Sportowa seksmowa

Najpierw doskonały wzwód, potem prowokacja tułowiem, a na koniec krążenie wokół jądra – takie komentatorskie gimnastyki sprawiają, że piłka nożna ocieka seksem!
sportowa seksmowa.jpg


Polscy sprawozdawcy sportowi (nie tylko piłkarscy – siatkarscy, tenisowi i inni też) potrafią każde wydarzenie zmienić w lubieżną słowną orgię. W ich ustach zwykł y drybling to „znakomity wzwód”, zaś przyspieszenie tempa to „ożywienie w kroku”.

WALKA O SAMICĘ
Zygmunt Freud, twórca psychoanalizy, zmarszczyłby brwi. Skąd biorą się kosmate myśli zdrowych heteroseksualnych mężczyzn śledzących sportową walkę... innych mężczyzn?!

– To są zwykłe przejęzyczenia, nasze ryzyko zawodowe. Mało jest osób, które w sytuacji stresowej byłyby w stanie bezbłędnie komentować cały mecz – bagatelizuje Dariusz Szpakowski (TVP), który – jeżeli wierzyć licznym internetowym źródłom – sprawozdając z meczu polskiej reprezentacji futbolowej w 1986 roku, rzucił do mikrofonu słynne dziś zdanie: „Włodzimierz Smolarek krąży jak elektron koło jądra Zbigniewa Bońka”.

– Rywalizacja o bramki, punkty i sekundy w sporcie ma genetyczne cechy pradawnej walki o samicę – wyjaśnia z kolei psycholog Mariusz Perlak. – A pobudzenie, z którym zmagają się komentatorzy, obserwując i relacjonując sportowe zmagania, można przyrównać do podniecenia seksualnego. Interesujące, prawda?

ZALOTY
Czy pan psycholog ma rację? Miłosna przygoda zwykle rozpoczyna się od zalotów – czy w swoich sprawozdaniach komentatorzy uwzględniają taką fazę? „Ten zawodnik, choć jest obrońcą, podrywa swoich kolegów” – przytomnie zauważa Tomasz Zimoch (Polskie Radio) w meczu piłkarskim; „Mamiedow prowokuje Polaka tułowiem” – nie uchodzi uwadze Mariana Sypniewskiego (TVP) komentującego mecz Polska–Rosja. „Głęboko spojrzał w oczy Winiarskiemu, coś iskrzy między tymi dwoma zawodnikami” – donosi z meczu siatkówki Piotr Dębowski (TVP Sport).

Ponieważ jednak w tym cały jest ambaras,  żeby dwoje chciało naraz, uszanujmy, że „Kosowski tym razem nie pociąga Karwana” – jak zauważa Jacek Laskowski (Canal+) oraz że „Janas chyba zmienił zdanie, choć Brożek był już rozebrany” – co oznajmia Dariusz Szpakowski w meczu Niemcy–Polska w 2006 roku. Cóż, zdarza się.



GRA WSTĘPNA

„Niewiele brakowało,  żeby Smolarek pokojał Łojija” – buduje napięcie Dariusz Szpakowski, obserwując mecz Kazachstan–Polska. „Widać wielkie ożywienie w kroku Lewandowskiego” – zauważa Bohdan Tomaszewski, nestor dziennikarstwa sportowego, komentując w latach 50. ub. wieku bieg na 800 m. „W polu karnym są próby atakowania przyrodzenia” – dostrzega Andrzej Strejlau, były trener piłkarski, obecnie komentator telewizyjny. I gdy emocje sięgają zenitu, Wojciech Zieliński (TVP) dodaje: „Za chwilę będziemy oglądać mnóstwo elementów męskiego drążka”, zaś Tomasz Hajto, były piłkarz, obecnie komentujący dla Eurosportu, zauważa podczas meczu Ukraina–Arabia Saudyjska w 2006 roku, iż „Bramkarze mają najdłuższe kołki”.

Ale wszystkie te seksualne przejęzyczenia to drobiazg przy komentarzu Jerzego Mielewskiego (Polsat Sport), który w 2007 roku przed meczem siatkarskim Polska–Francja oznajmił milionom widzów, że „Do rozpoczęcia meczu zostało kilka chwil, kilka minet”. Za komentarz niech posłuży zdanie wypowiedziane przez Bogdana Tomaszewskiego (Polskie Radio): „Teraz wszystko już w rękach konia”.

