Twarzowe prawa autorskie
Otóż Victor Whitmill, artysta – tatuator, wymalował w 2003 roku swoje dzieło na twarzy bokserskiego mistrza, po czym zastrzegł sobie prawa do kopiowania swojej własności intelektualnej. Tu zrodziły się dwa pytania: czy można zastrzec wzór na skórze, który się tam zamieściło i czy Whitmill może zastrzegać sobie prawa do wzorów Maorysów, nie będąc jednym z nich (tatuator pochodzi z Missouri w USA).
Pierwsza kwestia poruszana była w sądzie. Victor Whitmill pozwał twórców filmu „Kac Vegas w Bangkoku” za to, że zamieścili „jego” wzór na twarzy Eda Helmsa – pana młodego z kinowej produkcji. Artysta utrzymywał, że jego dzieło stało się jednym z bardziej rozpoznawalnych znaków, a on sam zastrzegł prawa do kopiowania wzoru tuż po jego zrobieniu. Sąd orzekł, że owszem, wzór jest autorstwa Victora, ale wstrzymanie emisji filmu – czego domagał się powód – Byłoby zbyt szkodliwe dla wielu osób. Po całodniowych negocjacjach z wytwórnią Wrner Bros., Whitmill poszedł na ugodę, jednak jej szczegółów nie ujawniono.
Drugą kwestią jest przywłaszczanie sobie przez Whitmilla wzorów, które wyszły z kultury maoryskiej i są tak charakterystyczne jak koronki z Koniakowa. Mowa o popularnych jakiś czas temu tribalach.
Postawą tatuatora zirytowany jest professor Ngahuia Te Awekotuku, autor książki „Mau Moko: Świat Maoryskiego Tatuażu” oraz specjalista od praw własności intelektualnej. Stwierdził, że absurdalnym jest zawłaszczanie wzorów należących do innej kultury przez osobę z nią niezwiązaną.
W obu przypadkach Mike Tyson nie miał nic do powiedzenia...
Nie zmienia to faktu, że zastanawiające jest, czy np. możemy wystąpić w reklamie jeśli mamy wytatuowany wzór, co do którego autor zastrzegł sobie prawa własności, a malunek „gra” istotną rolę w produkcji. Czy ktoś może posiadać na wyłączność kawałek naszej skóry? Pytania zdają się absurdalne, jednak jeśli w USA dochodzi do takich precedensów, to u nas za parę lat możemy poruszać podobne kwestie i nie będziemy już patrzeć na nie z niedowierzaniem.