Wszczął awanturę na imprezie i wyszedł. Kolegów zgłosił na policję

Służbista, podwójny agent czy zdrajca? Mężczyzna uczestniczący w imprezie, w którymś momencie poczuł alkohol uderzający w tętnicę i wszczął awanturę. Reakcja współtowarzyszy prywatki, nie przypadła mu do gustu, więc wyszedł i zadzwonił na policję.
pijany chłop.jpg
Na prywatnych zakrapianych alkoholem często dochodzi do nieporozumień. Najczęstszym rozwiązaniem jest danie sobie po razie lub narysowanie pijanemu penisa na twarzy. Jednak ten 35-letni uczestnik imprezy musiał mocno się wkurzyć na współtowarzyszy, bo ze złości zostawił ich i wyszedł.

To jednak nie wystarczyło, żeby poskromić jego gniew. Postanowił wykorzystać obostrzenia rządu zakazujące towarzyskich spotkań. Zadzwonił na policję i zgłosił, że w jednym z mieszkań – wbrew nowym przepisom – zorganizowano domówkę.

SPRAWDŹ: "Policja? Mój ex ma koronawirusa!". Czyli kwarantanna a donosy

Funkcjonariusze przybyli na miejsce, a przez to, że zabawa nie należy do niezbędnych potrzeb życiowych, skierowali do sądu wniosek o ukaranie krnąbrnych imprezowiczów. Ustalili też, że zgłaszający także brał udział w prywatce. W organizmie miał ponad 2 promile alkoholu.

Skarga trafiła także do Powiatowego Inspektora Sanitarnego. Teraz może się okazać, że będzie to najdroższa prywatka w ich życiu. Każdy z uczestników – w sumie dwóch mężczyzn i dwie kobiety – mogą zapłacić nawet 30 tys. zł na głowę.


Dodał(a): Konrad Siwik / fot. istock Piątek 10.04.2020