Active

Środa 19.08.2015, wysłuchał Michał Jośko zdjęcia Marcin Kin/www.marcinkin.com

Jędrek na tropach Yeti

Największa światowa gwiazda skialpinizmu, czyli ekstremalnego połączenia wspinaczki górskiej z jazdą na nartach, 26-letni podhalańczyk Andrzej Bargiel dziś nie walczy z kolejnymi ośmiotysięcznikami, lecz naszymi pytaniami od A do Z

Andrzej Bargiel Broad PeakAdolescencja z ADHD
Od wczesnej młodości cierpiałem na nadmiar energii, ciężko było zatrzymać mnie w domu. Jedyną metodą okiełznania mnie był sport i dopiero po wielu godzinach ostrego biegania za piłką albo szalonej jazdy na nartach nieco się uspokajałem. Wychowywałem się na wsi – z kolegami budowaliśmy boiska i tamy na rzece, średnio interesowało nas siedzenie przed komputerem.

Bracia
Mam liczne rodzeństwo: siedem sióstr i trzech braci, z których najstarszy (ode mnie starszy o 12 lat) wywarł wielki wpływ na moje życie. To on zaraził mnie miłością do skialpinizmu. Sam jest ratownikiem TOPR-u i przekazywał mi narciarską wiedzę. Ja dług spłacam, traktując jako swego sportowego następcę najmłodszego brata, młodszego ode mnie o 8 lat.


Ciepło
Pojęcie, które nie jest mi bliskie. Mój organizm kocha niskie temperatury i nie toleruje wysokich. Widać to po wynikach: gdy zbliża się wiosna i robi się odrobinę cieplej, wyniki mam gorsze o jakieś 10 procent. Leżenie dwie godziny na słonecznej plaży zmęczy mnie bardziej niż przebiegnięcie maratonu. Niedawno dziewczyna postawiła mnie przed faktem dokonanym, spakowała walizki i wywiozła na kanaryjską Fuerteventurę. Choć nie było upałów, ledwie przetrwałem. Ratuję się tym, że w takich miejscach można też powspinać się na skałki albo po-skakać z dużej wysokości do wody.

Dom
Cieszę się, że tradycyjne granice częściowo się zatarły, że można być obywatelem świata. Kocham podróże, ale wyłącznie Zakopane jest miejscem, do którego wracając, myślę: jestem w domu. Gdzieś tam w sercu mam słowo „Polska” i cieszę się, że dzięki dokonaniom sportowym pokazuję światu siłę Polaków. Że choć na sukcesy musimy pracować ciężej, to jednak dajemy radę rywalizować na poziomie międzynarodowym. Brak zaplecza finansowego nadrabiamy uporem, talentem, sercem do walki i kreatywnością.
brygiel5.jpg
Ekologia
Skialpinizm to bardzo ekologiczny sport – są tylko góry, człowiek i siła jego mięśni. Nie spalamy paliwa, nie wykorzystujemy nawet prądu do wyciągów narciarskich. W mojej rodzinnej Łętowni rodzice prowadzą ekologiczne gospodarstwo rolne, w którym uwielbiam pracować. Na serio, to świetny trening: czasem zamiast iść na duszną siłownię, biorę kosę i idę kosić łąkę albo zbieram ziemniaki. To też świetny relaks. Mam nawet plan organizowania weekendowych warsztatów „eko crossfitu” – ludzie z miasta będą przyjeżdżać na wieś i dla zdrowia młócić zboże albo rąbać drewno.

Futbol
Piłka nożna to moja wielka pasja. Grałem w nią od wczesnej młodości, uczęszczałem nawet do liceum sportowego o profilu piłkarskim. Czy myślę, jak byłoby, gdyby moja kariera potoczyła się inaczej i zamiast jeździć na nartach, byłbym dziś znanym piłkarzem multimilionerem? Nie, bo to jednak narty są miłością numer jeden. Piłkę wolę dziś pokopać amatorsko albo udzielać się jako kibic. Zawsze byłem fanem Wisły Kraków, Widzewa Łódź i Legii Warszawa. Niedawno zostałem ambasadorem tego stołecznego klubu.
brygiel2.jpg
Grzeszki
Na pewno powinienem bić się w pierś, jeśli chodzi o bałaganiarstwo. Często gubię różne rzeczy i nie jestem w stanie zliczyć sytuacji, w których traciłem jakieś gadżety w trakcie podróży albo górskich wy-praw. Z innych grzeszków: nie potrafię gotować i jestem spóźnialski.

