Zhakowany los szczęścia

Dyrektor działu bezpieczeństwa stanowej loterii zhakował generator liczb losowych, dzięki czemu kupił los wygrywający 14 milionów dolarów - stwierdził prokurator po przejrzeniu bardzo ciekawego materiału dowodowego

loteria2-580x408.jpg

Historia ta zaczyna się w grudniu 2010 roku. W jednej z amerykańskich loterii stanowych mężczyzna kupił los, dzięki któremu wygrał 14,3 milionów dolarów. Przez prawie rok szczęśliwy (jak się wtedy wydawało) kupiec pozostawał jednak anonimowy i nie odbierał należytej wygranej. W końcu, na kilka godzin przed upływem terminu, zwycięzca zgłosił się wreszcie po swoje pieniądze. Okazało się, że to jednak nie koniec, a wręcz przeciwnie - dopiero początek wydarzeń.

Mężczyzna nie chciał ujawnić swojej tożsamości więc zgodnie z prawem stanu Iowa nakazującym zwycięzcy loterii podanie danych osobowych, nie otrzymał wygranej. Co ciekawe, po licznych próbach, facet w końcu odpuścił i zrezygnował z nagrody. To zainteresowało organizatorów loterii. Wszczęto śledztwo.

Momentem przełomowym było dotarcie do monitoringu, na którym zarejestrowano moment kupna zwycięskiego losu. Po opublikowaniu wizerunku ujętego na nagraniu mężczyzny, policja szybko ustaliła, że jest to najprawdopodobniej... szef działu bezpieczeństwa loterii, który oczywiście ma zakaz gry w miejscu pracy.

Na koniec pozostaje pytanie, jak mężczyźnie udało się wygrać loterię? Odpowiedź jest bardzo prosta - jest on jedną z zaledwie dwóch osób, które miały fizyczny dostęp do silnie zabezpieczonych generatorów liczb losowych. Domysły potwierdziły z resztą kamery znajdujące się w ich pobliżu, które zarejestrowały wizytę dyrektora na miesiąc przed wygraną.

Choć mężczyzna twierdzi, że odwiedził pomieszczenie, by ustawić prawidłowy czas w zegarach serwerów, faktem jest, że dowodów obciążających jest naprawdę sporo. W dodatku jego znajomi wyznali prokuraturze, że dyrektor jest fanem rootkitów - złośliwego oprogramowania, które potrafi w niezauważalny sposób manipulować systemem. Co więcej mężczyzna miał się im chwalić, że stworzył własnego rootkita, potrafiącego usunąć ślady swojej działalności oraz siebie samego po spełnieniu odpowiednich zadań.

Jak widać, na pozór perfekcyjny plan wzbogacenia się zawiódł... Zamiast wakacji na Kajmanach, oskarżonego może czekać przymusowy urlop w więzieniu...


Dodał(a): Bartosz Joda Wtorek 14.04.2015