Lifestyle

Poniedziałek 15.04.2019, Izabela Popko

Gadżety, o których marzymy

Kto nie chciałby ich mieć?

główne.jpg

Moda, wygoda, podkreślenie statusu, przynależności do pewnej grupy społecznej, zdrowie, wreszcie ekologia – czym tak naprawdę kierujemy się w naszych konsumenckich wyborach. Co nas uwodzi i czy da się wykreować pożądanie?

Ciekawe, kto sięgnie po najnowszy cud telefonii Samsung Fold, ten ze składanym ekranem i sześcioma aparatami. Istny smok z pamięcią 12 GB RAM i 512 GB pamięci wewnętrznej. Przedsprzedaż smartfona, a może celniej byłoby powiedzieć jego hybrydy z tabletem, wystartuje w Europie już za moment, bo 26 kwietnia. Kilka dni później to technologiczne cacko będzie można kupić w polskich sklepach. Cosmos Black (tak brzmi nazwa jednego z czterech wariantów kolorystycznych, jakie przygotowano nam do wyboru) ma niestety również kosmiczną cenę. Ponad osiem tysięcy złotych! Lepiej nie przeliczać, jak ta kwota ma się do, powiedzmy, średniego wynagrodzenia polskich nauczycieli. Tuż po pierwszej prezentacji dla mediów pojawiły się głosy, że Koreański koncern skusi Foldem jedynie garstkę nie liczących się z wydatkami techno-maniaków. Czy mają rację, to się okaże niebawem. Wszak goniąc za nowościami jesteśmy skłonni sięgnąć głębiej do kieszeni.

Głębiej, ale czy aż tak głęboko? Przed momentem, bo w połowie marca swoją premierę miało nowe auto ze stajni Elona Muska. Tym razem Tesla stawia na modny crossover. Poprzedni - Model 3 odniósł sukces. Oczekiwany - Model Y będzie minimalnie, bo o jakieś 10 procent droższy od niego, ale za to tańszy od Modelu X (tak czy inaczej mówimy tu o wydatku rzędu 90 tysięcy Euro). Co wyjdzie z tego równania, czy któreś z miliona elektrycznych SUV-ów, jakie Musk planuje wyprodukować (w Chinach) trafi w polskie ręce? Kto nie chciałby spróbować rozpędzić się w trzy sekundy do setki. Podobno nawet najbardziej opanowany facet nie jest w stanie w takiej chwili powstrzymać głośnego wow! Pierwszych bezemisyjnych Y-ów można spodziewać się na drogach w 2020 roku, a czy je zawojują? To dość odległy horyzont, ale są i nowinki, które bóle narodzin mają już za sobą i pokazały, że na rynku mają się całkiem dobrze. Mowa o urządzeniach podgrzewających tytoń.

image18.jpgZ danych Ministerstwa Zdrowia wynika, że od papierosów uzależniony jest co czwarty Polak - w sumie 9 milionów. Eksperci podkreślają, że ok. 30 procent palaczy pomimo podejmowanych prób, nie jest w stanie uwolnić się od uzależnienia. Jak wynika z badania Polskiej Izby Handlu, palacze są zainteresowani produktami alternatywnymi dla papierosów. To tłumaczy, dlaczego produkty nowej generacji, takie jak IQOS, coraz powszechniej widać na polskiej ulicy. W listopadzie ubiegłego roku w sprzedaży pojawiła się nowa generacja tego urządzenia - IQOS 3 oraz kompaktowy IQOS 3 Multi. Innowacyjna technologia IQOS podgrzewa tytoń bez spalania go w temperaturze ok. 300 stopni Celsjusza, wytwarzając przy tym aerozol, który zawiera średnio 90-95 procent niższe poziomy szkodliwych substancji – poza nikotyną – niż dym papierosowy. IQOS nie wytwarza również dymu ani popiołu, a powstający w wyniku podgrzewania tytoniu aerozol ma mniej intensywny zapach niż dym z papierosa. Dla zatwardziałych palaczy IQOS to szansa na ograniczenie ilości szkodliwych substancji przyjmowanych do organizmu. No i trzeba przyznać - urządzenie wygląda stylowo i elegancko.

Skoro mowa o zapachach, okazuje się, że ładnie pachnieć mogą…nawet śmieci. Luksusowa marka perfum Etat Libre d’Orange stworzyła I Am Trash – Les Fleurs du Dechet, co można przetłumaczyć jako: Jestem śmieciem – kwiaty ze śmietnika. Jak pachną? Trzeba sobie wyobrazić połączenie ogrodowego kompostu, wilgotnej ziemi z aromatem mocno dojrzałego, winnego jabłka, doprawione słodyczą przekwitającej róży i pobudzającym zmysły drzewem sandałowym. Za kontrowersyjnym pomysłem stoi Daniela Andrier, projektantka znana ze swojej troski o środowisko. I Am Trash wpisują się w nurt recyclingu. Dobrze mieć tego świadomość sięgając po flakonik firmowany przez Etat Libre d’Orange. Wyrażamy siebie poprzez swoje wybory. Chcemy czy nie, one nas określają, pozycjonują, ale też nie pozostają bez wpływu na kształt naszego świata. Jeśli dbasz o środowisko i chcesz, żeby twoje dzieci znały orangutany nie tylko z filmów przyrodniczych i obrazków w książkach, nie kupujesz czekoladowego kremu w pękatym słoiku, do którego produkcji używa się oleju palmowego. Cokolwiek wybierasz, rób to z głową.