Wyznania polskiego kibola

Ustawki, napady, pałowanie – tak jeszcze przed niewielu laty wyglądało życie fanatycznych kibiców piłkarskich... A może wygląda tak także dziś?

kibole.jpg

Fanatyk jednego z polskich klubów zdecydował się opowiedzieć 
swoją historię i ujawnić, jak wyglądało kiedyś – 
i jak wygląda dziś – życie najostrzejszych kibiców 
piłki nożnej. Jego opowieść pod tytułem „Fanatycy” wydało wydawnictwo SQN. Wybraliśmy kilka fragmentów tej książki.

Promocja
Już na swoim pierwszym wyjeździe autokarowym usłyszałem hasło „Idziemy na promocję”. Rozglądałem się, gdzie ta promocja i gdzie oni idą. Po chwili kolesie wybiegli ze stacji benzynowej obładowani wszelkimi dobrami, jakby Mikołaj prezenty rozdawał. W autokarze zaczęli dzielić łupy – wódkę, papierosy, karton batonów.

Biedni byli właściciele i pracownicy stacji i sklepików, gdy wpadała taka horda głodnych i żądnych alkoholu kiboli. „Dzień dobry, przyszliśmy na promocję” – tak nasze kwiaty zwykły się 
witać, wchodząc do upatrzonego lokalu. Jeżeli sprzedawca się stawiał, dostawał w mordę.

Byliśmy niepowstrzymani, a brak czyjejkolwiek reakcji tylko rozzuchwalał towarzystwo. Niewielu miało odwagę się postawić na widok kilkudziesięcioosobowej watahy. Z półek znikały najlepsze alkohole, na które na co dzień większość nie mogła sobie pozwolić. Wynoszono skrzynki z piwem, nawet całe lodówki, do tego chipsy, batony – wszystko, co dało się zjeść i wypić. Policja była bezradna. Nawet jeżeli zatrzymali potem taką wycieczkę, po skradzionych fantach nie było śladu.

Dziś jeździmy pod czujnym okiem funkcjonariuszy. Mniej lub bardziej dyskretnie obstawione są wszystkie miejsca, gdzie możemy narobić problemów, do rangi wyzwania urasta nawet zatrzymanie się na stacji na zwykłego hot doga. Tak jak bezczelne były promocje w latach 90., czy nawet później, tak samo bezczelnym jest twierdzenie, że nie można nas wpuścić na stację, bo wszystko zajebiemy.

Ludzie, pobudka! Lata 90. się skończyły. Złota era polskiej chuliganki, kibicowskiej wolności, rozpierduchy na każdym kroku, awantur w pociągach, na dworcach, kamionek, regularnych przypałów… to wszystko już nie wróci. Jesteśmy innym środowiskiem, kształtowaliśmy się przez lata, wyzbywając się różnych zachowań (...)

To tylko fragment książki "Fanatycy. Futbol na śmierć i życie". Więcej przeczytasz w grudniowym numerze miesięcznika CKM.

CKM (razem z kalendarzem na rok 2018) już jest dostępny w kioskach, sklepach i na stacjach benzynowych!

kalendarz2018-newsletterckm.jpg

Kup CKM przez internet: zamawiając prenumeratę na cały rok dostaniesz dwa numery za darmo i dodatkowy prezent gratis. KLIKNIJ TUTAJ.


Dodał(a): CKM Piątek 08.12.2017