Piotr Pająk (Podróże Wojownika): 'Prowadzenie kanału miało mi zapewnić fundusze na swobodne podróżowanie. Udało się' – wywiad

Czy da się łączyć dwie pasje, oddając im się na sto procent? Pewnie, że się da. Idealnym przykładem jest Piotr Pająk, czyli założyciel kanału Podróże Wojownika. Postanowiliśmy Wypytać go o to, jak zacząć swoją przygodę z podróżami po świecie i czy można być w treningu cały czas, bez względu na okoliczności.
284197902_1036332190334186_7789531557252149800_n.jpg

Konrad Klimkiewicz (CKM.PL): Dobra, to ile krajów już zwiedziłeś? Widziałem, ze niektórzy podróżnicy dziarają sobie kontury mapy świata, a później po kolei kolorują każdy kraj, w którym dane im było być. Może to dobry pomysł na wypełnienie jakiejś luki na ciele, co?

Piotr Pająk (Podróże Wojownika): Aktualnie zwiedziłem 76 krajów i jestem w 77. Tatuaż raczej mi się nie podoba, prędzej pomyślałbym o dużej mapie, gdzie po kolei zaznaczałbym miejsca w których byłem. Dotychczas korzystałem raczej z aplikacji w telefonie, gdzie dodawałem osiągnięte cele.

Odnośnie celów, jakie masz "punkty do odhaczenia" w swojej podróżniczej karierze?

Daję sobie dwa lata, by dobić do stu krajów. Później wezmę się za pisanie książki, w której opiszę swoje podróżnicze przygody i historie, które przeżyłem. Umieszczę tam sporo ciekawych rzeczy i myślę, że to będzie prawdziwa gratka dla ludzi, którzy także podróżują lub chcieliby się tym zająć.

Z tego co mi wiadomo, obecnie znajdujesz się na Fidżi. Co będzie Twoi kolejnym podróżniczym celem?

Myślę, że Nowa Zelandia, ale to jeszcze może się zmienić. Następnie wracam do Tajlandii na obóz Muay Thai, który tam organizuję
Kiedy wyjechałeś z Polski na stałe i jak toczyła się gdzieś ta Twoja podróżnicza droga?

Z Polski wyjechałem w 2010 r. Na początku nie traktowałem to jako podróżniczy kierunek, tylko wyjazd do pracy. Byłem w Irlandii, później Anglii, a następnie wyprowadziłem się do Tajlandii. Od 2019 roku jestem jednak praktycznie cały czas w podróży. Przygoda trwa.

W wywiadzie, który pojawił się na kanale "kopalnia sukcesu" powiedziałeś, że miałeś trzy etapy wybicia swojego kanału. Mógłbyś je tutaj przytoczyć i opowiedzieć więcej właśnie o tym, jak kanał zdobywał coraz większą popularność?

Kanał zaczął mi się prężnie rozwijać podczas podróży po piętnastu krajach Azji, a dokładniej w jedenastym państwie, czyli w Indiach. Pokazałem wtedy, jak wygląda ten kraj i jak bardzo różni się od wszystkich pozostałych na świecie, bo uważam, że nie ma państwa choćby podobnego do Indii. Wtedy właśnie był taki boom i zaskoczyło mnie to, że nagle tyle osób zaczęło wiedzieć, co to w ogóle są Podróże Wojownika. W miesiąc ponad 5 milionów osób zobaczyło moje filmy, a dodatkowo zyskałem 40 tys. subskrybcji. Następnym skokiem była podróż po Stanach Zjednoczonych, zresztą nic dziwnego – ludzie lubią oglądać filmy z USA. Ostatnim krokiem było związanie się z federacją Fame MMA. Zyskałem nową rzeszę fanów i zaczęli mnie oglądać młodsi widzowie. 

284048550_380350174136466_4749774728140026185_n.jpg

Na czym stoisz teraz w kwestii kontraktu z Fame MMA? Planujesz jeszcze pojawić się na freakowych galach, czy jednak tę "przygodę" uznajesz za zamkniętą?

