Śmierć po marihuanie

20-letni chłopak zginął w efekcie panicznej reakcji po wypaleniu blanta. To był jego pierwszy kontakt z marihuaną. I ostatni.
blant-śmierć.jpg

Tom Bond był instruktorem fitness, jednak w ubiegłą sobotę postanowił spróbować czegoś – jak się utarło – niezdrowego. Zapalił więc blanta po raz pierwszy w życiu. Jak się okazało, więcej nie tego nie zrobi. W napadzie paniki przebił się przez barierki ochronne i wbiegł na tory, którymi nadjeżdżał pociąg towarowy. Australijczyk nie miał szans na przeżycie, poniósł śmierć na miejscu.


Rodzina rozpacza i przestrzega przed marihuaną. Znajomi też przestrzegają – mówią żeby nie czuć presji przed pierwszym kontaktem z gandzią i trzymać się ze swoimi ziomkami (podczas jarania jak mniemamy). Australijskie Narodowe Centrum Prewencji i Edukacji Konopnej informuje, że panika, niepokoje lub paranoja zdarzają się po wypaleniu konopi, ale są to przypadki ekstremalne. Nie zanotowano jeszcze przypadków, w których marihuana była bezpośrednią przyczyną śmierci.

Według raportu „2010 National Drug Strategy Household Survey” zamówionego przez rząd australijski, 35% Australijczyków powyżej 14 roku próbowało marihuany przynajmniej raz w życiu.





Dodał(a): carlo Środa 09.07.2014