Sposób na kwarantannę: codziennie nowy tatuaż

Gdy podczas kwarantanny nie potrafisz znaleźć sobie miejsca, ten koleś mierzy się z podobnym problemem. Z tą różnicą, że on zastanawia się, gdzie upchnąć kolejny tatuaż.
Kiedy ty z nudów spowodowanych koronawirusem kilka godzin dziennie poświęcasz na wymyślenie nowej nazwy swojej sieci wi-fi, Chris Woodhead, pochodzący z Londynu tatuażysta, tworzy na swoim dziele kolejny tatuaż. Sprawę utrudnia mu wyłącznie fakt, że na jego ciele zaczyna brakować miejsca.

CZYTAJ TAKŻE: CHCESZ ZWIĘKSZYĆ ODPORNOŚĆ? WYDZIARAJ SIĘ. TO HARTUJE ORGANIZM

Na trop tatuażysty wpadła telewizja BBC. Mieszkający w północnym Londynie artysta już przed wybuchem epidemii mógł się pochwalić niezliczoną ilością rysunków pokrywających jego ciało. Zanim rozpoczął akcję codziennego tatuowania, na jego skórze znajdowało się 1000 mniejszych i większych tatuaży. Z każdym dniem izolacji ta liczba się powiększa.


Jego skóra to prawdziwy podręcznik dziarania. Chris się nie ogranicza i jest otwarty na wszystkie style i wzory. Ściśle jednak trzyma się jednej zasady – wszystkie tatuaże na jego ciele wykonywane są czarnym tuszem. To zapewne wpływ Ducana X, gwiazdy brytyjskiego tatuażu, który 15 lat temu wykonał Chrisowi jego pierwszą dziarę.
Woodhead swoje tatutaże wykonuje głównie w technice poke, co oznacza aplikowanie tuszu przy pomocy maszynki bez użycia prądu. Prymitywny wygląd tatuaży jest bezpośrednim odwołaniem do korzeni tej sztuki. Jest również mniej bolesny.


Oprócz obrazków, na skórze Chrisa (a dokładniej na spodzie stopy) znajduje się napis „Kiedy to się skończy?” (ang. „When will it end?”). Uczcił też angielską służbę zdrowia, narodziny siostrzenicy, a nawet Joe Exotica z Netflixowego serialu. W rozmowie z brytyjską telewizją przyznał, że zdaje sobie sprawę ze swojego absurdalnego wyglądu przypominającego kawałek sera pleśniowego. Dodał również, że tatuowanie ma dla niego funkcję terapeutyczną. 



Dodał(a): Adam Barabasz / Instagram Wtorek 28.04.2020