Śmierć na żywo na Facebooku
Grupka Amerykanów transmitowała na żywo przez Facebooka swoją wieczorną imprezę. Przypadkiem padli ofiarami strzelaniny, a zdarzenie częściowo zostało nagrane przez nich samych. O dziwo, Facebook najprawdopodobniej nie ma zamiaru go wcale usuwać.
Niedawno Facebook wprowadził możliwość transmisji wideo na żywo. Z tej możliwości postanowiło skorzystać kilkoro Amerykanów, którzy nagrywali swoje wieczorne wyjście na miasto. Żadne z nich nie miało pojęcia, że sielanka za chwilę przerodzi się w tragedię, a oni sami padną ofiarami strzelaniny, w którą przez przypadek się wplączą.
I niestety dokładnie tak też się stało. W pewnym momencie (5. minuta 50. sekunda) padają strzały, a na ekranie częściowo widać czerwone plamy krwi mężczyzny, który trzymał telefon (urządzenie pozostaje włączone jeszcze przez pół godziny po strzelaninie). Zdarzenie miało miejsce w Chicago i zgodnie z informacjami przekazanymi przez tamtejszą policję, postrzelony mężczyzna zmarł krótko po przewiezieniu go do szpitala.
Film, mimo że przedstawia śmierć, nie został wciąż usunięty przez Facebooka, a przed włączeniem go widnieje jedynie baner informujący o drastycznej zawartości. W ciągu kilku dni materiał obejrzało go niemal milion osób, a około 20 tys. przekazało dalej do znajomych. Nieskasowanie materiału z portalu ma zaś prawdopodobnie na celu zwrócenie uwagi na problemy związane z przemocą.
Pytanie jednak czy to właściwy sposób i czy Facebook ma zamiar robić tak w przyszłości? W końcu rosnąca popularność transmisji na żywo może doprowadzić do tego, że w serwisie znajdzie się więcej takich materiałów.