Policjant instagramer publikował zdjęcia zwłok

Pewien policjant poczuł zew popularności i nieźle odleciał, bo na swoim koncie na Instagramie relacjonował wydarzenia z akcji policyjnych. Sprawą już zajęli się jego koledzy z branży – oczywiście tej mundurowej.
insta cop

Policjanci muszą mieć nerwy ze stali, żeby przypadkiem samemu nie paść trupem w obliczu napotykanych zwłok. Ten funkcjonariusz mimo zdanych psychotestów musiał mieć naprawdę niepokojące wyniki, bo z cudzej śmierci robił sobie jaja na Instagramie. O całym zajściu informuje Onet.

Wygląda na to, że czynności prowadzone po śmierci kobiety, która rzuciła się pod pociąg, były dla niego dobrą zabawą, bo jak relacjonował na tęczowym (tak tęczowym, bo właśnie takie tło towarzyszyło jego relacji) instastory: "W nocy kobieta rzuciła się pod pociąg i mam jeszcze raz pojechać, sprawdzić, bo brakuje im puzzli. To znaczy mam popatrzeć, czy gdzieś przy torach nie została ręka, czy wątroba, bo paru części brakuje". Później najwyraźniej zgłodniał, bo zaczął gadać o jedzeniu: "Nie będzie wątróbki na obiad, nic nie znalazłem".

SPRAWDŹ TEŻ:
Ponad połowa drogówki trafiła do aresztu za oszustwa

Wszystko przez dyżurnego, który podał mu złą lokalizację. Gdy przybył do właściwego miejsca, znalazł już – jak to nazywa – "puzzle" i opublikował ich zdjęcia na portalu, okraszając je podpisem: "Dobra, to jednak było za mocne na Instagram". Mimo to nie usunął ich ze swojego konta.

To tylko część z jego służbowych relacji. Oprócz tego na profilu zamieścił zdjęcie kałuży krwi, podpisując je: "Nie wszystkie interwencje kończą się wesoło. Kobieta, 39 lat, według zgłoszenia próba samobójcza – podcięcie żył". Jedna z najbardziej drastycznych fotografii przedstawiała owinięte zwłoki mężczyzny. Tutaj także nie zabrakło podpisu: "I znowu było za późno na pomoc".

Nic nie robił sobie z uwag innych użytkowników portalu, którzy próbowali go uświadomić, że nie powinien publikować takich rzeczy. Na jeden z komentarzy odpowiedział krótko: "Jeśli nie rozumiesz, po co jest ten profil, to mnie nie obserwuj".

Popularne powiedzenie "Halo! Policja! Proszę przyjechać na Instagram" pomogło dopiero po interwencji Onetu. Do tamtejszej redakcji trafiła skarga jednego z followersów: "Chcę, żeby ktoś się tym zajął, bo ten policjant nie widzi w swoim zachowaniu nic złego. Mam nadzieję, że zostanie to szybko usunięte, bo mogą to zobaczyć bliscy tych osób. Wyobraziłem sobie, że to mógłby być ktoś z mojej rodziny. Przerażające".

Do Komendy Stołecznej Policji trafiły screeny z profilu policjanta. Nietrudno było ustalić gdzie je wysłać, bo dysfunkcjonariusz pod swoimi postami dodawał #KSP. Na IG chwalił się także, że dostał awans do stopnia starszego sierżanta, ale relacje z akcji raczej nie przyczyniły się do tego. Za to teraz mogą mu mocno zaszkodzić. Materiały trafią do prokuratury i Biura Spraw Wewnętrznych Komendy Głównej Policji.

Dodał(a): Konrad Siwik / fot. instagram Środa 19.02.2020