Mam kontrakt na jeszcze jedną walkę na Fame MMA. Ze względu na to odzywają się też do mnie inne organizacje, jak chociażby Prime MMA i High League. Zobaczymy, gdzie pójdę dalej. Tak naprawdę będę czekał na najlepszą ofertę. Chyba, że pojawi się możliwość zawalczenia w każdej federacji, to byłoby dla mnie  najbardziej pożądaną opcją. Wiem, że w tym roku na pewno nie będę mieć tej walki, ponieważ dostałem propozycję, która czasowo mi niekoniecznie odpowiada ze względu na moją kolejną podróż. 

Przypomniałem sobie też niedawno Twoją walkę z Alanem Kwiecińskim. Pozwolę sobie tutaj na delikatne wprowadzenie opinii i chyba nikt mi głowy za to nie urwie, ale współczuję tym, którzy na poważnie twierdzą, że Alan był zwycięzcą.

Nie ma co ukrywać, ta walka z Alanem była bardzo kontrowersyjna zarówno ze względu na jego zachowanie, jak i ogłoszony werdykt. Na szczęście praktycznie cała Polska wie, że jego wygrana była niesłuszna. Wielu sławnych zawodników pisało do mnie później, że to jest po prostu śmieszne, jak mnie potraktowali. Odejmowanie punktów za nic, sędzia, który kiedyś trenował Alana, no i te zagrywki, gdzie rzekomo dostawał kopnięcia w kroczę, a tak naprawdę celowo zrzucał moją nogę, żeby łapać tlen. Koniec końców, wyszło to dla mnie na plus. Czasem przegrana wcale nie jest taka zła, jak ludzie myślą. Później w rewanżu pokazałem, na co mnie stać, pokonując Alana.



Od ilu lat już trenujesz sztuki walki? Tak w ogóle jesteś już w pełnej dyspozycji zdrowotnej? Gdzieś tam na początku roku doszły mnie słuchy, że byłeś kontuzjowany.

Sztuki walki trenuję od kiedy wyjechałem do Tajlandii, czyli od 2011 r. Wtedy zakochałem się w tych sportach i od tego czasu cały czas to robię, przeplatając treningi z podróżami. Tak, na początku roku miałem kontuzję, na treningu wylały mi się dwie przepukliny mi się wylały i wielu lekarzy kładło mnie już na stole mówiąc, że musi się to skończyć operacją, ale po dwóch miesiącach rehabilitacji i walki z tym prawdopodobnie się wchłonęły. Plecy mnie przestały boleć i teraz już normalnie trenuje. Albo mogę mówić, że miałem dużo szczęścia, albo mój organizm bardzo szybko się regeneruje. 

Pojawił się plan, by wrócić do Polski, czy jednak Twoje serce zostało w Tajlandii?

Moim miejscem do życia jest zdecydowanie Tajlandia. Z Polski wyjechałem 12 lat temu i gdy tylko zobaczyłem, jak wygląda Tajlandia, zakochałem się w tym kraju. W 2018 r. przeprowadziłem się tutaj na stałe i nie znalazłem dotychczas państwa, które bardziej by mi się spodobało. Myślę, że "na starość" będę tutaj żył na stałe, jak już skończę z podróżami.

Czy pandemia w jakiś sposób pokrzyżowała Ci wyjazdy?

I tak i nie, ponieważ w 2020 r. byłem w 25 krajach. Ludzie mówili, że nie da się w takich okolicznościach podróżować, a ja udowodniłem, że byli w błędzie. W 2021 r. byłem z kolei i w 30 krajach. Oczywiście było wiele państw, które były całkowicie zamknięte i nie dało się do nich wjechać, ale jeżeli nie mogłem trafić do jednego miejsca, wybierałem drugie. Cały czas byłem w trasie i udało mi się ominąć wszystko to, co się działo.
Masz jeszcze jakieś takie swoje wymarzone miejsce, w którym jeszcze nie byłeś, a ciągle siedzi Ci w głowie?

