Szymon Kołecki – wywiad CKM

Mistrz olimpijski w podnoszeniu ciężarów walczy w walkach MMA! W rozmowie z CKM Szymon Kołecki zdradza, ile daje sobie czasu w klatce (niedużo) oraz o ile przekracza ograniczenia prędkości samochodem (trochę). Gadamy też o dopingu, alkoholu, walce z Mariuszem Pudzianowskim, dawaniu łupnia Legii Warszawa oraz innych męskich sprawach.

kolecki-mma-ckm.jpg

SZYMON KOŁECKI
Urodzony w 1981 r. w Oławie (woj. dolnośląskie). Sztangista i zawodnik MMA. Srebrny medalista Igrzysk Olimpijsk w Sydney (2000) i mistrz olimpijski w Pekinie (2008), wielokrotny medalista mistrzostw świata i Europy w podnoszeniu ciężarów. Po zakończeniu kariery zawodniczej został prezesem Polskiego Związku Podnoszenia Ciężarów – z funkcji zrezygnował w 2016 r. po aferze dopingowej wśród polskich sztangistów na Igrzyskach w Rio de Janeiro. W marcu 2017 r. zadebiutował jako zawodnik mieszanych sztuk walki na gali federacji PLMMA w kategorii wagowej 93 kg i znokautował rywala w 33 sekundy. Drugą walkę stoczy już w 20 maja 2017 r. podczas gali PLMMA 73 – jego rywalem będzie Wojciech Balejko (4–7).

CKM: Zamieniłeś pojedynki ze sztangą na walkę w klatce. To była ciężka decyzja?
Szymon Kołecki: Nie ukrywam – zawsze lubiłem się bić. Ale w kategoriach rywalizacji, a nie robienia komuś krzywdy. Mieszane sztuki walki to zatem naturalna kolej rzeczy po rozstaniu ze sztangą.

CKM: W podnoszeniu ciężarów osiągnąłeś wszystko. Co chcesz osiągnąć w MMA?
Szymon Kołecki: Muszę do tego podchodzić zdroworozsądkowo: w MMA pojawiam się jako 35–latek mający za sobą prawie całe życie w sporcie. Dlatego chcę w klatce powalczyć jakieś 3,5 roku i stoczyć w tym czasie maksymalnie 10 dobrych walk, choć pewnie nie o najważniejsze pasy mistrzowskie.

CKM: Wiele lat temu powiedziałeś, że chciałbyś spróbować się z Mariuszem Pudzianowskim. To wciąż aktualne?
Szymon Kołecki:  Oj, wówczas mówiłem dużo głupot (śmiech). Byłem młody, odważniejszy i przede wszystkim miałem jeszcze zdrowe kolano. Dziś to, że trafię z Mariuszem do klatki, jest mało prawdopodobne. Pomijam już fakt, że startujemy w różnych kategoriach wagowych i w konkurencyjnych federacjach MMA. Najważniejsze, że Mariusz jest moim kolegą. Niełatwo walić dobrego kumpla z całej siły w głowę czy wątrobę... Ale życie jest pełne zagadek i nie wiadomo, jak się potoczy – wszystko jest możliwe.

CKM: W MMA stoczyłeś do tej pory jedną, raczej łatwą walkę. A poza klatką?

Szymon Kołecki:  W czasach szkolnych starałem się unikać konfrontacji fizycznej. A jeśli już do niej doszło, to zazwyczaj wystarczyło po prostu złapać agresora i powiesić go za ubranie na wieszaku.

CKM: To może być dobre na dzieciaków, lecz nie na dorosłych.
Szymon Kołecki:  Gdy zbliżałem się do dwudziestki, miałem towarzystwo, z którym zdarzało się zaplątać w bardzo nieciekawe sytuacje. Jednak nie było kozaków startujących do mnie pojedynczo – zazwyczaj były to napady grupowe. Wiesz, nap-
rawdę trudno wykorzystać swoją siłę, gdy proporcje w walce to na przykład czterech na czterdziestu... Nie złapiesz nikogo, gdy jeden gość skacze ci na plecy, dwóch trzyma za ręce, dwóch innych okłada pięściami, kolejna dwójka kopie, a do tego widzisz kątem oka, jak twojemu koledze skaczą po głowie. Czas wtedy płynie bardzo wolno, myślisz tylko o tym, żeby przetrwać i kiedy wreszcie przyjedzie policja (śmiech).
(...)

To tylko fragment wywiadu z Szymonem Kołeckim. Całą rozmowę przeczytasz w tym numerze CKM (w kioskach):

06_ckm_17 617.jpg

Kup CKM przez internet: możesz zamówić jeden numer albo prenumeratę (i dostaniesz dodatkowe prezenty gratis)! KLIKNIJ TUTAJ.


Dodał(a): CKM Czwartek 18.05.2017