W poszukiwaniu korzeni hip-hopu

Wieżowce na Manhattanie? Statua Wolności? To nas nie interesuje! Nasz wysłannik Mateusz Natali pojechał do Nowego Jorku, aby tropić tam miejsca, w których narodził się prawdziwy rap.
rap.jpg

Gdy mówiłem spotykanym legendom amerykańskiego rapu, gdzie zatrzymałem się w Nowym Jorku, wszyscy robili wielkie oczy i kręcili z niedowierzaniem głowami. „W latach 90. to była strefa wojny” – mówił jeden. „Wow, przecież to prawdziwy hood!” – dodawał drugi („hood” to potoczne określenie na niebezpieczne osiedle – przyp. red.). Ale trzeci „uspokajał”: „Tam, gdzie śpicie, mieszka masa gangsterów. Dlatego powinno być bezpiecznie, bo pilnują porządku w okolicy...”.

Cóż, wszyscy mówili prawdę. Podczas gdy większość turystów w Nowym Jorku stawia na bezpieczny Manhattan, ja wyszedłem z założenia, że nowojorskie doświadczenie musi być jak najpełniejsze i jak najbliższe prawdziwym hiphopowym korzeniom. Dlatego zamieszkałem w rejonie Bedford-Stuyvesant, potocznie zwanym Bed-Stuy, na Brooklynie, miejscu, które dało światu takie postaci jak The Notorious B.I.G. czy Jay-Z.

rapa.jpg

U Biggiego na rejonie
Pierwszy i najbliższy punkt na szlaku korzeni rapu: mural Notoriousa B.I.G. na rogu ulic Quincy i Bedford, gdzie śp. raper rozpoczynał karierę. To tam w wieku 17 lat rzucał pierwsze uliczne rymy i to tam ustawiają się dziś kolejki – od fanów rapu po rodziny z dziećmi. Jednak zanim tam doszedłem, mogłem skosztować trochę klasycznego klimatu ze starych hiphopowych klipów: wszystkie rogi były obstawione przez szemrane ekipy przypakowanych gości z bandanami na głowach. Tak, to ewidentnie był „hood”!

Żeby nie było: w ciągu dnia na rejonie było dość bezpiecznie (choć wysadzony wrak samochodu na poboczu wywoływał pewien dyskomfort), za to w nocy na niejednym skrzyżowaniu stał radiowóz i wielkie halogeny oświetlały okolicę. Wracając nocą z Manhattanu do Bed-Stuy, patrzyłem, jak pełny kontrastów i skrajności jest Nowy Jork – miasto wielkich snów i ogromnych możliwości, lecz także miasto wyjątkowo wysoko zawieszonej poprzeczki. Możesz zajść tam bardzo daleko, ale konkurencja jest ogromna i wielu pozostaje na całe życie na swoich osiedlach, nie mając szans, by choć zacząć piąć się wyżej.

To był fragment wywiadu fotoreportażu z Nowego Jorku. Więcej zdjęć i relacji z wędrówek autora znajdziesz w styczniowo-lutowym magazynie CKM.

ckm-01-02-19-42c4009561b7f7e667437e5b677fce96_5ca17f.jpg

Kup CKM przez internet: zamawiając prenumeratę na rok 2019 dostaniesz dwa numery GRATIS! KLIKNIJ TUTAJ.

Dodał(a): Mateusz Natali/ fot. Patrick Radecki, Mateusz Natali, Marcin Natali Wtorek 29.01.2019