Wideokonferencje to zmora obecnych czasów. Naukowcy wyjaśniają

Home office wiąże się z tym, że komunikacja między pracownikami przeniosła się do programów umożliwiających wideokonferencje. Okazuje się, że nie wszystkim takie dyskusje online przypadły do gustu.
iStock-123465889.jpg
Naukowcy postanowili sprawdzić, czemu wideokonferencje są bardziej męczące, niż mogłyby się wydawać – o czym donosi portal Engadget. Co ciekawe, w związku z ich badaniami powstał nawet nowy termin “Zoom fatigue” (zmęczenie Zoomem).

Gwoli wyjaśnienia, Zoom to popularny program do prowadzenia wideokonferencji. Obecnie w dużej mierze korzystają z niego pracownicy, którzy przenieśli swoje biura do własnych domów. Nowo powstałe określenie oznacza po prostu zmęczenie wywołane użytkowaniem tego konkretnego oprogramowania. Wiąże się ono także z ubolewaniem nad brakiem bezpośredniego kontaktu ze znajomymi z pracy.

Próby wytłumaczenia tego zjawiska podjęła się Suzanne Degges-White, profesor z katedry doradztwa i szkolnictwa wyższego na Uniwersytecie Northern Illinois. “Kiedy siedzimy z kimś twarzą w twarz, jesteśmy fizycznie obecni, a to pozwala nam być tu i teraz i nie czuć ‘sztywnej atmosfery’ czy przymusu skupienia wyłącznie na wynikach” – wyjaśnia profesor.

Zdaniem Degges-White podczas rozmowy wideo przykładamy większą wagę do tego, co mówimy i jak mówimy – a to sprawia, że nasila się nasze zmęczenie psychiczne. Zatraca się także komunikacja niewerbalna. Przez brak mowy ciała wymiana zdań jest nawet w 85 proc. mniej wydajna, co przekłada się na to, że źle odczytujemy sygnały wysyłane przez współuczestników dyskusji.

SPRAWDŹ: Brak ci słów na kwarantannę? Zacznij czytać e-booki

Badacze z Uniwersytetu w Stanford w ramach eksperymentu sprawdzili, jakie konsekwencje ma ciągłe gapienie się w ekran, na którym widać wiele gadających głów. Uczestnikami doświadczenia byli uczniowie, którzy z powodu koronawirusa odbywają wirtualne lekcje.

Okazało się, że ich produktywność wzrastała, ale za nią podążało także uczucie dyskomfortu. Jeremy Bailenson dyrektor laboratorium Uniwersytetu Stanforda wyjaśnił, że “mózg jest szczególnie wyczulony na twarze, a kiedy widzimy je duże z bliska, dostajemy sygnał, że znajdują się one niebezpiecznie blisko. Nasz naturalny odruch w tej sytuacji to walka lub ucieczka”.

Naukowcy przy okazji tego doświadczenia wskazali też parę rozwiązań, które mają pomóc w radzeniu sobie ze zjawiskiem “Zoom fatigue”. Po pierwsze nie należy odbywać wideokonferencji jedna po drugiej. „Zrób sobie przerwę od ekranu między spotkaniami i zaczerpnij świeżego powietrza” – sugeruje prof. Degges-White.

Druga sprawa była już przez nas poruszana i chodzi o wyznaczenie granicy między pracą a życiem prywatnym. Dlatego powinieneś zorganizować w swoim mieszkaniu kąt, który przeznaczysz na stworzenie domowego biura.



Dodał(a): Konrad Siwik / fot. istock Czwartek 30.04.2020