Policja prowadziła obławę… na rzeźbę tygrysa

Takie przypadki jak ten, udowadniają, że żarty o policjantach naprawdę nie biorą się znikąd.
tygrys.JPG

Po doniesieniu jednego z mieszkańców, 10 funkcjonariuszy oraz helikopter zostało zaangażowanych w obławę dzikiego zwierzęcia, które miało przebywać w lesie w hrabstwie Kent w Wielkiej Brytanii . O akcji dowiedziała się mieszkająca nieopodal Juliet Simpson, którą syn poinformował o obecności mundurowych w pobliżu jej domu. Kobieta bez wahania podeszła do policyjnego land rovera i zaproponowała policjantom spotkanie oko w oko z niebezpiecznym kotem. 

CZYTAJ TAKŻE: SZCZEGÓŁY PODATKU OD NETFLIXA. RZĄD ŚCIĄGNIE GRUBE MILIONY

Simpson zaprowadziła funkcjonariuszy do miejsca, w którym 20 lat wcześniej umieściła rzeźbę przedstawiająca tygrysa w rzeczywistych rozmiarach znajdującą się trzydzieści metrów od ścieżki. Bez pomocy 85-letniej autorki dzieła mundurowym zapewne nie udałoby się znaleźć dużego i nieruchomego obiektu.

Kobieta wyjaśniła, iż rzeźbę planowała sprzedać, ale ta wkomponowała się na tyle dobrze w pejzaż, że postanowiła ją zachować. W rozmowie z „The Guardian” zaznaczyła, że nigdy jej praca nie niepokoiła mieszkańców i stała się nie tylko elementem pejzażu, ale również stanowiła punkt orientacyjny.



Prowadzący kuriozalną obławę policjant doszedł do wniosku, że winnym całej sytuacji jest serial dokumentalny „Joe Extotic” opowiadający o ekscentrycznym hodowcy tygrysów. Bystry funkcjonariusz stwierdził, że serial tak wpłynął na ludzi, że zaczęli jego śladów dopatrywać się w otaczającej rzeczywistości.

– Ludzie mają tak niewielkie pojęcie o zachowaniu zwierząt – powiedziała Simpson w rozmowie z dziennikarzami – każdy dziki kot, który uciekłby z niewoli, byłby przerażony. Z pewnością nie leżałby na łące i przyglądałby się przechodniom – skwitowała kobieta. 




Dodał(a): Adam Barabasz / fot. Twitter Poniedziałek 04.05.2020