Toksyczne "Polskie Malediwy". Śmiertelna rajska miejscówka

“Polskie Malediwy” naprawdę istnieją. Lazurowa woda i biały piasek nie są już zarezerwowane wyłącznie dla zagranicznych plaż. We wsi Gajówka w Wielkopolsce znajduje się zbiornik wodny, który stał się hitem wśród turystów. Publikują oni na Instagramie zdjęcia z tego niezwykłego, ale bardzo niebezpiecznego miejsca.
Polskie Malediwy.jpg


Wczasy na Malediwach będzie trzeba odłożyć na przyszły rok. No, chyba że granice w końcu zostaną otwarte, a ty będziesz na tyle odważny, żeby zignorować koronawirusa, którego istnienie podważa coraz więcej osób. Tak czy inaczej, dane z Włoch czy Hiszpanii mówią same za siebie i są potwierdzeniem niebezpieczeństwa, jakie niesie ze sobą pandemia COVID-19.

Wiele osób spragnionych egzotycznych wakacji postanowiło w tym roku nie wyjeżdżać z kraju i odwiedzić miejsce nazywane “polskimi Malediwami” – co zauważył portal WP. Okazuje się jednak, że krystalicznie czysta woda, którą okrąża oślepiający biały piasek, jest nie mniej niebezpieczna, co koronawirus, bo wejście do niej może skończyć się wizytą w szpitalu.

Krystalicznie przejrzyste “jezioro” to w rzeczywistości zbiornik osadowy popiołów z Elektrowni Adamów zlokalizowanej we wsi Gajówka w Wielkopolsce. Właściciel terenów i zarząd zakładu od kilku lat ostrzegają turystów przed wchodzeniem do wody, która ma bardzo wysoki wskaźnik zasadowości, a moczenie się w niej grozi poparzeniami. Także piasek nie jest tym, czym się wydaje. W rzeczywistości to popiół z elektrowni.


Użytkownicy Instagrama niezdający sobie sprawy z niebezpieczeństwa, często ignorują zakaz wchodzenia na teren, tylko po to, żeby strzelić sobie fotkę, która ma zdobyć jak najwięcej serduszek na portalu. Oczywiście można tu wspomnieć o selekcji naturalnej influencerek, które często nie grzeszą rozumem, ale przez to, że popularyzują to miejsce, nazywając je “polskimi Malediwami”, zachęcają nieświadomych ludzi do jego odwiedzania.

Rozmówca portalu WP zdradził, że sam zwiedziony pięknymi fotkami na IG zdecydował się z rodziną odwiedzić to miejsce: “Żona przeczytała o ‘polskich Malediwach’ w internecie i zachęceni zdjęciami postanowiliśmy odwiedzić to miejsce. Na widok lazurowej wody mój 13-letni syn od razu pobiegł nad brzeg, ale zapadł się po pas w białym błocie. Na szczęście chwyciłem gałąź i udało mi się go wyciągnąć. Po chwili do tej samej pułapki wbiegło kilkuletnie dziecko”.

Co więcej, po powrocie do domu u 13-latka pojawiły się na ciele swędzące zaczerwienienia, spowodowane kontaktem z nie do końca czystą wodą. “Chciałbym przestrzec przed tą atrakcją. Sugerowaliśmy się zdjęciami, a nie przeczytaliśmy ostrzeżeń" – dodał ojciec nastolatka.


Niebezpieczeństwo związane z “polskimi Malediwami” potwierdza zarządca terenów: “Miejsce jest piękne, ale to teren zamknięty, gdzie nie wolno wchodzić. Woda ma wysoki odczyn zasadowy i moczenie w niej nóg czy dłoni szkodzi skórze” – apeluje Maciej Łęczycki, rzecznik prasowy Zespołu Elektrowni Pątnów-Adamów-Konin.

Turyści za nic mają ostrzeżenia i wchodzą na teren elektrowni, niszcząc zabezpieczenia i płoty. Zarząd przybytku jednak szanuje potrzeby odwiedzających i planuje stworzenie tarasu widokowego, z którego będzie rozpościerał się widok na “polskie Malediwy”. Rozwiązanie dobre dla rozsądnych, ale znając życie, głodne sławy influencerki i influencerzy wykorzystają wiadukt jako wieżyczkę do skoków. Nie, żebyśmy coś sugerowali, ale najbardziej spektakularne są te oddawane na główkę. I jaki efekt będzie na zdjęciu!

Wyświetl ten post na Instagramie.

Polskie Malediwy

Post udostępniony przez ruemlick (@arbuz7000)



Dodał(a): Konrad Siwik / fot. Instagram Piątek 19.06.2020