Król Życia

Lemmy Kilmister z Motörhead ciągle żyje i gra ostrego rocka, choć na zdrowy rozum już dawno powinien zaśpiewać „Ave Maria” na swym własnym, osobistym pogrzebie

 motorhead


CKM: Lemmy, jak to możliwe, że wciąż żyjesz?
Lemmy Kilmister: Po prostu mój organizm dobrze znosi to, co innych dawno by zabiło.

CKM: Dlaczego postanowiłeś zrujnować sobie zdrowie, pijąc i paląc non stop?
L.K.: Palę i piję od dziecka. Zacząłem, kiedy miałem jedenaście lat. 

CKM: To ci nie szkodzi?
L.K.: Czy wyglądam na człowieka, któremu coś dolega? 

CKM: Od czego zazwyczaj zaczynasz wieczór?
L.K.: Od bourbona z colą. Jeśli nie ma, zadowolę się wódką z colą. Ale na szczęście zawsze znajdzie się jakiś bourbon.

CKM: Czy w ogóle można cię przepić?
L.K.: Wiesz, jeszcze nigdy nie spotkałem kogoś, kto by to potrafił. 

CKM: Motörhead to od trzydziestu lat ty, reszta muzyków zmieniała się dosyć często. Jakim jesteś liderem?
L.K.: Jestem łaskawym dyktatorem.

CKM: Czyli? 
L.K.: Dyktatorzy, którzy nie są łaskawi, skracają ludzi o głowę. W Motörhead panuje demokracja. Chyba że na czymś mi zależy. Wtedy korzystam z weta. Jestem prezydentem z prawem weta (śmiech).

CKM: Dlaczego w ogóle zacząłeś grać?
L.K.: A jak myślisz? Chodziło przede wszystkim o podrywanie dziewczyn. Z czasem polubiłem muzykę.

CKM: Czy zakładając Motörhead, spodziewałeś się, że zespół będzie istniał trzydzieści lat?
L.K.: Żartujesz?! Nie zastanawiasz się nad tym, gdy zakładasz zespół. Liczysz, że przetrwa najwyżej dwa lata.

CKM: Motörhead miał ogromny wpływ na muzykę rockową. Kto czerpie z was najwięcej?
L.K.: Trudno powiedzieć. Metallica, jako jeden z niewielu zespołów, miała odwagę przyznać się do czerpania z naszego dorobku. 

CKM: Nagrali parę waszych utworów...
L.K.: Tak, ale nie kopiowali, tylko zrobili przeróbki. Zresztą całkiem fajne.

CKM: Zanim założyłeś zespół, był technicznym Jimiego Hendrixa...
L.K.: Przez rok nosiłem za nim gitary i sprzęt. Ale nie byliśmy kumplami. Nie chodziliśmy razem na piwo i panienki.

CKM: Jaki był Hendrix?
L.K.: Najlepszy. Nigdy nie słyszałem nikogo, kto mógłby mu podskoczyć w sensie muzycznym. A trochę już bujam się na tym świecie.

CKM: No właśnie — grasz już blisko czterdzieści lat. Który okres w muzyce był twoim zdaniem najlepszy?
L.K.: Najlepszy okres to ten, gdy masz szesnaście lat. Wtedy wszystko jest nowe i wydaje ci się, że świat należy do ciebie. Znajdujesz to, co cię kręci i starasz się grać tak jak twoi idole.

CKM: Co sądzisz  o rapie?
L.K.: Nienawidzę rapu.

CKM: Dlaczego?
L.K.: To muzyka dla prostaczków. Nie trzeba nic wiedzieć ani umieć, by ją tworzyć. Nie musisz być muzykiem. Każdy może zostać raperem i nagrywać płyty.

CKM: Ale teksty bywają niezłe.
L.K.: Teksty to najmniejszy problem. Coś o tym wiem.

CKM: Gdybyś mógł zaprosić trzy osoby na obiad, kogo byś wybrał?
L.K.: Little Richarda, Adolfa Hitlera i Margaret Thatcher. A może lepiej Goebbels i Little Richard, a jako trzeci — indiański wódz, Siedzący Byk. Albo Geronimo. Tak, Little Richard, Goebbels i Geronimo to dobry zestaw.

CKM: Czy istnieje życie po śmierci?
L.K.: Nie wiem, jeszcze nie umarłem. Jak umrę, to się dowiem. Ale nie śpieszy mi się.

CKM: Spędzasz dużo czasu w podróży. Nie męczy cię to?
L.K.: Trasy to moje życie, zawsze kochałem podróże z zespołem. Z wiekiem staje się to bardziej męczące, ale wciąż nie wyobrażam sobie życia bez tego.

CKM: Przeżyłeś w drodze jakieś dramatyczne wydarzenie?
L.K.: Nie. Mieliśmy szczęście do dobrych kierowców. Na początku kariery było kilka wypadków, bo wszyscy wtedy bywaliśmy pijani, także kierowca. Prowadził ten, kto widział koniec swojego palca. Tak się wtedy jeździło.

CKM: Wciąż nie masz ani prawa jazdy, ani samochodu?
L.K.: Nie są mi wcale potrzebne. Poza tym i tak nie byłbym w stanie rozsądnie prowadzić samochodu.

CKM: Czy zdarza ci się zapomnieć tekstu podczas koncertu?
L.K.: Normalna rzecz!

CKM: Co wtedy robisz?
L.K.: Śpiewam tę samą linijkę dwa razy.

CKM: Widownia się nie orientuje?
L.K.: I tak nikt nic nie słyszy, więc nie ma żadnego problemu. Choć szczerze mówiąc, pamiętam większość tekstów. Sam je piszę.

LEMMY W LICZBACH

1200 kobiet miał w życiu Lemmy
0 razy był żonaty
10 lat miał, gdy koledzy nadali mu pseudonim Lemmy
19,5 kilometra liczyłaby łączna długość ścieżek kokainy i amfetaminy, które zażył od rozpoczęcia kariery 28287, 5 paczki papierosów wypalił Lemmy od początku istnienia Motörhead
11515 butelek bourbona wypił w tym samym czasie 
2051 to rok śmierci Lemmy’ego według jego zapowiedzi

TAKO RZECZE LEMMY

Galeria cytatów wielkiego wolnomyśliciela
„Ideał kobiety? Głupia, ślepa, cycasta blondynka, właścicielka sklepu monopolowego”.
„Dlaczego zostałem rockmanem? Gdybym nim nie był, z taką gębą musiałbym wydawać całą pensję na dziwki. A tak ślicznotki same pchają mi się do łóżka za darmo”.
„Paul McCartney napisał »Yesterday«, mając zaledwie 20 lat. Kurwa, ja w tym wieku miałem problemy z podpisaniem się”.
„Najgorętsze panienki najbardziej na świecie lubią rokendrola i orgazmy. Ale jeśli wystarczająco kochają to pierwsze, w zupełności starcza im udawanie tego drugiego. Byle z rockmanem w łóżku”.
„Kobiety traktują z należnym szacunkiem. Widziałem kiedyś, jak cała ekipa Ozzy’ego Osbourne’a po kolei zaliczała jedną panienkę. Czy to powód, aby nazwać ją dziwką!?”

Dodał(a): Michał Jośko Środa 16.11.2011