Waldemar Kasta: 'Mój pożegnalny album jest gotowy. Czeka na dobry czas' WYWIAD cz. 2

Druga część rozmowy z Waldemarem Kastą. Odeszliśmy od standardowej koncepcji takiego wywiadu i naturalnie zmieniliśmy formę, przez co jednostronne zadawanie pytań ustąpiło zwyczajnej rozmowie. O pomyłkach Wikipedii, głosach w głowie i Ego Trippin.
kastaprofi.png

CKM.PL: Mówiłeś, że zaczynałeś robić swoją muzykę, żeby coś przekazać i nie interesowałeś się wszystkim dookoła...

Waldemar Kasta: Ja miałem jeszcze łatwiej. Ja chciałem się wydostać z z własnego getta i przeżyć. Wtedy nie myślałem o innych, był Ego Trippin.

I na ile to się zmieniło na przestrzeni lat?

Generalnie masz do wyboru dwie postawy życiowe. Stać w miejscu, co i tak można traktować jako cofanie albo iść na przód i ewoluować jak wszystko wokół. Pewnie łatwiej było to zrobić takiemu kolesiowi, jak ja, ponieważ rozkładając mój pierwszy singiel na czynniki pierwsze, w refrenie miał słowa "Należy się zmieniać, by jakim jest się pozostać". To jest mój pierwszy singiel. Jak weźmiesz teraz pod uwagę próbę rozkodowania tego, to zrozumiesz, że ja już wtedy doskonale wiedziałem, czym jest czynienie siebie. Jeżeli chcesz żyć w zgodzie ze sobą, to musisz mieć to szczęście, by się dowiedzieć, kim jesteś. Niektórzy przez całe życie nie potrafią tego zrobić i później są nieszczęśliwi. Można też sobie coś wmówić, są jakieś mechanizmy, że np. często się zdarza, że osoby w ciężkiej depresji wypuszczają jakiś rodzaj alter ego, żeby po prostu przetrwać. Ja szybko zrozumiałem, kim jestem i szybko zobaczyłem, jak bardzo jest to (Ego trippin) bezcelowe. Trudno takiemu komuś, jak ja, wytłumaczyć dlaczego stale idzie do przodu pod względem filozofii, etyki, pracy i w ogóle mądrości, jeżeli jest wartością nieskończoną, to ja mogę być jej krótkim odcinkiem, pryzmat który ją rozświetla, ale nie mogę jej pojąć, w związku z tym nie zadaję sobie nawet tego trudu. Od zawsze jednak wiedziałem, że "Należy się zmieniać, by jakim jest się pozostać".
Kiedy idziesz po ulicach miasta (Wrocławia), ludzie normalnie do Ciebie zagadują, czy jednak Cię nie rozpoznają?

U mnie to wygląda inaczej ze względu na to, jak patrzę, jak wyglądam i jakie legendy krążą na mój temat we Wrocławiu. W związku z tym umówmy się, że takie zwykłe zaczepianie w stylu "Siema Waldeczku, eee co tam" zdarza się znacznie rzadziej. Musisz być albo z "parafii", czyli wszędzie tam, gdzie są wykluczenia i niziny społeczne, a to są moi bracia w codzienności, w związku z tym się ich nie wstydzę. Tam jest normalnie "siemano ziomeczku", no i spoko, dobra cześć–cześć. Jest też szereg tej nowomodły, czyli tamten wziął ode mnie autograf, to ten też chce, a nawet nie wie kim jestem i to jest już zupełnie śmieszne. Czasami to weryfikowałem, patrzyłem głęboko w oczy danej osoby i pytałem: "a wiesz w ogóle od kogo bierzesz ten autograf"? Ona wystraszona, nie mówiąc już o zgadywaniu. Miałem kiedyś taką akcję z laską, którą zapamiętam na zawsze, bo ona zapytana w ten sposób mówi tak: :Wiem wiem, już Ci mówię. Ty jesteś albo Tede, albo RED, albo Liroy. Ja się wtedy popłakałem ze śmiechu. RED nawet podobny, grubas to niech będzie. Liroy to może na sterydach, a Tede to może akurat, że jesteśmy postawą podobni, ale myślę sobie "ku*wa, no to coraz lepiej jest ze mną. 

