Więzień z dożywociem przeżył śmierć. Żąda oswobodzenia

Mężczyzna skazany na karę dożywotniego więzienia wpadł na nietypowy pomysł na odzyskanie wolności. Twierdzi, że skoro raz już umarł, to jego dalszy pobyt za kratami jest nielegalny.
iStock-953669186.jpg

Benjamin Schreiber został skazany na dożywocie i trafił za kratki w 1996 roku. Po dwudziestu latach odsiadki wylądował w szpitalu, ponieważ w związku z nieleczoną kamica nerkową wywiązała się sepsa. Stan mężczyzny był na tyle ciężki, że lekarze musieli kilkukrotnie go reanimować. Ostatecznie udało się go przywrócić do życia. 

W związku z tym, że doszło do zatrzymania akcji serca, mężczyzna uznał wyrok za wykonany i postanowił ubiegać się przed sądem o przedterminowe wyjście z więzienia. Zdaniem skazanego fakt, że pozostawał przez chwilę w stanie śmierci klinicznej jest równoznaczny ze zgonem i realizacją nałożonej na niego kary. Schreiber podkreślił, że jego akta wyraźnie zaznaczają brak zgody na prowadzenie resuscytacji, przeciwko której prostował również brat oskarżonego

Mężczyzna od kilku lat próbuje dowieść przed sądem w Iowa w Stanach Zjednoczonych, że częściowo nie żyje, w związku z tym jego pobyt w celi jest niezgodny z prawem. Wymiar sprawiedliwości dość błyskotliwie zauważył, że mężczyzna „albo żyje i musi pozostać w więzieniu, albo umarł i jego apelacja jest bezpodstawna”.

Podobna sprawa toczyła się przed amerykańskim sądem w 1988 roku, kiedy skazany za zabicie funkcjonariuszy policji ubiegał się o wyjście na wolność, motywując swój wniosek chwilowym zatrzymaniem akcji serca mającej miejsce w trakcie operacji. W tym przypadku sąd również wykazał się niebywale przenikliwą oceną sytuacji i uznał, że mężczyzna nie jest martwy, skoro jest obecny na sali sądowej.



ZOBACZ TAKŻE: ORZEŁ WYSYŁA KOSZTOWNE SMS-Y. WYCZERPAŁ BUDŻET NA BADANIA



 



Dodał(a): Adam Barabasz / fot. Iowa Department of Corrections Wtorek 19.11.2019