Winni czarodzieje

Spójrzmy prawdzie w oczy: nie odmówiłbyś smakowania Marilyn Monroe, nawet jeśli nie najlepiej pachnie...

wino


Mamy dla ciebie dwie wiadomości: dobrą i złą. Zła jest taka, że bogaci ludzie mają nie tylko jachty, rezydencje, służbę i eleganckie samochody. Mają też swoje markowe wina. Na szczęście jest i dobry news. Niektóre z tych win to okropne sikacze.

Francis Ford Coppola

F.F. Coppola Diamond Series —cabernet sauvignon

Reżyser „Ojca chrzestnego”, „Czasu Apokalipsy” oraz „Draculi” pokusił się o zakup winnicy i firmuje linię win (chardonnay, merlot, cabernet) w naprawdę eleganckich butelkach. Recenzent „Wine’s Magazine” zachwyca się bukietem caberneta („Kocham zapach tego wina o poranku”) i jego rubinowoczerwoną barwą. Mnie z kolei do gustu przypadła jego — niespotykana w cabernetach — delikatność.

Naprawdę zacne winko.

Elvis Presley

The King — cabernet sauvignon

Boski Elvis firmuje nazwiskiem całą linię win (chardonnay, merlot, cabernet). Niestety, nie próbowałem żadnego z nich, więc muszę posiłkować się opinią branżowego magazynu „Wine’s World”. A tam napisano: „Merlot jest tak kiepski, że gdyby podano go w więzieniu, wybuchłyby zamieszki. Chardonnay okropnie słodki, ale to problem wszystkich kalifornijskich win tego szczepu. Cabernet sauvignon jest najlepszy z całej trójki, ale to bynajmniej nie powód, żeby go chwalić”. Nic dodać, nic ująć.

Diego Maradona

Maradona — cabernet sauvignon

Znów do wyboru cała linia win: począwszy od malbeca, przez merlota, do caberneta. W niektórych krajach producent tegoż napoju reklamuje go hasłem: „Bóg istnieje!” (nawiązanie do tego, iż w latach świetności Maradonę nazywano bogiem futbolu). Recenzent magazynu „Wine Spectator” pisze: „Wino naprawdę dobre, choć nie tak jak Diego na boisku”.

Marilyn Monroe

Marilyn — merlot

Gdybym mógł przyznawać medale za etykietki na butelkach, to wino z pewnością otrzymałoby złoto. Co zaś się tyczy smaku — specjaliści z branżowego pisma „Wine Monthly” oceniają wino na mocną trójkę. „Jest nieco za mocne jak na merlota i nieco zbyt mocno owocowe. Poza tym — kiepsko pachnie”.

ks. prałat Henryk Jankowski

Monsignore — cabernet sauvignon

Przede wszystkim uwaga: wbrew temu, co sądzi spora liczba Polaków (w tym wielu sprzedawców), nie jest to wino europejskie, lecz importowane z Australii, a dokładniej z jej południowo—wschodniej części. Czy to ma znaczenie? Nie, ale głosy w mojej głowie kazały mi koniecznie o tym wspomnieć. A teraz do rzeczy: to naprawdę smaczne wino. Dobrze zbalansowane, z miłym bukietem i lekką goryczką na końcu. Można nie lubić prałata i jego poglądów, ale wino kupić należy.


Dodał(a): ckm Poniedziałek 01.08.2011