjonalnie dostaniesz brezentowy daszek i takie same drzwi. Wyglądają jak Daniel Craig we włóczkowej czapce.

WAGA PIÓRKOWA

Przekręcam kluczyk i naciskam starter. Silnik eksploduje, a ja wpadam w wibracje, które rodzą kosmate myśli. Trzymam chwilę maszynę na jałowym biegu, żeby świńskie wizje dojrzały, wbijam krótką jedynkę i puszczam sprzęgło. Wyrzuca mnie do przodu z dzikim piskiem opon i uślizgiem tylnej osi. Ten egzemplarz zasila dwulitrowa jednostka Forda Sierry o mocy ok. 120 KM. Niewiele? W pojeździe o masie nieco ponad 600 kg to naprawdę sporo. Rozpędzenie się do pierwszej setki zajmuje ok. 6,5 s, a prędkość maksymalna to 200 km/h. Wystarczy, żeby poszaleć. Najbardziej zabawne jest to, że na trasie możesz zejść ze spalaniem do poziomu 5,5 litra/100 km. Maksymalnie silnik potrzebuje 20 litrów. Nie jesteś szczególnie zachwycony osiągami Caterhama? Pamiętaj, że ta konstrukcja ma nieograniczone możliwości rozbudowy — świat zna już wersje z silnikiem motocykla Suzuki GSX 1300R Hayabusa oraz model dla desperados o oznaczeniu Caterham Seven RST—V8 Levante. Kosztuje pół miliona złotych, ma jednostkę 2,4 l V8 turbo o mocy 507 KM i waży 520 kg. Stosunek mocy do masy jest dwukrotnie lepszy niż w... Bugatti Veyronie i gwarantuje przyspieszenie 0—100 km/h grubo poniżej 3 sekund!

GRZESZNE PRZYJEMNOŚCI
Pierwsze kilkaset metrów pokonanych moim 120—konnym egzemplarzem za ok. 50 tysięcy złotych daje mi ogromną radochę. Natychmiast zapominam, że w mocniejszej wersji może miałbym jej jeszcze więcej. Jest wręcz genialnie! Bo w Siódemkach przyspieszenie wcale nie jest najważniejsze. Zdecydowanie bardziej liczy się frajda na zakrętach. O, zbliża się kolejny! W ułamku sekundy rozpoczyna się zdradziecka ucieczka tyłu samochodu? Tutaj nie pomoże mi żadna kontrola trakcji! Musi wystarczyć idealne wyważenie pojazdu (stosunek masy tyłu i przodu to 50:50), układ kierowniczy precyzyjny niczym aptekarz z trzydziestoletnim stażem i trochę umiejętności. Szybka kontra kierownicą, ujęcie gazu i niesforny tył z piskiem wraca na zadany tor jazdy. Auto jest bardzo narwane, ale jednocześnie wszystko działa tu tak sprawnie, że „robienie bokami” niemal w stylu profesjonalnych drifterów może być osiągalne nawet dla zwykłego śmiertelnika. Kto polegnie za kierownicą Siódemki? Gamoń, niedojda, mięczak, tchórzliwa małpa oraz każdy, kto nie wykaże się pokorą w podejściu do tak radykalnej konstrukcji. Dlatego musisz się starać. Bo warto! Bo jeśli ujeździsz Sevena, poczujesz, że znowu masz prawo sypiać w skarpetkach, bekać przy jedzeniu i rżeć na widok facetów w koszulkach polo z kołnierzykami na sztorc!


ZRÓB TO SAM
Do zbudowania repliki Lotusa Seven potrzebujesz dobrego zestawu startowego, na który składa się głównie rama z profili stalowych (z uwzględnieniem stref zgniotu) oraz nadwozie z aluminium i tworzyw sztucznych. Oprócz tego potrzebujesz samochodu „dawcy”, z którego bierze się m.in. silnik i skrzynię biegów. Następnie pozostają detale, takie jak montaż elektryki, zegarów i tapicerki. Oczywiście wszystko możesz wykonać we własnym zakresie. Lepiej, szybciej i bezpieczniej będzie jednak zlecić budowę wozu specjalistycznej firmie dysponującej odpowiednim doświadczeniem i fachowym sprzętem do budowy Siódemek. Wyspecjalizowanym mechanikom zbudowanie wozu zajmie około miesiąca. Będą oni odpowiadać także za późniejsze przeglądy mechaniczne i naprawy samochodu. Zamów swój kit car!

Dziękujemy firmie Maximum Cars za wypożyczenie samochodu do testów