Moto

Wtorek 26.08.2014, fisci

Ladowanie na cztery koła

Wola zwycięstwa wśród sportowców, to siła pomagająca im niekiedy pokonać przeciwności losu, bariery techniczne czy złośliwość konkurentów. Jednak zawzięcie prowokuje często wpadki, a w motoryzacji – wypadki.

rajd-dach.jpg
Nader ambitnie do wyścigu podszedł Patrick Richard, który wraz z pilotem Alanem Ockwellem prowadził w kanadyjskim rajdzie Rally Baie-Des-Chaleurs w swoim Subaru WRX STI. Mieli przewagę około trzech minut, kiedy brawurowo ściął zakręt, który powinien pokonać szerzej. Chciał wykręcić jeszcze lepszy wynik. Ekipa wyleciała z trasy i dachowała ścinając drzewa. Pogniecione auto utknęło w nasypie. Koniec ścigania. Teoretycznie, bo do głosu właśnie doszła wola zwycięstwa.

Patrick Richard, mając cały czas w głowie rozmiar przewagi nad drugą ekipą, odpalił w głowie timer, który odliczał mu wspomniane trzy minuty. Wysiadł z auta i szarpiąc za karoserię, postawił samochód na koła z lekką pomocą kibiców, dla których wypadki rajdowe, to najciekawsza część imprezy.


Zdewastowane zawieszenie, brak chłodzenia, przednia szyba w pajęczynach, karoseria jak harmonijka, auto, które straciło swą geometrię, szło resztę rajdu bokiem. Ale nadal byli w grze! Konkurenci ustawili wysoko poprzeczkę, bo nadrobili tracone wcześniej trzy minuty. Patrick jednak nie odpuszczał, mimo że nie do końca widział gdzie jedzie i wleciał na metę wyprzedzając przeciwników o sekundę! Z wrażenia, po kraksie nie zapiął nawet pasów.

Akcja rozegrała się cztery lata temu, ale jest ponadczasowym przykładem, że dopóki walczysz, jesteś zwycięzcą. Kim jesteś? Jesteś zwycięzcą.