Rowerzysta był tak pijany, że na policyjnym alkomacie zabrakło skali

Czasami aż trudno uwierzyć w różne historie z pijanymi Polakami w roli głównej. Ta historia należy właśnie do takiej kategorii.
303-173095.jpg

Czy wyobrażacie sobie, że ktoś może być tak bardzo pijany, że nawet policyjny alkomat skapituluje w spotkaniu z jego alkoholowymi wyziewami? My do tej pory traktowaliśmy to jako suchy żart, który mówi się nastukanym kumplom na imprezie, żeby przestali już więcej pić. Dopóki nie okazało się to prawdą.

Podkarpaccy policjanci z komendy w Tarnobrzegu natrafili pod koniec października na rowerzystę, który w miejscowości Ślęzaki jechał wężykiem. To oczywiście zwróciło ich uwagę i, bardzo słusznie, uznali, że facet musi być nawalony jak meserszmit. Nie pomylili się, jednak na pewno nie spodziewali się skali jego upojenia. Podobnie zresztą jak sam alkomat. Gdy bowiem 40-letni jegomość dmuchnął w urządzenie, to wskazało błąd i brak skali.

Dopiero większy alkomat w komendzie podołał pijackiemu chuchowi rowerzysty i wskazał wynik 4,93 promila alkoholu. Do rekordu wszech czasów pewnie mu daleko, ale niemal 5 promili to i tak wynik godny zaprawionego w bojach pijaka z Polski.

Teraz facetowi za jazdę na rowerze w takim stanie grozi areszt lub kara grzywny. Dodatkowo sąd będzie mógł orzec wobec niego zakaz kierowania rowerami na okres od 6 miesięcy do 3 lat.

Dodał(a): Tomek Makowski/ fot. podkarpacka.policja.gov.pl Poniedziałek 22.10.2018