Lifestyle

Poniedziałek 14.11.2011, man

Kamienna Pamela

Chcesz zrobić wrażenie na salonach? Warto co nieco wiedzieć o sztuce i życiu.

pamela anderson

By było ci łatwiej przyswoić lub odświeżyć cenne wiadomości, proponujemy robić to w stanie relaksu. Jak go osiągnąć? Znamy bardzo prosty, sprawdzony sposób – kieliszek dobrego, wysokoprocentowego trunku (np. wódki) i od razu czujesz się odprężony. Teraz możesz zacząć edukację, dzięki której zabłyśniesz w towarzystwie.

Zapewne domyślasz się, że oglądanie rozebranych kobiet nie jest nowoczesnym wynalazkiem. Już około 30 tysięcy lat temu nasi praprzodkowie zauważali, że ich towarzyszki mają przede wszystkim piersi i pośladki i z zapałem utrwalali te walory w kamieniu, kości lub glinie. Symbolem tamtych czasów jest słynna Wenus z Willendorfu, znaleziona nad brzegiem modrego Dunaju. Podobne odkopywano zresztą od południowo– zachodnich krańców Europy po Syberię. Ta z Willendorfu to niewielka figurka z wapienia. Przedstawia raczej tłuste babsko z kręconymi włosami, przypominającymi naciągniętą na twarz włóczkową czapkę. Jej atuty – ogromny biust, szerokie biodra, tłuste uda, wyraźnie zaznaczona wagina. Jednym słowem ideał urody epoki kamienia.

Taka Pamela Anderson (po kilku głębszych kieliszkach wódki nawet bardzo podobna) pierwszych homo sapiens, którzy wierzyli, że dzieci biorą się z bliżej niewyjaśnionych, nadprzyrodzonych zdolności kobiet i dlatego czcili je jak boginie. A one potrafiły sprytnie to wykorzystać: rodziły i rządziły przez tysiące lat, aż do momentu (mniej więcej pod koniec paleolitu), kiedy pradziadowie kapnęli się, że jednak mają swój skromny udział w genetycznym maratonie. Ale zanim to nastąpiło, mężczyźnie nie było lekko. Nie  miał nic do wypicia, za to musiał tyrać jak wół, zdobywać żarcie, chronić obozowiska przed dzikimi bestiami, a na damsko– męskie figle mógł liczyć tylko wówczas, gdy ona miała na to ochotę. W „trudne dni” biedak musiał zaspokajać swoje potrzeby w inny sposób. Na całe szczęście lody stopniały i zwyczaje się zmieniły...

PAMELA  ZA CZASÓW ŚWIETNOŚCI, NICZYM WENUS Z WILLENDORFU: