Lifestyle

Czwartek 01.05.2014, Andrzej Brush

Test Goclever Insignia 5

Recenzję zacznę od puenty i deklaracji: po niecałym tygodniu testowania sam kupiłem Insignię 5. Dlaczego? Bo ma kilka bardzo rzadkich zalet, a przy tym naprawdę nie ma „słabych stron”.

test1.jpgZacznę więc od tego, do czego przyczepia się większość recenzentów – od aparatu. W dobrym oświetleniu Insignia robi po prostu dobre – oczywiście jak na smartfona – zdjęcia. W niedoświetlonych pomieszczeniach pojawiają się widoczne szumy, zwłaszcza na drugim planie. Wielu recenzentów wytyka słabe „odwzorowanie barw” na zdjęciach nocnych, ale moim zdaniem to nieprawda – przedmioty oświetlone niemal wyłącznie diodą LED (która pełni funkcję flesza i jest odrobinę niebieskawa) właśnie tak wyglądają. Każde dziecko wie, że przedmiot nie może odbić więcej barw niż ma padające na niego światło. Podsumowując: oczywiście zdarzają się zdjęcia poruszone, a lustrzanka Canona złapie mniej zakłóceń, ale pamiętajmy – Goclever to tylko smartfon. Do większości zastosowań zupełnie wystarczy, a do zdjęć wschodzącego słońca i tan należy sięgnąć po prawdziwy aparat.

Przykłady zdjęć: martwa natura z mięsem i żywa natura, czyli pies z ADHD (dlatego zdjęcie poruszone)

test2.jpg

test3.jpg
Mając ten najtrudniejszy akapit za sobą, napiszę krótko co mnie osobiście skłoniło do zakupu. Po pierwsze – bateria. A właściwie dwie. Producent dostarcza je w zestawie. Mają pojemności odpowiednio 2000 i 4000 mAh, do każdej z nich jest inna tylna klapka. Jednego dnia można ruszyć w miasto z cienkim i lekkim smartfonem, a z innego zabrać Insignię 5 na wędrówkę w góry z włączonym GPSem i nie bać się, że bateria padnie zanim będzie trzeba wzywać GOPR. Osobiście używam wyłącznie tej pojemniejszej, starcza na 3-4 dni, przy czym ja na noc włączam „tryb samolotowy” by nikt mnie nie obudził. To bardzo dobry wynik jak na pięciocalowego smartfona.

Drugą bardzo rzadką cechą smartfona jest dual sim. Każdy wie jak bardzo bywa to wygodne w podróżach oraz gdy ma się oddzielną kartę sim z tanim dostępem do internetu.

Wyświetlacz jest świetny, choć Insignia 5 to „słabszy z rodzeństwa” - Goclever oferuje również wersję „5X” z wyświetlaczem Full HD („piątka bez X” ma rozdzielczość 720x1280). Wydaje mi się, że – trochę jak w przypadku baterii – producent postanowił zadowolić jak największą liczbę klientów. Osobiście jestem w pełni usatysfakcjonowany parametrami tańszej wersji, ciekaw jestem, czy zauważyłbym różnicę gdybym dostał do testów „5X”. Wyświetlacz ma dobrą jasność, kontrast, odwzorowanie barw nawet gdy patrzymy na niego pod dużym kątem.

Wydajność
Przyznam szczerze, że mało gram. W benchmarku Quadrant Standard dostałem 5753 pkt, jakieś 10% więcej niż HTC One X. W NenaMark 2 miałem 48 klatek, czyli gdzieś pomiędzy różnymi wariantami Samsunga S2. To trochę mało w porównaniu z blisko dwukrotnie droższymi telefonami konkurencji. Faktycznie brakuje trochę pamięci (wbudowane jest 4GB) ale po aktualizacji oprogramowania (którą amator wykona w 5 minut z instrukcją ze strony producenta) można nagrywać wszystkie aplikacje na kartę pamięci SD. A te są coraz tańsze i coraz szybsze.

Design i jakość wykonania

Krótko – so far so good. Telefon nie jest pokryty żadnym „nierysującym się” cudem, ale plastik z którego wykonano poszczególne elementy sprawia wrażenie solidnego. Nie testowałem odporności wyświetlacza na rysowanie, ale wychodzę z założenia, że większość użytkowników i tak sięgnie po folie ochronne albo pokrowce. Jeśli coś mi się zepsuje, to zaktualizuję ten tekst.

System

Wygląda na de facto czystego Androida 4.2.1 (po aktualizacji do najnowszej wersji ze strony producenta), bez żadnych customowych interfejsów. Producent dodał swojego splashscreena i wgrał swój sklep z grami, na którego temat mogę powiedzieć tylko tyle, że da się go bez problemu odinstalować :). Dostajemy bardzo lekki i czysty system, bez potrzeby rootowania.

Podsumowanie
Goclever Insignia 5 to telefon dla osób które lubią mieć pojemną baterię, dual sim i nie lubią kompromisów. Możliwość otworzenia telefonu, zmiany baterii czy dołożenia pamięci również przypominają czasy gdy urządzenia produkowano na kilka lat a nie miesięcy. Niestety nie znalazłem w sieci informacji o częściach zamiennych takich jak bateria, więc w tej chwili trudno ocenić czy nie jest to tylko wrażenie. W chwili gdy piszę tą recenzję, cena rynkowa urządzenia wynosi około 720 zł. Przy tych parametrach, jakości wykonania i dodatkowym osprzęcie (druga bateria, zestaw słuchawkowy) to świetny deal.