Hic sunt leones
To pojęcie w łacinie dosłownie oznacza „Tu są lwy”. Tak starożytni opisywali miejsca jeszcze nieznane. I tak ja nazwałem swój pięcioletni projekt, którego celem jest odkrywanie narciarsko najtrudniejszych szczytów ziemi. Zacząłem w roku 2013 od pokonania ośmiotysięcznika Sziszapangma, później pobiłem rekord czasu wejścia i zjazdu na kolejnym himalajskim gigancie – Manaslu. W planach mam następne wyprawy – chcę zaliczyć nie tylko kolejne ośmiotysięczniki (włącznie z Mount Everestem), lecz także najbardziej wymagające szczyty m.in. Grenlandii, Japonii, Alaski i Andów.

Interesy
Biznesmenem zostałem, mając 9 lat, gdy zrobiłem interes życia: zamieniłem paletki pingpongowe i scyzoryk na narty i buty narciarskie. Były za duże i kiepskiej jakości, ale mogłem szaleć na śniegu. Wychowywałem się w niezbyt majętnej rodzinie i jeśli chciałem jeździć na rowerze i nartach, musiałem kombinować, by kupić sprzęt, na który rodziców nie było stać. W wieku 13 lat założyłem przydomowy warsztat naprawy rowerów – przyjeżdżali do mnie ludzie z okolicznych wiosek, a ja miałem pieniądze na swoje pasje. To nauczyło mnie biznesowej zaradności, która procentuje do dziś.

Jakość
Kluczowe słowo, jeśli chcesz być sportowcem, którego szanują sponsorzy. Nie można robić niczego na pół gwizdka, szukać banalnych wy-zwań. Należy uczynić siebie niepodrabialną, solidną marką, na którą warto stawiać. To ważne, gdyż bez sponsorów nie ma mowy o dokonaniu czegokolwiek. O ile na upartego np. za 30 000 zł można dostać się do grupy zdobywającej szczyty w Himalajach, to poważna ekspedycja tam to wydatek dziesięciokrotnie większy. Moje wyprawy to zastępy fajnych ludzi, perfekcyjna organizacja, najlepszy sprzęt, odpowiednie nagłośnienie medialne, robienie najwyższej jakości zdjęć i filmów z gór. To podnosi koszty, ale procentuje w przyszłości.

Kondycja
To słowo kojarzy mi się z rowerem. Kolarstwo, zwłaszcza szosowe, to najlepsza forma treningu kondycyjnego; umożliwia ćwiczenia z bardzo powtarzalnymi ruchami, przy jednolitym obciążeniu. Nie daje tego np. bieganie, gdzie przy każdym najmniejszym nawet wzniesieniu, zmienia się poziom wysiłku. Wsiadając na rower, wystarczy umiejętnie zmieniać przełożenia i można godzinami utrzymywać stałe tętno. Dodatkową wartością są dla mnie zjazdy na rowerze downhillowym, gdzie mogę potrenować technikę zjeżdżania ze stromych zboczy, co przydaje się także na nartach.

Lenistwo

Łatwo wpadam w tryb, gdy nic mi się nie chce i jedynie wyznaczenie sobie naprawdę ambitnego celu jest motywacją wystarczającą, aby przezwyciężyć lenistwo. Po wyprawach porządny odpoczynek jest kluczowy: po długich tygodniach sypiania w namiocie w górach człowiek cholernie mocno marzy, żeby poleżeć w wygodnym łóżku i wymoczyć się w wannie. Po każdym powrocie sycę się wygodami, nie ruszam się dużo, przebywam z rodziną i przyjaciół-mi. Średnio trwa to około miesiąca.

