Lifestyle

Czwartek 27.02.2020, Konrad Siwik / wikimedia

Ksiądz zburzył kościół. Wciąż miga się od kary

Tego księdza najwyraźniej tylko Bóg może sądzić, bo za zburzenie kościoła wciąż nie poniósł żadnej kary. Prokuratura znów odsuwa sprawę na bok.

Moraskok.jpg
Nie narzekaj na proboszcza swego, bo możesz mieć gorszego

Nie jesteście w stanie doprosić się duchownego, żeby zainstalował ogrzewanie w kościele, położył poduszeczki na ławkach lub udostępnił wiernym toaletę na zakrystii? Lepiej skończcie marudzić, bo mogliście trafić na takiego, który zamiast budować wspólnotę, burzy kościół.

Tak się stało w sierpniu 2017 roku w Morasku, na peryferiach Poznania. Buldożery – zgodnie z decyzją proboszcza – zrównały z ziemią kościół Świętej Trójcy znajdujący się przy ul. Franciszka Jaśkowiaka.

Ksiądz Tomasz Kulka przy okazji podburzył wiernych przeciwko sobie, bo ci starali się o wpisanie budynku do rejestru zabytków. Niestety nie zdążyli. Gdyby im się udało, kościół byłby chroniony i wciąż mógłby stać na swoim miejscu – a tak prokuratura nie widzi podstaw do ukarania księdza.

ZOBACZ TEŻ: Ksiądz poświęcił nowo otwarty lokal McDonald’s



Spółka proboszcz-prokurator

Postępowanie w tej sprawie toczy się od kilku lat, jednak po raz kolejny zostało umorzone przez prokuraturę. Po raz pierwszy odmówiono prowadzenia dalszych działań w styczniu 2018 r. Wtedy Biuro Miejskiego Konserwatora Zabytków złożyło zawiadomienie.

Poznańska kuria razem z proboszczem tłumaczyła się, że świątynia była samowolą budowlaną. Z drugiej strony pojawiają się opinie urzędników, którzy twierdzą, że rozbiórka była nielegalna, bo Wydział Architektury i Urbanistyki UM nie wydał na nią zgody.



Jaki mandat?

Urzędnicy i mieszkańcy nie mogą wygrać z proboszczem. Co prawda kościół od lat stał pusty, ale był nieodłączną częścią tamtejszego krajobrazu i wiele znaczył dla wspólnoty. I nie ma co się dziwić, bo budynek został wzniesiony w latach 30. XX w. z datków lokalnej społeczności.

Co ciekawe, ksiądz do tej pory nie zapłacił mandatu w wysokości 500 zł. Pracownicy Powiatowego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego wielokrotnie próbowali mu go doręczyć, ale bezskutecznie. Wszystko przez pełnomocników duchownego, którzy zawzięcie go bronili i odwoływali się od decyzji tak długo, aż termin wręczenia się przedawnił.

Proboszcz zburzył jeden kościół, ale przy okazji spalił wiele mostów, bo jak można przypuszczać, wierni nie chcą go w parafii i najchętniej daliby mu krzyżyk na drogę.

ZOBACZ TEŻ: Proboszcz przyłapany na gorącym uczynku. Ukradł prezerwatywy z Biedronki