Właściciele restauracji: 'Nie będziemy obsługiwać polityków'

iStock-1253933765.jpg

Branża gastronomiczna we Włoszech przeżywa ogromny kryzys. Wielu przedsiębiorców zwyczajnie zbankrutowało, a ci, którym udało się przetrwać, notują strawy w wysokości nawet 90 proc. Latem co prawda przez moment obostrzenia zostały poluzowane, ale lokale nie zdołały odrobić strat ze względu na to, ze ruch turystyczny był minimalny. 

Zamknięcie branży gastronomicznej nie przeszkadzało jednak więlu politykom, którzy organizowali sobie prywatne przyjęcia w restauracjach. Twierdzili oni, że w takiej sytuacji można "przymknąć oko" na obostrzenia, a lokale jeszcze na tym zarobią. 

Właściciel lokalu Trattoria Da Burde we Florencji postanowił jednak powiedzieć "dość" i sprzeciwić się rządzącym. Andrea Goi stwierdził: "Politycy często wybierali nasz lokal do organizowania spotkać wbrew obostrzeniom. Teraz jednak wydaje się, że dla świata politycznego stajemy się całkowicie bezużyteczni, i że można nas otwierać i zamykać z dnia na dzień. A więc jeśli o nas chodzi, politycy już nie będą się stołować. Ani na miejscu, ani na wynos". 

Zaraz za nim kolejne restauracje w mieście postanowiły wesprzeć protest i zadeklarować podobne działanie. Lokale spoza Florencji także zamierzają zbuntować się przeciwko władzy.  Zważywszy na obecną sytuację w Polsce, takie rozwiązanie mogłoby świetnie sprawdzić się w Polsce. Być może politycy zdecydowanie bardziej przychylnie patrzyliby na luzowanie obostrzeń w kwestii gastronomii. 


Dodał(a): Konrad Klimkiewicz Poniedziałek 22.02.2021