Każdy (i każda) ci to powie: przy fajnej furce to i fajnie pstryknąć sobie fotę. Tyle, że każdy rozumie pojęcie „fajna furka” nieco inaczej. Gdy jedni biorą na celownik wypasione Porsche czy Lambo, drudzy wolą uwiecznić na selfie ciężarówkę, którą zamierzają dokonać zamachu terrorystycznego... To zdjęcie dżihadysta Mohamed Lahouaiej–Bouhlel, zrobił sobie i kumplowi dwa dni przed tym, jak wjechał ciężarowką w tłum we francuskiej Nicei, zabijając 86 osób. Było to też jedne z ostatnich zdjęć w jego żałosnym życiu, gdyż podczas zamachu został zastrzelony przez policję.
Mód związanych z selfie jest na pęczki, ale Daniel Sanchez pobił wszystkie z nich – łącznie z tymi, które nie zostały jeszcze wymyślone. Pochodzący z Wenezueli student położnictwa i ginekologii, chciał pochwalić się swoimi praktykami w szpitalu. Czy mógł wpaść na lepszy pomysł niż zrobienie sobie dumnego zdjęcia z waginą rodzącej kobiety? Jasne, że nie! Więc to zrobił: podczas gdy pacjentka mocowała się z wychodzącym bobasem, Sanchez cyknął fotę i dodał podpis: „Kobieto, mogę odebrać twój poród, ale najpierw daj mi zrobić selfie”. (co było parafrazą piosenki zespołu The Chainsmokers). Internauci nie podzielili jego poczucia humoru – pięć tysięcy osób podpisało petycję, by kreatywny pielęgniarz–fotograf miał postępowanie dyscyplinarne.
Parę lat temu utarło się, że Snapchat, ze swoimi znikającymi po paru sekundach obrazami, jest idealnym medium dla wszystkich tych, którzy lubią flirtować za pomocą sprośnych zdjęć. Miranda Kay Reder z Teksasu wie jednak także, że przez zły dobór miejsca do robienia takich snapów można napytać sobie biedy. 20–latka chciała sprawić przyjemność chłopakowi podesłaniem nagiego zdjęcia w samochodzie. Była jednak tak skupiona na zadaniu, że nie zauważyła, iż jej SUV nieuchronnie stacza się na zaparkowany radiowóz... Zaskoczeni mundurowi zobaczyli więc Mirandę z rozpiętym stanikiem i piersiami, które nie chcą wrócić na swoje miejsce. Taki widok pewnie zmiękczyłby serce nawet twardym amerykańskim glinom, ale otwarta butelka wina na siedzeniu wozu skomplikowała sprawę. Ostatecznie miłośniczka sextingu i prowadzenia samochodu po pijaku trafiła przed sąd. Tym razem ubrana, a nawet zapięta po samą szyję.
W 2013 roku Filipinami wstrząsnęła afera spowodowana przez mafię w białych kołnierzykach. Ludzie biznesu pomagali politykom w wyprowadzeniu 230 mln dolarów z kasy parlamentu. W sprawę zamieszanych było sporo osób, w tym matka naszej bohaterki, 23–letniej Jeane Napoles. Sama Jeane mieszkała w USA i oczywiście wrzucała do sieci selfie. Amerykańskie służby zaintrygowało, że młoda Filipinka, która nie zapłaciła w życiu ani centa podatków, gdyż nie wykazuje dochodów i oficjalnie jest bezrobotna, na zdjęciach pokazuje swoje bogate życie, m.in. dom w Los Angeles warty ok. 1,5 mln dolców. I kąpie się w wannie pełnej banknotów w najwyższych nominałach, do tego euro. Teraz Jeane czeka na proces – nie za aferę na Filipinach, ale za niepłacenie podatków w USA.