Takim wymarzonym miejscem, które od dawna siedzi mi w głowie, jest Polinezja Francuska. Teraz miałem tam lecieć, dokładniej na wyspę Bora Bora, która jest uważana za najpiękniejszą na świecie, niestety problem jest taki, że o ile dolecieć na miejsce jest dość łatwo, tak by się z niego wydostać i polecieć gdzieś dalej, to są tak potężne koszty, że musiałem teraz odpuścić. Na pewno jednak tam się pojawię. 

Załóżmy, że ktoś teraz podjąłby decyzję o wyjeździe z kraju np. do Tajlandii. Czy jest szansa, by tam znaleźć opłacalną pracę i opierać życie na zarobkach z "popularnych" zawodów, czy jednak trzeba mieć spory zapas pieniężny?

W Tajlandii jest ten problem, że nie można tutaj podjąć pracy. Znam co prawda osoby, które dostały wizę pracowniczą, ale to ludzie, którzy mają jakieś specjalistyczne kwalifikacje, jak np. trenerzy personalni lub nauczyciele. Łatwo jest dostać pracę jako nauczyciel angielskiego, wystarczy skończyć studia. Nie chodzi o filologię, ale wystarczy mieć wykształcenie wyższe. Fakt faktem, w Tajlandii tak "z marszu" praktycznie nie da się podjąć pracy. Ludzie otwierają swoje biznesy, ale trzeba wtedy zatrudnić wielu miejscowych. Na jedną osobę z zagranicy, trzeba przyjąć czterech Tajów. Jeżeli ktoś chce wyjechać, powinien sobie odłożyć naprawdę duży zapas pieniędzy.



Czy nie myślałeś o tym, by jeździć po świecie i np. W każdym kraju stoczyć po jednej walce? W końcu podróże i sztuki walki świetnie by się łączyły.

To bardzo ciężka sprawa, bo tak jak mówiłem, w 2020 r. byłem w 25 krajach, a w 2021 r. w 30, także gdybym miał stoczyć tyle walk, to pewnie bym tego nie przeżył. Raczej staram się trenować w różnych klubach w państwach, które odwiedzam. Podczas podróży do Azji trenowałem wiele sztuk walki, które były charakterystyczne dla poszczególnych krajów. To zawsze otwiera nowe drogi. Podczas pandemii ciężko było realizować taki plan, ponieważ przez pandemię wiele klubów było pozamykanych. Tam gdzie jednak mogłem, tam starałem się trenować.

Twoim źródłem zarobkowym jest wyłącznie YouTube? Ciekawi mnie, czy da się utrzymywać tylko z niego na takim poziomie, jaki obecnie reprezentujesz.

Tak, moim głównym źródłem zarobków jest YouTube. Wiadomo, że tam się zarabia z reklam, które pojawiają się podczas nagrań. Na takim poziomie, jaki obecnie reprezentuje, można z tego żyć i podróżować, zresztą taki był cel kanału, by zarobić na nim tyle, by móc za to podróżować. Już po niecałym roku kanał przynosił satysfakcjonujące dochody, co mnie zaskoczyło, bo nie przypuszczałem, że tak szybko się rozwinie. Po wyjeździe do Tajlandii szukałem zajęcia, ale po trzech miesiącach pobytu w kraju postanowiłem spróbować swoich sił na YouTube. Bardzo pomógł mi w tym Borys Mańkowski. Oczywiście za prowadzeniem takiego kanału idą inne rzeczy. Kiedy zdobywa się większą popularność, a przy tym np. jest się sportowcem, jak ja, to odzywają się także różne firmy powiązane z tą branżą i reklamują się u mnie na kanale. Wszystko jednak kręci się wokół kanału na YouTube.

***


Dodał(a): Konrad Klimkiewicz Środa 01.06.2022