„Pół wieku poezji później” - wywiad z reżyserem fanowskiego filmu z uniwersum Wiedźmina

Ilu prawdziwych zapaleńców potrzeba, żeby stworzyć fanowski film z uniwersum Wiedźmina, w jaki sposób to zrobić, gdy za plecami nie ma się szastających kasą na lewo i prawo wytwórni filmowych i jak mimo to zaangażować w projekt znanych aktorów? O tym i kilku innych rzeczach opowiada nam Jakub Nurzyński, reżyser „Pół wieku poezji później” - fanowskiego filmu ze świata Wiedźmina.
35744094_1787962824604674_4130727037931356160_o.jpg

CKM: Czym jest projekt „Pół wieku poezji później” i w jaki sposób się zrodził?
Jakub Nurzyński: To fanowski projekt filmowy osadzony w Uniwersum „Wiedźmina”, stworzonym przez Andrzeja Sapkowskiego, znany również z serii gier studia CD Projekt Red. Pomysł zrodził się z fascynacji powyższym światem, wykreowanym przez Sapkowskiego. Wszyscy pierwotnie zaangażowani w projekt ludzie są wielkimi fanami przygód Geralta z Rivii. Fabuła, co jest dosyć typowe dla fan-fiction, opowiada o tym „co by było gdyby” - akcja umiejscowiona jest kilkadziesiąt lat po wydarzeniach z książek, a jej bohaterem wiedźmin Lambert.

CKM: Dlaczego w filmie nie pojawia się Geralt?
J.N.: Uznaliśmy, że ta postać została już wyeksploatowana - przez serial Marka Brodzkiego, gry, książki i komiksy. Dlatego zdecydowaliśmy się wybrać innego Wiedźmina - Lamberta.

CKM: Jak na projekt reaguje Andrzej Sapkowski i Netflix?
J.N.: Raczej neutralnie. Jesteśmy w kontakcie i nie przeszkadzamy sobie w żaden sposób - a raczej wręcz przeciwnie, wszyscy wspólnie działamy na rzecz popularyzacji „Wiedźmina". Osobiście z wypiekami na twarzy wyczekuję zarówno nowej książki pana Andrzeja, jak i serialu od Netflixa. I myślę, że większość ekipy ma podobnie.

CKM: Skoro już o tym mowa. Kim są ludzie stojący za projektem?
J.N.: Tak jak mówiłem wcześniej - w zdecydowanej większości są to po prostu fani „Wiedźmina”. Trudno by było inaczej, skoro wszyscy robią to non profit. Łączy nas jeszcze jedno - wszyscy zaangażowani pracują, bądź pracowali w branży filmowej.

35932397_2021720784505474_8610830501248237568_o.jpg
CKM: Skoro robicie wszystko non profit, to s
kąd czerpiecie środki na finansowanie realizacji projektu?

J.N.: Niemalże cały budżet produkcji pochodzi ze zbiórek crowdfundingowych (Polak Potrafi, Indiegogo) - czyli mówiąc wprost: od fanów. Stąd dewiza naszego filmu „Film od fanów - dla fanów". Aktualnie na Facebooku trwa ostatnia zbiórka zatytułowana "Złoto dla Wiedźmina", za sprawą której mamy nadzieję uzbierać środki potrzebne nam do zakończenia prac nad filmem. Zbiórka dostępna jest TUTAJ.

CKM:
Na jakim etapie jest obecnie produkcja?

J.N.: Za miesiąc zaczynamy ostatnią i jednocześnie najtrudniejszą transzę zdjęć. Transzę przesiąkniętą walką i magią. Dotychczas nakręcone materiały są z kolei na bieżąco montowane i udźwiękawiane.

CKM: Kilkukrotnie przesuwaliście już datę premiery. Kiedy możemy się jej spodziewać?
J.N.: Owszem, premierę przesuwaliśmy parokrotnie dlatego, że projekt ciągle się rozrasta, a wraz z nowymi członkami ekipy, pojawiają się też nowe możliwości. Teraz osiągnęliśmy sufit dla filmu fanowskiego, czyli pełen metraż! Bardzo chcielibyśmy zdążyć do końca 2018, ale przez skomplikowaną postprodukcję może się skończyć na przyszłym roku.

CKM: Jak udało wam się zaangażować takie nazwiska jak Zamachowski, Drężek czy Różańska?
J.N.: Wszystkich aktorów ujął nasz scenariusz i... prawdopodobnie też nasza pasja (śmiech). Ponieważ, podobnie jak ekipa nie pobierają wynagrodzenia - mogło chodzić właśnie o te dwa czynniki.

37258915_2065514503459435_4357560328305770496_o.jpg


Dodał(a): CKM/ fot. materiały prasowe Wtorek 31.07.2018