GONITWA MYŚLI
Co dzieje się w głowie człowieka, który musi zdać relację z szybko toczących się wydarzeń? – Tysiące słów wypowiedzianych w krótkim czasie, mnóstwo myśli i skojarzeń, różne emocje – wylicza Mariusz Perlak, psycholog. – Ludzki umysł nie jest tak wydolny, by poradzić sobie z tym bez  żadnego potknięcia.
– O Robercie Cibie, znakomitym przed laty pięściarzu, powiedziałem, że „jego końcówka nie wygląda imponująco” –  śmieje się Włodzimierz Szaranowicz (TVP).

– W takich sytuacjach dwuznaczności uświadamiamy sobie najczęściej post factum. Nie ma jednak nic gorszego niż poprawianie się na antenie i tłumaczenie widzom, co naprawdę miało się na myśli. Wtedy jest jeszcze śmieszniej...

ORGAZM
Seksualno–sportowe napięcie sięga zenitu. „Teraz trzeba się trochę pokryć” – zachęca wspomniany Włodzimierz Szaranowicz. „Wziął stopy Krzynówka między swoje uda” – relacjonuje z zimnym spokojem Andrzej Janisz (Polskie Radio), a rozgrzany Szpakowski dyszy: „Będzie kończył, ale chce skończyć radośnie, w maju, w Atenach”, „Giuly szuka szczęścia między nogami Campbella”, „Zdecydował się, nad bramką! Strasznie zdobywa ją!”, jeszcze „Dobre krycie… potworzyły się pary”, „Niemcy często zmieniają pozycje, ale nie mogą zadowoli ć trenera” i „Raul obsłużył Morientesa” (to ostatnie podczas finału Ligi Mistrzów w 2000 roku).

Inni komentatorzy nie pozostają, że tak powiemy, w tyle: „Przeleciał dwóch obrońców i jeszcze strzelił bramkarzowi” – ekscytuje się by ł y trener, a obecnie komentator Polsatu i TVP Jacek Gmoch. „Ruch mojego kolegi wywołuje mój ruch” wyznaje Mirosław Trzeciak (TVP) podczas meczu Brazylia–Francja w 2006 roku. Napięcie przerywa Marek Jóźwik (TVP Sport) oznajmiający, że „Luc Longley mocno zwalił się na parkiet”. Za podsumowanie niech starczy komentarz Tomasza Zimocha z meczu Niemcy–Włochy: „Mężczyźni, jak Lehmann, najwięcej tej śmietanki mają w wieku dojrzałego mężczyzny”.

PAPIEROS PO WSZYSTKIM
„Seksualne” lapsusy językowe przytrafiają się wszystkim. Np. w 2007 roku sam wicemarszałek sejmu Józef Zych rzucił z trybuny sejmowej „Nie po raz pierwszy staje mi...”. Niemniej komentatorzy są w tej dziedzinie – stosując terminologię sportową – mistrzami. W internecie funkcjonuje ponad 56 tys. stron poświęconych potknięciom w relacjach sportowych.

– Jestem przekonany,  że część dwuznaczności przypisywanych mnie nigdy nie padło z moich ust – mówi Dariusz Szpakowski. – Ale rozumiem, że to forma zabawy,  że staliśmy się częścią pewnej internetowej subkultury. Nie ma sensu się obrażać, bo podteksty sprawozdawców, również te seksualne, dodają kolorytu rywalizacji w zawodowym sporcie.

– Czy Smolarek krążył wokół mojego jądra? Skoro komentator tak to widział, widocznie tak było – śmieje się Zbigniew Boniek. – Wobec sprawozdawców zawsze byłem tolerancyjny. To ciężka praca, wymagająca koncentracji. Każdemu mogą przytrafić się przejęzyczenia. Jeden zawodnik szuka szczęścia między nogami drugiego? To brzmi jak dowcip! Jak by to powiedział, kiwając łysą głową, Zygmunt Freud: „Nasze namiętności często stają się naszym nieszczęściem”.


Opisane wpadki językowe autor zaczerpnął z osobistych rozmów z komentatorami i ze stron internetowych:
 wikiquote.org, wpadki.com, wykop.pl, youtube.com, zczuba.pl, autentyki.pl,  redlog.pl,  klawo.pl

Dodał(a): Marcin Zasada Czwartek 28.06.2012