Na upartego moglibyśmy znaleźć jakieś podobieństwo do Liroya...

Niech będzie, że jestem jego starszym, większym bratem, chociaż to nieprawda, bo Piotrek jest ode mnie starszy. Chyba urodził się w 1971 r. Czekaj, sprawdzę. Tak jest, jednak ku*wa Waldek pamięć ma dobrą. 

Zrzut ekranu 2021-11-4 o 13.08.41.png

Wikipedia może się przecież mylić. W końcu tam widnieje informacja, że zacząłeś swoją przygodę z muzyką w 99 r, a jesteś w tym od 93 r. 

Jeszcze lepiej, Wikipedia podaje moje nieprawdziwe nazwisko. Nazywam się ku*wa Kasta. Mimo tego, że wysłałem im skany dowodu, to tego nie poprawili. 

A nie było tak, że się urodziłeś jako Kieliszak? Bo np. Krzysztof Kozak też wcześniej był "Koza", ale dodał sobie to "k".

Nie. Pewnie, że można sobie zmienić nazwisko na medialne i ja również to uczyniłem wiele lat temu, natomiast po 1. nigdy nie przyszedłem na świat jako Kieliszak, a po 2. nie posługuję się takim nazwiskiem, w związku z tym ktoś im podał nieprawdę i oni uważają, że jego słowo jest więcej warte od mojego, chociaż wysłałem im na potwierdzenie skany. Dobra, to teraz ja Ci zadam pytanie, zamienimy się rolami. 
Skąd u Ciebie przekonanie, że głos w głowie, to ty?

Od zawsze się kieruję tym, co mi podpowiada i wysłuchiwanie tego głosu doprowadziło mnie do tego, gdzie w tym momencie jestem. 

Nieprawda. To okoliczności doprowadziły do tego, gdzie jesteś, a myśli nie mają głosu. W związku z tym nie ma znaku równości pomiędzy myślami w Twojej głowie, a Tobą. Za każdym razem, kiedy gdzieś tam pojawiło się u Ciebie marzenie senne, albo przeszła Ci po prostu głupia myśl, że np. chciałbyś daną klientkę wydymać, to znaczy, że to jesteś ty? 

A nie determinuje jakiegoś skrytego podejścia?

Nie musi. Nie robi żadnych z tych rzeczy. Wyobraź sobie, że jest tylko odbiornik i nadajnik. Nic więcej. To ty to determinujesz. Ego Trippin. To, gdzie chcesz być, kim chcesz być, czemu chcesz sprostać i do czego możesz dojść. Natomiast dla życia nie ma to najmniejszego znaczenia. W ogóle generalnie życie, to nie jesteś ty. Spróbuję Ci to udowodnić. Po 1. przed chwilą spróbowałem wyprowadzić zależność, że nie jesteś wszystkimi myślami w swojej głowie. Jest ich nieskończenie wiele, a ty wybierasz tylko niektóre z nich. Wybierasz je dzięki temu, gdzie się wychowujesz, w jakiej kulturze, okolicznościach, wychowaniu i szeregu innych inklinacji mających wpływ na to, które wybierasz, żeby były Tobą. Tak naprawdę, to nie jesteś głosem we własnej głowie. 

Nie jest tak, że niektóre rzeczy są w tej głowie głośniejsze? Ja miałem określoną formę kariery, którą obrałem i od początku świadomie obierałem ten kierunek. 

