Pijany Polak z nazistowskimi tatuażami zatrzymany na Słowacji

3,5 promila – tyle alkoholu w wydychanym powietrzu miał Polak, którego zatrzymano na Słowacji. Jednak to nie to było głównym powodem zatrzymania, a jego dwa nazistowskie tatuaże – na plecach i piersiach.
iStock-864713050.jpg

Propagowanie nazistowsko-faszystowskich symboli to ogólnie kiepski pomysł. A zwłaszcza w obcym kraju i to podchodzącym tak restrykcyjnie do tej kwestii jak Słowacja. Przekonał się o tym 27-letni Polak, który wraz z kumplami udał się do aquaparku w miejscowości Liptowski Mikulasz.

Towarzystwo sobie popiło, przez co zachowywało się dość głośno i agresywnie – m.in. wszczęło awanturę z ratownikami, którzy chwilę później wezwali policję. Gdy funkcjonariusze przybyli na miejsce, zbadali grupkę Polaków alkomatem. Jak się okazało, wszyscy byli pijani, a główny bohater tej historii, wspomniany 27-latek, był rekordzistą wśród kumpli – miał 3,5 promila alkoholu.

Trudno jednak powiedzieć, co bardziej przyczyniło się do jego aresztowania – jego stan, czy też dwie nazistowskie dziary: „Heil Hitler” na klacie i swastyka na plecach. Stawiamy, że była to kombinacja tych dwóch powodów, z większym naciskiem na tatuaże. Na Słowacji propagowanie symboli nazistowskich jest bowiem surowo zakazane.

Aresztowanego przewieziono najpierw na komendę, a później do szpitala psychiatrycznego (stwierdzono, że może mieć problemy psychiczne). Jeśli zostaną mu postawione zarzuty propagowania ideologii faszystowskiej facet trafi za kratki nawet na 5 lat.


Dodał(a): Tomek Makowski/ fot. istockphoto.com Czwartek 25.01.2018