Lifestyle

Czwartek 16.08.2018, Tomek Makowski/ fot. screen YouTube

Michael Caine w końcu wyjaśnił, jak interpretować zakończenie „Incepcji”

Odkąd 8 lat temu „Incepcja” pojawiła się w kinach, widzowie zachodzili w głowę, co oznacza ostatnia scena filmu – czy w końcu to był sen czy nie? A może to był sen we śnie? Teraz nareszcie poznaliśmy sensowne wyjaśnienie.

maxresdefault.jpg
Incepcja” nie należy do najłatwiejszych w odbiorze filmów. Wielopiętrowe sny mieszają się w nim z rzeczywistością, tak że i bohaterowie, i sami widzowie gubią się w tym, co jest, a co nie jest realne.

Kulminacyjnym punktem tego ponad dwugodzinnego „o co chodzi?” była jednak ostatnia scena, w której Leonardo DiCaprio w końcu dociera do rodzinnego domu i spotyka się ze swoimi dziećmi. Poziom zamieszania był w niej jednak już tak duży, że Leo, podobnie jak widzowie, sam już nie wiedział, czy to sen czy jawa. Dlatego też użył metalowego bączka, który pomagał mu zorientować się, czy śni. Dla przypomnienia – na jawie bączek w końcu przestawał się kręcić.

O co chodzi w „Incepcji” - wyjaśnia Michael Caine
No i właśnie, ostatnie ujęcie w „Incepcji” pada na ten nieszczęśnie podrygujący bączek, tak że w sumie nie wiadomo, czy w końcu przestał się on kręcić czy nie, bo w tym momencie film się kończy. Przez 8 lat nie było to do końca pewne, ale teraz Michael Caine wreszcie wyjaśnił, jak powinniśmy interpretować to zakończenie.

Okazuje się bowiem, że aktor po pierwszej lekturze scenariusza też nie mógł ogarnąć granicy między snem a jawą. Spytał więc o to Christophera Nolana, który miał mu odpowiedzieć: „Jeśli jesteś w danej scenie, to jest to rzeczywistość”.

No to teraz wiemy na pewno, no bo przecież Sir Michael Caine by nas nie okłamał. I przy okazji 90 proc. ludzi może odetchnąć z ulgą, że on też nie zrozumiał na początku, o co chodzi w „Incepcji”. Poniżej możecie zobaczyć ostatnią scenę filmu i rozwiać swoje wątpliwości.