Nie ma niczego złego w Ego Trippin, ja nie będę tego piętnował. Chodzi o to, żebyś udzielał samemu sobie prostych odpowiedzi. Czy jest możliwe, że jestem głosem we własnej głowie? Tylko wtedy, kiedy sobie coś wybierasz, bo tych myśli jest nieskończenie wiele. Teraz następna rzecz. My jako ludzie, mamy taką tendencję, do uzurpowania sobie prawa do własnego mózgu. Inwestujemy w niego, to ego pcha nas do tego, że my czegoś się dowiadujemy, zdobywamy edukację, że to wszystko nie jest bezcelowe, że to wszystko jest po coś i buduje nasze "ja", a w rzeczywistości ma to marginalne znaczenie. 

Wiesz, gdy jedni chcieli być strażakami czy policjantami, ja miałem w głowie bycie dziennikarzem i uznałem, że to mój życiowy cel.

No dobra, ale dla życia nie ma to żadnego znaczenia. Powiem Ci, czym jest życie w tej najbardziej okrojonej z filozoficznych form definicji. Życie jest niczym więcej, jak jedzeniem, piciem, spaniem i sraniem. Bez tych czterech rzeczy, życie jest niemożliwe. Żeby było śmieszniej, życie nie jest niczym więcej, niż tylko tym. Jeżeli nie będziesz jadł, powłoka umrze. Jeżeli nie będziesz pił, powłoka umrze. Jeżeli nie będziesz się wypróżniał, powłoka umrze. Jeżeli nie będziesz spał, powłoka umrze. Całą resztę wymyśliliśmy sobie sami. Zrób coś teraz dla mnie. Zatkaj nos, usta i umrzyj. 

Szczerze bym chciał, ale w takiej formie to niewykonalne.

Nie dasz rady. Musisz się posunąć do drastycznych kroków, takich jak samobójstwo ciachanie, wyskoczenie skądś. Sam nie zmusisz się do teraz, by zabić życie w sobie. W związku z tym, nie ma najmniejszego znaczenia żaden z twoich wyborów dla czterech niezbędnych czynności. 

To teraz pozwól mi na szybką kontrę. Co Tobą kierowało, że zostałeś głosem osób z patologii, że to właśnie ty wyszedłeś. Takich osób mogło być milion...

No tak, ale podtrzymywałem powłokę wystarczająco długo, by intelekt mógł zakorzenić się na tyle głęboko, żeby wątpienie mogło doprowadzić do sytuacji, w której dzisiaj już rozumiem, w jakich momentach wiele rzeczy ode mnie zależało. 

To z jakim podejściem zaczynałeś przygodę z muzyką?

Ego Trippin. To była kwestia ambicji. Na początku chciałem się wydostać z ćpania, złej dzielnicy, zarobić jakieś pieniądze. To był w ogóle efekt uboczny pasji i mi się wydawało, że to jest okej. 

Czyli zachłysnąłeś się tą pierwszą falą popularności?

Tak, ja bardzo długo byłem kolesiem, który miał wręcz przerośnięte ego. 

Był jakiś jeden moment, który przesądził o zmianie podejścia, czy to działo się stopniowo?

Zadawałem sobie konkretne pytania i dochodziłem do konkretnych odpowiedzi, a świadomość jest takim czynnikiem, który wyzwala coś w taki sposób, który jest niepodważalny. Z punktu widzenia filozofii nie mogę sobie uzurpować prawa do tego, żeby twierdzić, że kieruję swoim życiem, skoro połowę robi za mnie automat. 

***

Waldemar Kasta (według Wikipedii Kieliszak, co nie jest zgodne z prawdą) – raper, muzyk, wokalista, autor tekstów i konferansjer. Pierwsze kroki w muzycznej karierze podjął w 1993 r., czyli pięć lat przed narodzinami dziennikarza, który przeprowadzał z nim wywiad na łamach CKMu. Urodzony w 78 r. we Wrocławiu, w którym mieszka do dziś. 


Dodał(a): Konrad Klimkiewicz / fot.: CHOJRAK MEDIA Czwartek 04.11.2021