W pracy nie porozmawiasz o sporcie. Feministki chcą zakazu

Znasz to uczucie, kiedy wszyscy dookoła wiedzą o czym jest mowa, a ty nie masz pojęcia, czego dotyczy rozmowa. Takiej sytuacji mówią stop feministki, które chcą zakazać rozmów o sporcie, ponieważ się na nim nie znają.
iStock-665397306.jpg

To takiego nietypowego wniosku doszła Ann Frankie, która w programie BBC oświadczyła, że szefowie nie powinni zezwalać na rozmowy dotyczące sportu w miejscu pracy. Zdaniem feministki takie konwersacje są seksistowskie, ponieważ wykluczają kobiety.

Zdaniem działaczki, kobiety nie śledzą sportu, więc podczas grupowych dyskusji nie dotyczących wykonywanych zdań nie czują się uwzględnione w rozmowie. A to prowadzi do budowania podziałów. Z jakiegoś powodu tworzenie listy tematów zakazanych i dozwolonych w żaden sposób nie dzieli ludzi.

CZYTAJ TAKŻE: W TYCH BRANŻACH ZAROBISZ NAJWIĘCEJ

Kobieta dodała również, że mówienie o sporcie automatycznie przechodzi w rozmowę o seksie i łóżkowych podbojach, a to z kolei prowadzi do budowania kultu macho. 
Odmiennego zdania jest znana dziennikarka sportowa Jacqui Oatley zajmująca się komentowaniem meczów w Wielkiej Brytanii. W jej odczuciu takie podejście do tematu może prowadzić wyłącznie do pogłębienia podziałów.

Podążając tą samą logiką należałoby zakazać rozmowy o dzieciach, żeby nie urazić bezdzietnych i dyskusji o śniegu tam, gdzie nigdy nie ma zimy. Wielu obserwatorów na Twitterze zarzuciło Frankie operowanie wydumanym problemem. Pojawiały się też głosy – i słusznie – że sport jest czynnikiem integrującym pracowników.

Swoją drogą, jeśli zakazać by rozmów o sporcie, to należałoby również nie poruszać kobiet w świecie sportu, które odnoszą przecież spektakularne sukcesy. A to byłaby naprawdę wielka strata.


ZOBACZ GALERIĘ: VOLKSWAGEN ATLAS CROSS BAJA 

Dodał(a): Adam Barabasz / fot. iStock Wtorek 28.01.2020