Ruda siła

Melissa Auf der Maur, niegdysiejsza basistka zespołów Hole i Smashing Pumpkins oraz artystka solowa o narkotykach, alkoholu, robieraniu kobiet i facetów przed obiektywem oraz silikonowych piersiach

Screen Shot 2016-09-06 at 10.54.49.png

CKM: Na twoje kolejne albumy trzeba czekać po wiele lat. Dlaczego tak doświadczasz swych fanów?

Melissa Auf der Maur: Przerwy zawsze wynikają z osobistych, zawodowych, kreatywnych oraz duchowych eksploracji. Jestem niezależnym twórcą i nie poganiają mnie wytwórnie, więc mogę sobie pozwolić na pracę we własnym tempie. Pierwszy krok to ekstremalna hibernacja. Zamykam się, nie ma mnie dla 
nikogo. Czytam książki, oglądam filmy, piszę, śpię, I tak w kółko. Później wracam do prawdziwego świata i zamykam się w studiach nagraniowych, w końcu następuje czas koncertów.

CKM: Czyli czas seksu, narkotyków i rokendrola?
MAdM: Bez przesady. Naprawdę szalone to były dawne już czasy, gdy grałam w zespołach Hole i The Smashing Pumpkins. Demolka pokoi hotelowych z Marilyn Mansonem oraz Courtney Love, wokół pełno heroiny, ecstasy, szampana i kawioru. Choć podkreślam: jako jedyna osoba w Hole nie brałam nigdy twardej „chemii”. Takie narkotyki zbyt mocno otumaniają, spowalniają umysł. Kocham życie, a one są zbyt destrukcyjne. Jedynie od czasu do czasu zdarzało mi się wziąć psylocyby w celach rytualnych. Jednak alkohol jest o niebo fajniejszy od narkotyków.

CKM: Jesteś równą dziewczyną, z którą zawsze można wyskoczyć na piwo?
MAdM: O tak, lubię czerwone wino i piwo, choć najbardziej kocham drinka o nazwie Dr. Jäger. To Jägermeister zmieszany z napojem Dr Pepper. Polecam! 

CKM: Z wykształcenia jesteś fotografem, chociaż masz za sobą też karierę modelki i fotomodelki. Po której stronie obiektywu wolałabyś stanąć, gdyby zaproponowano ci sesję dla męskiego magazynu?
MAdM: Nie mam żadnego problemu z nagością, jednak pozowanie pozostawmy dwudziestolatkom. A jako fotograf? Pewnie! Nagość jest wspaniała, a obnażona kobieta to cudowny podniecający obiekt dla fotografa. Kobiety lepiej rozumieją nagość, zmysłowość, seksualność i wbrew pozorom przed obiektywem 
są mniej wstydliwe. Tak więc może jednak czekam na waszą propozycję (śmiech).

CKM: A czy nagi mężczyzna byłby wyzwaniem dla pani fotograf Melissy?
MAdM: Sesja do ostrego magazynu dla kobiet, takiego jak np. Playgirl? Wiesz, moim zdaniem dziewczyny zwykle nie oczekują dosadnej nagości. Nie znaczy to oczywiście, że lubimy seks mniej od was! Chodzi o to, że my nie podniecamy się z automatu na widok wielkiego penisa (śmiech). Jesteśmy bardziej złożone. Dlatego odbiorcami sesji nagich mężczyzn są raczej geje niż kobiety. A więc mogę zrobić ci fajne nagie zdjęcia, licz się jednak z konsekwencjami, o których ci powiedziałam! 

CKM: Chyba jednak zmienimy temat. Twój ostatni album („Out of Our Minds”) przenosił słuchaczy w czasy Wikingów. Gdybyś miała wehikuł czasu...

MAdM: ... to uciekłabym do XI–wiecznej Norwegii. Albo XVI–wiecznej Francji. Lub XIX–wiecznej Anglii. Co prawda nie mogłabym wówczas grać na swojej ukochanej gitarze basowej, ale na pewno coś by się wykombinowało. 

Screen Shot 2016-09-06 at 10.54.57.png


CKM: Czyżbyś nie pasowała do naszych czasów? Współczesne dziewczyny, fanki serialu „Seks w wielkim mieście”, nazwałaś niegdyś „nieczułymi sukami z obsesją na punkcie pieniędzy oraz butów”.
MAdM: Chodziło mi o pewien stereotyp dziewczyn, które istniały zawsze. Jestem nowoczesną kobietą wychowaną przez postępową matkę. Z tego więc powodu nie pałam miłością do wysilikonowanych 
blondynek, słabych i marzących jedynie o wygodzie, wyglądzie i męskim ramieniu. Oczywiście jeśli dziewczyna ma ochotę powiększać sobie piersi i tlenić włosy dla facetów – nie ma problemu, szanuję to. Jednak fajnie, że są dziś inne opcje, że postrzeganie kobiecości zmienia się. I to nawet w magazynach dla mężczyzn! Na waszych łamach pojawia się coraz więcej oryginalnych dziewczyn „z jajami”. 

CKM: Czy miałaś kiedyś może okazję przyjrzeć się Polkom?
MAdM: Niestety nie wiem zbyt wiele o waszym kraju, lecz intensywnie staram się to nadrobić. Dotychczas moim głównym źródłem informacji był Maciek Szczerbowski, mój kumpel z Montrealu. To bardzo uzdolniony twórca filmów animowanych, nominowany nawet do Oscara, który w latach 70. ub. wieku wyemigrował do Kanady. Wiem też co nieco od swojej matki, ona w latach 80. była w Polsce i wróciła z koszulką z napisem „Solidarność”. To niewyobrażalne, czego wówczas dokonał wasz naród. Trudno wyrazić słowami mój podziw! A czym jeszcze zaintrygowałbyś mnie w kwestii Polski?

CKM: Może końmi? Mamy jedne z najlepszych na świecie stadnin koni krwi arabskiej i angloarabskiej.

MAdM: O, i tu mnie masz! Nad życie ubóstwiam konie, więc już w tym momencie zrobiłeś ze mnie stuprocentową fankę Polski!

Screen Shot 2016-09-06 at 10.55.08.png



Dodał(a): Michał Jośko/ fot.: Metal Mind Wtorek 06.09.2016