Menu
Podczas wypraw nie można wybrzydzać – w górach organizm bardzo szybko spala energię i trzeba mu codziennie dostarczać wielu tysięcy kalorii (a i tak wraca się o kilka kilogramów lżejszym). Ważne, by posiłki były łatwe w transporcie i przygotowaniu oraz możliwie łatwo przyswajalne. Podczas wspinaczki rarytasami są makaron z oliwą albo ser. Na największych wysokościach, już przy atakach szczytowych, pochłania się głównie wysokoenergetyczne żele i batony. W domu staram się trzymać racjonalną dietę i jeść rzeczy zdrowe i naturalne. Ale zdarza się podjeść hamburgera. Jeśli robisz to raz na jakiś czas, nie ma dramatu.

Narty
Na moim poziomie używam co sezon ok. 10 kompletów z najwyższej półki. Ale ktoś, kto chciałby zacząć hobbystyczną przygodę ze skialpinizmem, ma dziś do wyboru mnóstwo świetnego sprzętu w rozsądnych cenach. Dobre narty skiturowe, dobre i do jazdy, i do chodzenia, można kupić już za jakieś 2000 zł, lub taniej – na rynku wtórnym. Dla amatora to inwestycja na lata. No i skialpinista oszczędza mnóstwo pieniędzy na wyciągach...

Ośmiotysięcznik
Pojęcie, które wywołuje wielkie emocje, podnosi tętno, onieśmiela. Człowiek czuje wielki respekt przed największymi z gór, które wymagają świetnej wydolności organizmu i kondycji. Nic dziwnego, że ośmiotysięczniki są słabo poznane przez skialpinistów. Tak jak choćby Lhotse, kolejny szczyt w moich planach któremu do tej pory rady nie dał żaden skialpinista. Wydaje mi się, że mam na niego patent i pokonam go. Później zamierzam wejść na Mount Everest i jako pierwszy człowiek zjechać z niego bez maski tlenowej.
brygiel3.jpg
Przygotowania
Od dawna mam trenera, który jest też moim fizjologiem. Do tego dochodzi moje doświadczenie i to, jak znam swój organizm po latach jazdy na nartach. Wspólnie opracowujemy plan treningowy, który obejmuje m.in. jazdę na rowerze, bieganie po górach (z obciążeniem i bez niego), ćwiczenia interwałowe, siłownię i wspinaczkę. Wszystko zestawione w odpowiednich proporcjach, by ru-szając w wysokie góry, być przygotowanym na 100 procent możliwości.

Rekord
To słowo nie jest dla mnie fetyszem. Pobicie rekordu nie jest celem samym w sobie. Po prostu gdy chcę wejść na jakąś górę i z niej zjechać, dokonuję tego, wykorzystując wrodzony dar i porządne przygotowanie. No i nagle okazuje się, że zrobiłem to szybciej niż ktokolwiek przede mną. W trakcie wyczynu „szybko” znaczy „rozsądniej”: na kilku tysiącach metrów organizm bardzo się męczy i słabo regeneruje, więc wolę pokonać górę błyskawicznie, nim wyczerpanie zabierze mi całą przyjemność.

Skialpinizm
Sport, który rozwija się dynamicznie, także w Polsce. Bawi się w to – licząc ostrożnie – ponad 20 tys. osób i będzie jeszcze lepiej, jeśli wziąć pod uwagę… słabą infrastrukturę polskich gór. Mało wyciągów, drogie karnety, przeciętnie przygotowane stoki – to jest świetna motywacja, aby zostać skialpinistą; człowiekiem wolnym, który bierze pod pachę narty, wchodzi o własnych siłach w dowolne miejsce i zjeżdża stamtąd tak, jak mu się zamarzy. Na płaskim terenie może po prostu pozwiedzać okolicę, na nartach dotrzeć w miejsca niedostępne dla piechurów.

