Active

Czwartek 21.02.2019, Jakub Rusak/ fot. screen YouTube

Francja uznała walkę na miecze świetlne za oficjalny sport

Oto zupełnie nowa nadzieja dla sportów walki. Czekamy tylko, aż pojedynki na miecze świetlne staną się oficjalną dyscypliną olimpijską.

ls.jpg
Francja naprawdę idzie z duchem czasu. Tamtejsza federacja, chcąc uatrakcyjnić dla młodszych pokoleń dyscypliny szermiercze, postanowiła uznać walkę na miecze świetlne za pełnoprawny sport. Tym samym fikcyjna broń rycerzy Jedi została zrównana z klasyczną bronią białą: floretem, szpadą i szablą.

Naturalnie pewnym problemem może być fakt, że w realnym świecie miecze świetlne, których ostrze pochodzi z mocy i kryształu, nie istnieją. Na szczęście od czego mamy nowoczesną technologię, dzięki której magnetyczna ograniczana plazma zostanie zastąpiona przez ostrze wykonane z poliwęglanu i światełek LED. Tak, oficjalne miecze imitują też dźwięk znany ze Star Wars.

No dobra, ale skoro pojedynki na miecze świetlne są już oficjalnym sportem, to muszą mieć też jakieś oficjalne zasady. I mają. Poszczególne trafienia są punktowane: pięć oczek za trafienie w głowę lub tors, trzy za uderzenie w ramiona lub nogi i jeden za cios w dłonie. Wygrywa ten, kto pierwszy uskłada 15 punktów, przy czym gdy obaj walczący mają po 10, wówczas wygrywa ten, kto pierwszy trafi. Pojedynek trwa trzy minuty, a jeśli w tym czasie zwycięzca nie zostanie wyłoniony, wówczas wygrywa ten zawodnik, który zdobył więcej punktów. Proste? Proste.

I przy okazji właśnie zaczął do nas docierać głos całej tej szermierczej konserwy, która zaczyna się pultać, że jak to, że do czego to doszło, że upadek i masakra. Polecamy jednak zignorować tych jęczących kolesi, bo oni po prostu nigdy nie widzieli oficjalnej walki na miecze świetlne. A ta wygląda zajebiście i nikt nie przekona nas, że jest inaczej. Przekonaj się o tym sam.