Tatry
Góry, za którymi zawsze tęsknię. Wielu wydaje się, że człowiek wielokrotnie odwiedzający Himalaje nie może już zachwycać się naszymi „górkami”. Błąd. Znam wielu Francuzów czy Szwajcarów, którzy są oszołomieni Tatrami. To różnorodne góry, w których można znaleźć mnóstwo fajnych miejsc do jazdy na nartach, wspinaczki czy eksplorowania jaskiń. Moje ukochane miejsca? Dolina Białej Wody, którą uwielbiam i polecam. I sporo innych miejsc, ale nie zdradzę ich, niech pozostaną moją tajemnicą. Problemem jest infrastruktura tatrzańskich miejscowości, z Zakopanem na czele. Trudno przyciągać wymagających ludzi tam, gdzie zamyka się kolejne wyciągi, i do kurortów, gdzie po zejściu z gór nie ma co ze sobą zrobić.
brygiel4.jpg
Używki
Niestety, bądź też stety, nie mogę pozwolić sobie na rokendrolowy styl życia. Już jako trzynastolatek popalałem papierosy, bo palili wszyscy kumple. Oczywiście dziś głównym celem jest sport i zdrowie, ale wyznaję zasadę, iż nie można dać się zwariować. Gdy wracasz z długiej wyprawy i dorywają cię stęsknieni ludzie, spróbuj się nie napić. Czasem zdarza mi się usiąść z kolegami przy jakimś mocniejszym trunku i porządnie sobie popić, jestem w końcu góralem. Ale świat się od tego nie zawali, wszystko jest dla ludzi.

Wyniki
Geny i trening. Moim zdaniem dziś nawet człowiek pozbawiony wrodzonych predyspozycji do sportu może uzyskiwać rewelacyjne wyniki. Rekompensują to coraz lepsze metody treningowe i osiągnięcia farmaceutyki. Nie chodzi mi nawet o niedozwolone sterydy (których akurat w skialpinizmie praktycznie nie ma), lecz coraz lepsze odżywki, które są w zasięgu każdego. Do tego dochodzi dobra dieta – często młodzi sportowcy podchodzą do niej niepoważnie, sądząc, że dobre jedzenie można zastąpić suplementami. Nieprawda. I rzeczy ostatnie: czas i wiara we własne możliwości. Jeden zawodnik zacznie uzyskiwać rewelacyjne wyniki w wieku 19 lat, inny maksimum możliwości ma w okolicach trzydziestki. Wystarczy nie poddawać się i zwyciężać we własnej głowie, a sukces (niemal) gwarantowany. Co śmieszne, w dzieciństwie lekarz stwierdził u mnie arytmię serca. Diagnoza: zero sportu i mnóstwo leków, od których dostałem poważnej anemii. Potem okazało się, że lekarz się po prostu pomylił.

Yeti
Niedotlenionemu, zmęczonemu, samotnemu człowiekowi w górach zdarza się nakręcać, że słyszy albo widzi coś, czego tak naprawdę nie ma, zwłaszcza w nocy. Ja największy odjazd miałem, gdy dawno temu dusiłem się przysypany przez lawinę. Ale nawet wówczas nie miałem jakichś odjechanych wizji – po prostu przed oczami w kilka sekund przesunęło mi się całe życie. Ale jeśli chodzi o yeti: kiedyś w Nepalu, podchodząc pod Lhotse i Mount Everest, trafiłem do górskiej kapliczki, w której były zmumifikowana czaszka i łapa dziwnego stworzenia. Miejscowi przysięgali, że to człowiek śniegu. Więc mogę śmiało mówić, że nie tylko widziałem yeti, ale i prawie przybiłem z nim piątkę. Zakończenie kariery Moment, o którym nie myślę. Jeśli chodzi o możliwości organizmu, przede mną jeszcze wiele lat kariery – profesjonalny skialpinizm można uprawiać naprawdę długo. Jestem chyba najmłodszym zawodnikiem w światowej czołówce, a często najlepsze wyniki osiąga się nawet w wieku 40 lat. Ale nie planuję dalszej kariery na podstawie wieku. Zakończę ją, gdy stwierdzę, że nie sprawia mi to już takiej radości. Bo uważam, że nawet w profesjonalnym sporcie czerpanie frajdy z tego, co się robi, jest absolutnie najważniejsze.

Materiał pochodzi z magazynu CKM 2/2015